Wpis z mikrobloga

@dendrofag: Bóg na pewno nie wymaga od nas, żebyśmy uczestniczyli w czymś czego nie rozumiemy i czego nie potrafimy pojąć. Wszystkie święta Boga w Biblii były dokładnie opisane (np. Pascha - pamiątka wyjścia z Egiptu, Sukkot - pamiątka wędrówki i życia w namiotach na pustyni itd.).

Objawienia prywatne to demoniczne zwiedzenie, przyjścia Chrystusa na ziemię będzie jednorazowe, jawne i widoczne dla wszystkich, którzy tego doczekają:

A gdy siedział na Górze Oliwnej,
msze online w covidzie to dla mnie najlepsze co mogło być, sprzątam, krzątam się po chacie i klękam w ważnych momentach, a na słuchawkach to prawie jak audiobook

@m_silvus: xDDDDDDD


To znaczy żeby była jasność - cisnę bekę z ciebie tylko dlatego, że odwalasz mszę byle odwalić co jest komiczne xD
No ale tak wygląda postawa zdecydowanej większości "katolików w Polsce. Szkoda tylko, że wspierają tym samym tą patologiczną organizację jaką
@ajron_men:

Bóg na pewno nie wymaga od nas, żebyśmy uczestniczyli w czymś czego nie rozumiemy i czego nie potrafimy pojąć.

Skąd ta pewność?

Wszystkie święta Boga w Biblii były dokładnie opisane (np. Pascha - pamiątka wyjścia z Egiptu, Sukkot - pamiątka wędrówki i życia w namiotach na pustyni itd.).

Msza nie jest świętem. Jest ponowieniem ofiary jaką Chrystus poniósł na Kalwarii.

Objawienia prywatne to demoniczne zwiedzenie,

Wiele z nich tak, ale
@dendrofag:

Skąd ta pewność?


bo bezsensownym jest uczestniczenie w czymś czego się nie rozumie, co nie ma praktycznego celu i czego nie można w ogóle poznać. To prosta droga do zwiedzenia.

Jest ponowieniem ofiary jaką Chrystus poniósł na Kalwarii.


A po co ponawiać ofiarę, która jest doskonała, jednorazowa i wystarczająca?

Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga

Tam, gdzie jest przebaczenie, nie ma już
najgorzej jak sobie nie trafisz w gonga z odpowiednią siłą. Wtedy gong wyda słabszy dźwięk i siedzisz już do końca mszy taki osrany, że #!$%@?łes


@FajnyTypek: o kurde, byłem tam ( ͡° ʖ̯ ͡°) jeszcze u mnie trzeba było trafić nie tylko z odpowiednią siłą, ale i pod odpowiednim kątem (i to 3 razy, bo akurat taki gong mieliśmy)