Wpis z mikrobloga

Siema! Nie było tu nic całkiem długo, a to dlatego że nie miałem czasu siadać do laptopa a nawet jak miałem to wolałem grać na konsoli. No ale wrzucam drugą część Ligi Mistrzów 95/96 - pierwsza część dostępna tutaj. Skrótów przy grupie D nie ma, bo przypuszczam że nikt ich nie oglądał podobnie zresztą jak raportów meczowych transfermarktu, które przy fazie grupowej wrzucam ostatni raz - od następnego sezonu zrobię to w inny sposób, tylko jeszcze się zastanawiam jaki konkretnie. Pozdrawiam i miłej lektury!

Do grupy C trafiły: Borussia Dortmund, Juventus, Rangers, Steaua Bukareszt.

Przełamanie dominacji ligowej Milanu pozwoliło Juventusowi na powrót na europejskie salony. Rok wcześniej wystąpili co prawda w finale Pucharu UEFA – a w 1993 roku udało się go nawet zdobyć. Ale czy Puchar UEFA to wystarczające trofeum dla zespołu, który miał tak wielkie ambicje?

Oprócz nich do tej grupy trafiła Borussia Dortmund, rywal drużyny z Turynu we wspomnianym finale z 1993 roku. Do tego Steaua Bukareszt – złożona wyłącznie z zawodników narodowości rumuńskiej i Rangersi.

W pierwszej kolejce drużyna z Bukaresztu zmierzyła się na swoim stadionie z przyjezdnymi z Glasgow. Mecz był wyrównany – obie drużyny miały swoje sytuacje, jak główka Adriana Ilie wyłapana przez Andy Gorama czy rzut wolny z szesnastego metra uderzany przez Paula Gascoigne – który bez problemów obronił Bogdan Stelea. W 77 minucie zrobiło się 10 na 10 – sędzia postanowił wyrzucić z boiska Damiana Militaru oraz Alana McLarena za walkę w polu karnym Rangersów. W końcu drogę do siatki po fantastycznym strzale znalazł nieżyjący już dzisiaj Daniel Prodan – w 85 minucie zrobiło się 1:0 dla Steauy i ten wynik Rumuni dowieźli do samego końca spotkania, inkasując trzy punkty.

Tymczasem na Westfalenstadion Borussia podejmowała Juventus. I już w pierwszej minucie po strzale Andreasa Mollera prowadziła 1:0, a bramka padła w takim stylu, że można było mieć wrażenie że ogląda się polską ekstraklasę. Nic bardziej mylnego – Michele Padovano pokazał 10 minut później swoim ładnym strzałem głową, że jedna pomyłka nie czyni z nich ogórów. Jeszcze ładniejsze trafienie niż to z 11 minuty zaliczył w 36’ Alessandro del Piero – po podaniu od Paulo Sousy pięknie poszedł linią, aby na końcu zabawić się z obrońcą Borussii, Jurgenem Kohlerem i precyzyjnie uderzyć po długim słupku. 68 minuta to znowu popis del Piero – świetne dośrodkowanie – a do tego kapitalne uderzenie szczupakiem Antonio Conte. 3:1 dla Juventusu, dwie asysty i bramka wychowanka Calcio Padova.

2 tygodnie później na stadionie olimpijskim w Turynie swojego szczęścia próbowała drużyna z Rumunii. Steaua pomimo prób była w tym meczu jedynie tłem dla gospodarzy – w 34 minucie wynik otworzył Di Livio, a 5 minut później kapitalnie z rogu pola karnego uderzył del Piero. Stelea próbował sparować piłkę, ale zrobił to na tyle nieudolnie że ta wpadła w okienko bramki odbijając się jeszcze od słupka. 3 minuty po przerwie błąd obrony przyjezdnych wykorzystał Gianluca Vialli perfekcyjnie wrzucając na głowę wbiegającego w pole bramkowe Ravanelliego – i tym sposobem zamknęli wynik spotkania.

Bardziej wyrównane spotkanie odbywało się wtedy na Ibrox, gdzie miejscowi Rangersi podejmowali Borussię. W 19 minucie pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył strzałem z główki Heiko Herrlich. Do przerwy udało się utrzymać Niemcom prowadzenie, ale w 68 minucie swoim kunsztem popisał się Paul Gascoigne – idealnie wrzucił na głowę Richarda Gougha, który w ten sposób wyrównał stan gry. Wynik ten nie utrzymywał się długo – 7 minut później Martin Kree po wrzutce z rzutu rożnego wyprowadził żółto-czarnych na prowadzenie. Niedługo się nim nacieszyli – w 73 minucie też po rzucie rożnym, po pinballu w polu karnym piłka ostatecznie spadła na głowę Iana Fergusona i zatrzepotała w siatce. 2:2.
W następnej kolejce Borussia w końcu sięgnęła po 3 punkty – choć Steaua wcale nie sprawiała wrażenia zespołu o wiele słabszego niż oni. Dopiero w drugiej połowie (58 minuta) Lars Ricken zdołał z baniaczka skierować piłkę do bramki. Jak się okazało było to trafienie decydujące. Podopieczni Ottmara Hitzfelda zdecydowanie potrzebowali tych trzech punktów.

Zdecydowanie mniej męczarni ze swoim przeciwnikiem mieli za to piłkarze z Piemontu. Już na przerwę schodzili z trzybramkowym prowadzeniem nad szkockimi Rangersami, po trafieniu Ravanelliego z rzutu wolnego w 15 minucie (choć dziś pewnie zostałoby to uznane za gola samobójczego, bo doszło do wyraźnego rykoszetu – piłka odbiła się od muru i kompletnie zmyliła Andy’ego Gorama), w 23 minucie podanie Ravanelliego wykorzystał Antonio Conte a w 30 minucie swoje trafienie dorzucił oczywiście del Piero. I to w kapitalny sposób – z rzutu wolnego między linią boczną a polem karnym. Krótkie rozegranie pomiędzy nim a Paulo Sousą, uderzenie – palce lizać. Warte obejrzenia.

Po przerwie Szkoci rzucili się do odrabiania strat, ale z marnym skutkiem. W 74 minucie po raz drugi trafił Ravanelli, a Rangersi zdołali jedynie zdobyć honorowe trafienie w 3 minuty później. Zrobił to konkretnie Richard Dough.
W rewanżu tych drużyn na Ibrox nie było znacznej różnicy. Dominacja Juventusu, 4 bramki – del Piero, Torricelli, Ravanelli i Marocchi. Rangersi bez złudzeń – Juventus ich zmiażdżył. Nawet nie zdołali odpowiedzieć przy własnej publiczności.
A Borussia na wyjeździe do Bukaresztu zdołała ugrać ledwie 1 punkt – po raz kolejny. Bezbramkowy remis, mecz bez historii.

Jednak na wyjazdowym spotkaniu z Juventusem udało im się zagrać na miarę możliwości mistrza Niemiec. Choć w pierwszym składzie Starej Damy zabrakło między Ravanelliego, Paulo Sousy czy Conte, a del Piero zaczął spotkanie na ławce to piłkarze z Dortmundu stanęli na wysokości zadania. W meczu, które był kluczowym w walce o wyjście z grupy pokonali gospodarzy 2:1 po bramkach Zorca i Rickena. Gol kontaktowy zdobyty przez del Piero to było za mało. Pierwsza porażka bianconerich w tej edycji LM stała się faktem.

A w Glasgow odbywał się wtedy pojedynek dwóch zespołów z dolnej połówki tej grupy. Rangersi po raz kolejny nie zdołali zdobyć kompletu punktów, remisując ze Steauą 1:1 po bramkach Paula Gascoigne dla Szkotów i Adriana Ilie dla przyjezdnych.

W ostatniej kolejce Steaua wciąż miała matematyczne szanse na wyjście z grupy kosztem Borussii – ale był jeden warunek. BVB przegrywa z Rangersami, a oni pokonują Juventus. Jak można się spodziewać po dotychczasowych wynikach, ten plan miał pewne słabe punkty. Mianowicie, Juventus był drużyną klasę lepszą od ekipy z Bukaresztu, choć nie odzwierciedlał tego końcowy wynik ostatniego spotkania – 0:0. Drugim słabym punktem był fakt, że Borussia też nie zamierzała przegrywać na swoim stadionie ze Szkotami, a z kolei Rangersi to była najsłabsza ekipa w tej grupie, która wychodziła z założenia że jednak lepszy remis niż wiadomo co w co. 2:2 musiało ich zadowolić, a na pewno zadowalało mistrza Niemiec – bo mieli już pewny awans z drugiego miejsca.

Steaua Bukareszt 1:0 Glasgow RangersSKRÓT

Borussia Dortmund 1:3 JuventusSKRÓT

Juventus 3:0 Steaua BukaresztSKRÓT

Rangers 2:2 Borussia DortmundSKRÓT

Borussia Dortmund 1:0 Steaua BukaresztSKRÓT

Juventus 4:1 RangersSKRÓT

[Rangers 0:4 Juventus]( https://www.transfermarkt.pl/spielbericht/index/spielbericht/1067614) – [SKRÓT]( https://www.youtube.com/watch?v=U4HQGpjWdXg)

Steaua Bukareszt 0:0 Borussia DortmundSKRÓT

Juventus 1:2 Borussia DortmundSKRÓT

Rangers 1:1 Steaua BukaresztSKRÓT

Borussia Dortmund 2:2 RangersSKRÓT

Steaua Bukareszt 0:0 JuventusSKRÓT

Broniący tytułu zespół Ajaxu Amsterdam trafił do grupy z Realem Madryt, Grasshopers Zurych i węgierskim Ferencvaros. W pierwszym meczu od razu starcie gigantów – na Stadion Olimpijski w Amsterdamie przyjechał mistrz Hiszpanii. W jego składzie choćby Raul, Fernando Hierro czy Luis Enrique – to jednak nie wystarczyło aby pokonać obrońców tytułu. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył w 14 minucie Marc Overmars. Więcej bramek mogli oglądać kibice na Hardturm w Zurychu.
Miejscowi fani nie mieli jednak zbyt wiele powodów do dumy po końcowym gwizdku – choć do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, to bramka Krisztiana Lisztesa z 61 minuty a następnie dwie Otto Vincze skutecznie wybiły Szwajcarom marzenia o punktach w tym meczu. Piłkarze Pasikoników mieli co prawda szansę na strzelenie gola kontaktowego w 83 minucie – minutę po utracie drugiej bramki – ale Murat Yakin zdecydował się przestrzelić tego karnego.

Ferencvaros napompowany zwycięstwem, w pozycji lidera w następnej kolejce podjął u siebie Ajax. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu Węgrów do gwizdka kończącego pierwszą połowę spotkania utrzymywał się bezbramkowy remis – w 57 minucie wynik otworzył Jari Litmanen, a dwie minuty później Elek Nyilas wyrównał trafieniem z rzutu karnego. To tylko rozjuszyło Holendrów – w 67 minucie najpierw trafił Patrick Kluivert, a w 80 minucie jedenastkę wykorzystał Litmanen. 5 minut później z wolnego na listę strzelców wpisał się Frank de Boer, a dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu wynik na 1:5 ustalił kompletując hat-tricka Litmanen. 8 minut które całkowicie pogrążyło Węgrów w tym spotkaniu. Na Santiago Bernabeu walkę o pierwsze punkty w Lidze Mistrzów stoczył Grasshopper – walka ta była równa do 69 minuty, kiedy Pascala Zuberbuhlera pokonał Ivan Zamorano. Ten sam napastnik dorzucił drugie trafienie w 88 minucie i takim wynikiem też zakończyło się to spotkanie – 2:0 dla Realu Madryt.

Grasshoppers po dwóch spotkaniach zdobyli dokładnie 0 punktów a w trzeciej kolejce mieli jeszcze wyjazd do Amsterdamu, mieli więc na pewno doskonałe humory. Ajax miał komplet punktów i raczej nie chciał swojej serii przerywać, więc bramka Kluiverta już w 10 minucie na pewno ich ucieszyła. Powodów do uśmiechu mieli w tym spotkaniu więcej – szczególnie w 68 i 87 minucie kiedy to na listę strzelców znów wpisał się Patrick Kluivert oraz Finidi George. 3:0 na tablicy wyników to widok który na pewno zapamiętał sobie Tomasz Rząsa który właśnie w tym spotkaniu zaliczył swój debiut w Lidze Mistrzów. Zagrał 73 minuty i już w tej edycji się na boisku nie pojawił.

Real Madryt za to po pierwszej porażce w Amsterdamie zaczał się rozkręcać. Kiedy na ich stadion przyjechał Ferencvaros, nie mieli dla nich litości – w 23 i 24 minucie trafiał Raul, a później w 33 i 47 swoje trafienia dołożył Ivan Zamorano. W 54 minucie po trafieniu Fernando Hierro było już 5:0. Honorowe trafienie zaliczył co prawda Goran Kopunovic 10 minut później, ale pod koniec spotkania Raul skompletował swojego hat-tricka ustalając wynik spotkania na 6:1.

Na Węgrzech już tak łatwo podopiecznym Jorge Valdano nie było – w 36 minucie Florian Albert Junior pokonał Paco Buyo i Los Blancos dopiero kwadrans przed końcem spotkania za sprawą Raula zdołali doprowadzić do wyrównania. Więcej bramek już w tym meczu nie padło – być może miał na to wpływ brak Ivana Zamorano czy Fernando Hierro. Było to bez wątpienia zaskoczenie, ale nie aż takie jak fakt że chłopcy do bicia w tej grupie Grasshoppersi wyrwali punkty Ajaxowi – bezbramkowy remis był sporą niespodzianką, zważywszy na to że van Gaal nikogo nie oszczędzał i wystawił ten sam skład co w spotkaniu wygranym 3:0.

Szwajcarzy po tym remisie ewidentnie złapali wiatru w żagle. Co ciekawsze, zaczęli nawet strzelać bramki – w spotkaniu z Ferencvarosem na węgierskiej ziemi zrobili to aż trzykrotnie – Nestor Subiak, Alexandre Comisetti i Ali Ibrahim wpisywali się na listę strzelców. Niestety dla Grasshoppers na każde z tych trafień swoją odpowiedź mieli piłkarze Dezso Novaka i w końcu spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3. W hicie grupy na Santiago Bernabeu górą znów okazała się ekipa Louisa van Gaala – wygrana 2:0 po trafieniach dwóch głównych strzelb holenderskiej ekipy czyli Fina Litmanena oraz Patricka Kluiverta z kolejno 64 i 76 minuty sprawiły że Ajax był już pewny pierwszego miejsca w grupie.

Drugą lokatę piłkarze Realu zapewnili sobie wygrywając z Grasshoppersami na wyjeździe po trafieniach Raula i Michela – Szwajcarzy jak to mieli w zwyczaju, który złamali ledwie raz w tej edycji nie odpowiedzieli rywalowi żadnym trafieniem. Podobnie zresztą jak piłkarze Ferencvaros, którzy byli w tym czasie demolowani przez Ajax 4:0 – Overmars, Ronald de Boer i dwukrotnie Litmanen zapewnili trzy punkty drużynie z Holandii.

AJAX 1:0 Real Madryt

Grasshoppers 0:3 Ferencvaros

Ferencvaros 1:5 AJAX

Real Madryt 2:0 Grasshoppers

AJAX 3:0 Grasshoppers

Real Madryt 6:1 Ferencvaros

Ferencvaros 1:1 Real Madryt

Grasshoppers 0:0 AJAX

Ferencvaros 3:3 Grasshoppers

Real Madryt 0:2 AJAX

Grasshoppers 0:2 Real Madryt

AJAX 4:0 Ferencvaros

#fxdcontent #ligamistrzow #mecz #pilkanozna
f..... - Siema! Nie było tu nic całkiem długo, a to dlatego że nie miałem czasu siada...

źródło: comment_16319522463Pylx8Gv93fT52dA9mCjzr.jpg

Pobierz
  • 6