Wpis z mikrobloga

Ponieważ Bartosz Turek w sposób szczególny #!$%@? nerwicowe trolle spadkowe, które tak obficie #!$%@?ą tag #nieruchomosci i główną, z przyjemnością dla równowagi przeklejam jego analizę :)

Siedem hamulców dla spadków cen mieszkań:
1. Niechęć do przecen (psychologiczna bariera przed obniżaniem cen na rynku wtórnym, oraz brak konieczności takich obniżek na rynku pierwotnym wobec dobrej sytuacji finansowej deweloperów i popytu napędzanego niskimi stopami)

2. Brak alternatywnych inwestycji (wykopki bawiące się w bitkoiny, kruszce itp się nie liczą, większość ludzi w tym kraju boi się ryzyka i woli mniejszy zysk, ale bez ryzyka utraty kapitału, istnieją dla nich tylko nieruchomości albo lokaty)

3. Finanse gospodarstw domowych (Polacy mają ogromne oszczędności z danych CBOS wynika, że większość (61 proc.) rodaków ma oszczędności. W 2007 roku odsetek ten był na poziomie zaledwie 23 proc)

4. Wsparcie od banków (ostatnim czego chciałby bank byłoby bankrutowanie kredyciarzy, każdy bank woli zaczekać ale dostać pieniądze niż bujać się z mieszkaniem z niespłaconą hipoteką )

5. Wsparcie od rządu (każdy rząd chucha i dmucha na sektor nieruchomości, bo to koło zamachowe gospodarki a w obecnej sytuacji nowego budżetu UE kasa dla Polski na "odbudowę" gospodarki znowu pójdzie gigantyczna)

6. Kondycja mieszkaniówki była przed epidemią zdrowa i nie mieliśmy do czynienia z bańką na tym rynku. Nawet więcej - abyśmy mogli mówić o bańce na miarę tej z przełomu lat 2007/2008, ceny mieszkań musiałyby się niemal podwoić. Wskazują na to twarde dane pokazujące, ile metrów mieszkania w dużym mieście można kupić za przeciętną pensję albo jaką część wynagrodzenia należałoby wydać na ratę kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania.

7. W ostatnim czasie mieszkania kupowane były przede wszystkim za gotówkę i bardzo rzadkie były wcześniej opisane systemu zakupu (np. 10/90). Do tego przez wiele lat wynagrodzenia Polaków rosły szybciej niż ceny mieszkań. Dopiero od około dwóch lat mieliśmy do czynienia z sytuacją odwrotną.

#nieruchomosci #mieszkaniedeweloperskie #kredythipoteczny #gospodarka #mieszkanie
  • 21
6. Kondycja mieszkaniówki była przed epidemią zdrowa i nie mieliśmy do czynienia z bańką na tym rynku. Nawet więcej - abyśmy mogli mówić o bańce na miarę tej z przełomu lat 2007/2008, ceny mieszkań musiałyby się niemal podwoić. Wskazują na to twarde dane pokazujące, ile metrów mieszkania w dużym mieście można kupić za przeciętną pensję albo jaką część wynagrodzenia należałoby wydać na ratę kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania.


@nfhn: Ok, czekam
@wykop_kradnie_oc:

ogromne to znaczy jakie?


- Polacy mają dzisiaj niemal 1,2 biliona złotych oszczędności zgromadzonych na kontach bankowych, lokatach i w gotówce.
- Jak opisuje "Rz", jeszcze w 2015 r. tylko połowa obywateli miała jakieś oszczędności, dzisiaj jest to już ponad 70 proc.
- Mediana się nie liczy, tak jak nie liczą się anecdata typu "a ja nic nie mam". Co z tego, że część ludzi nie ma żadnych oszczędności, jeżeli
@push3k-pro: Statystyczny Kowalski może za jedną średnią pensję zakupić 0,83 mkw. nowego mieszkania. Mimo, że ceny nieruchomości rosną, wskaźnik szacowanej dostępności mieszkań w dużych miastach, publikowany przez NBP, również wzrósł.

Wg banku centralnego najniżej znajdował się on w III kw. 2007 roku, a więc w czasie pierwszej górki cenowej na polskim rynku nieruchomości. Wtedy to za jedną pensję można było kupić zaledwie nieco ponad pół metra kwadratowego (0,51 mkw.)
@Tytanowy_Lucjan:

które to teraz "gwarantowane" inwestycje leżą i kwiczą bez Ukraińców, studentów i turystów z airbnb


Zakupy inwestycyjne za gotówkę mają to do siebie, że nic nie "kwiczy". Po prostu jest przestój wywołany czarnym łabędziem. Gdyby te same pieniądze były na lokacie z zerowym oprocentowaniem to właściciel kapitału też by "kwiczał", że nie zarabia?

Tutejsi psychonaganicze pewnie chcieliby, że pandemia trwała w nieskończoność byleby tylko rynek nieruchomości się zawalił, ale realia
Statystyczny Kowalski może za jedną średnią pensję zakupić 0,83 mkw. nowego mieszkania. Mimo, że ceny nieruchomości rosną, wskaźnik szacowanej dostępności mieszkań w dużych miastach, publikowany przez NBP, również wzrósł.


Wg banku centralnego najniżej znajdował się on w III kw. 2007 roku, a więc w czasie pierwszej górki cenowej na polskim rynku nieruchomości. Wtedy to za jedną pensję można było kupić zaledwie nieco ponad pół metra kwadratowego (0,51 mkw.) mieszkania. Obecny wskaźnik jest
@push3k-pro: Napisz do Turka, niech ci "podaje twarde dane". Jak na razie nie podałeś żadnych danych z których wynikałoby, że Polaków obecnie stać na mniej m2 mieszkania, niż było stać np 10 lat temu.

To jest 30k na głowę. Weźmiemy pod uwagę, że 70% ludzi ma oszczędności to wyjdzie koło 45k. Wiesz, że to żałośnie mało w perspektywie kupna mieszkania na kredyt?


Trollujesz, czy poważnie masz taki potencjał intelektualny? Przecież grupa
@nfhn:

Napisz do Turka, niech ci "podaje twarde dane". Jak na razie nie podałeś żadnych danych z których wynikałoby, że Polaków obecnie stać na mniej m2 mieszkania, niż było stać np 10 lat temu.

To ty twierdzisz, że masz na to twarde dane.

Trollujesz, czy poważnie masz taki potencjał intelektualny?

Nie, nie mam z tym żadnego problemu, ani nie trolluję, tylko widzę, że nie masz dobrego uzasadnienia na to co tu
@push3k-pro:

To ty twierdzisz, że masz na to twarde dane.


Naucz się chłopcze czytać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

"Ponieważ Bartosz Turek w sposób szczególny #!$%@? nerwicowe trolle spadkowe, które tak obficie #!$%@?ą tag #nieruchomosci i główną, z przyjemnością dla równowagi przeklejam jego analizę :)"

Nie, nie mam z tym żadnego problemu, ani nie trolluję, tylko widzę, że nie masz dobrego uzasadnienia na to co tu wypisujesz, więc
@nfhn:

Ale przecież nie podałeś nawet jednego merytorycznego przeciwargumentu.

To przecież ty podjąłeś się znalezienia takich danych. Moim argumentem jest to, że autor nie podał danych, które by potwierdzały to co jest tam napisane. Na żądanie takich, podałeś inne. O kontrargumencie na brak argumentu piszesz.

chłopcze

ok boomer lecisz na czarnolisto
@nfhn: Trochę wstyd cytować paralogizmy Turka jako "analizę". Przypomnę dla młodszego pokolenia, że to jest człowiek, który ponad dekadę temu nie zauważył ani bańki, ani kilkuletnich spadków cen mieszkań. Łatwo go wypunktować:

1. Tutaj zgoda, tak samo było w poprzednim kryzysie. Tzw. plankton był emocjonalnie przywiązany do swoich nieruchomości, dzięki czemu czuli się (niesłusznie) "milionerami". Tylko rynek zweryfikował wartość ich mieszkań w taki sposób, że nikt ich nie kupił. Tzn. do
@konsument: Po tym jak lajkujesz odzywki do mnie typu "usuń konto, bo nikt nie ma ochoty czytać twoich pierdoł", niespecjalnie mam ochotę odpisywać na ten przydługi wysryw. Dyskusja z trollem staje się przegrana z momentem, kiedy zmusza cię do zaangażowania więcej energii i czasu niż miałeś na to ochotę. A teksty typu "konkrety proszę" już cię klasyfikują jako trolla w przypadku, gdy przeklejam nie swoją wypowiedź. Ty nie chcesz dyskutować, tylko
@nfhn: "Wysryw"? Trzymasz poziom. I bardzo dobrze, bo dzięki takiej narracji jak ktoś w miarę myślący łatwo zaklasyfikuje twoje wypowiedzi; i pewnie ciebie przy okazji jako wartościowego komentatora również. Ja za to chętnie odpisuję, bo dostęp do mojej treści ma każdy i może ktoś uzna ją za wartościową. Także w sumie to nie do ciebie personalnie, bo ja już wnioski wyciągnąłem. Zresztą ciężko nie było. A to dzięki temu, że:

A