@Moseva: nie da się być bezkonfliktowym społecznie ponieważ zwykle oznacza to uległość czyli bycie wykorzystywanym. Można dążyć do stanu bezkonfliktowości, ale z niektórymi ludźmi po prostu się nie da i lepiej nie próbować
@Moseva: Mam bardzo podobnie jak Ty. Sam zachowywałem się podobnie jak te osoby w czasach szkolnych dlatego w jakiś stopniu je rozumiem, ale jeśli nie łączy mnie z nimi coś niezależnego ode mnie np. wspólna praca to nie utrzymuję kontaktów z takimi osobami.
@piotrobuchodonozor: Zgadzam się, choć szanowanie to jeszcze wyższy level. Ja nie szanuje wszystkich poglądów, ale je akceptuje albo przynajmniej nie robię dram z powodu odmienności zdania.
@piotrobuchodonozor: Problemem jest właśnie jeśli rozmawiasz z drugą osobą, starasz się uszanować jej poglądy, a ona Twoich nie. Często to prowadzi do tego co napisał @iThink
@iThink: Właśnie ja jestem jednocześnie bardzo asertywna i mam swoje zdanie, ale tez jestem życzliwa. I dzięki temu, unikam niepotrzebnych konfliktów. A jak ktoś się obraza i wchodzi w emocjonowanie się, to już jego problem.
Bezkonfliktowość =/= konformizm Bezkonfliktowość to efektywność. Czy to ze kogoś objadę i mu pocisne przybliży mnie do celu? Raczej nie wiec mogę ewentualnie spróbować rzeczowo wyjaśnić swoje nastawienie etc.
@Moseva: no ogólnie mam rózne zdania, mam dość dziwny charakter i poznając kogoś, najpierw staram się oszacować poglądy tej osoby, a potem prezentuje moje, całkowicie inne (niekoniecznie prawdziwe) - żeby zobaczyć na ile jest to człowiek myslący a na ile kierujący sie emocjami. Zachowuje zwykle pełną kulture i szanowanie poglądów, używam rzeczowych argumentów, a często kończy sie wyzywaniem, bo jak to tak moge sie z kimś nie zgadzać (chociaż zgadzam
@foreveralone: No to faktycznie bardzo zbieżne doświadczenia ʕ•ᴥ•ʔ Z perspektywy czasu uważam swoje zachowanie z czasów szkolnych za przejaw właśnie niedojrzałości emocjonalnej i nieefektywności interpersonalnej.
@Moseva: Nie, zazwyczaj ktoś dowali taką durnotą, albo tak przekręci co powiem, albo wmówi co myślę, albo zacznie używać argumentów np. ad personam, że na takich ludzi to chyba tylko bata. Oczywiście póki ktoś dyskutuje rzeczowo to i ja rzeczowo. Niestety nie jest to coś co ma wbudowane wielu ludzi, wręcz przeciwnie, są na bardzo niskim poziomie merytorycznym. Nawet skończenie studiów przez taką osobę nie zawsze pomaga.
@Moseva: ja lubię dyskusje i często kiedy z kimś rozmawiam, obieram przeciwną stronę i ją argumentuję, a druga osoba się rozkręca i w-----a, bo nie potrafi mnie przekonać do swojego zdania (z którym ja się zgadzam po cichu, ale po prostu oczekuję polemiki) i wtedy wiem, że nie ma sensu wchodzić głębiej w relacje. Uważam, że prawda to pojęcie relatywne i w sumie nie utożsamiam się prawie z niczym w
@welin: Ciekawe, ja rzadko wynoszę coś z dyskusji i wymiany argumentów osoby ze skrajnie odmiennym zdaniem. Oczywiście są nieliczne wyjątki i jak trafie na taka osobę to wygladam tak: 乁(♥ʖ̯♥)ㄏ
@Moseva: ja wynoszę dużo, szukam podobieństw i buduję sobie definicję słowa, którym się posługuje dany typ ludzi. Bo głównie chodzi nam wszystkim o to samo, tyle że operujemy pojęciami, które dla każdego z nas mają zupełnie inne znaczenie. W sumie rzadko się dzielę swoimi poglądami, bo nie umiem ich doprecyzować tak, żeby odzwierciedlały moje myślenie bez jednoczesnego tłumaczenia co rozumiem poprzez dane stwierdzenie, a ludzie nie chcą tego słuchać, wolą
Bezkonfliktowość =/= konformizm
Bezkonfliktowość to efektywność.
Czy to ze kogoś objadę i mu pocisne przybliży mnie do celu? Raczej nie wiec mogę ewentualnie spróbować rzeczowo wyjaśnić swoje nastawienie etc.
Z perspektywy czasu uważam swoje zachowanie z czasów szkolnych za przejaw właśnie niedojrzałości emocjonalnej i nieefektywności interpersonalnej.