Wpis z mikrobloga

@kidi1 Niewiele później zaczęły się czasy z przesyłkami sądowymi w InPost. Zamiast zrobić z tego przykład wzorowy otworzenia się instytucji na prywatnych podwykonawców to niestety całość skompromitowali. Tak ważne listy były niewiadomo gdzie, noszone przez nie zdających sobie z tego sprawy ludzi, awizowane w jakiś przypadkowych budach wynajętych przez franczyzobiorców, nie trzymano terminów awizowania, czasem te przesyłki wędrowały do jakiś jeszcze innych "centrów logistycznych". Koszmar.
@Saeglopur to chyba było trochę później. I chyba każdy wiedział, że inPost da dupy z przesyłkami sądowymi po tym jak leciał w #!$%@? z rachunkami. Na mojej ulicy było jeszcze ok, bo #!$%@? wrzucali wszystkie listy z ulicy do jednej skrzynki, a potem sąsiadka obdzwaniala wszystkich dookoła żeby podeszli po odbiór. Gdzie indziej listy w ogóle nie docierały i np. Orange odcinał linię telefoniczną.