Wpis z mikrobloga

Nawiązując do tego wpisu - przeżyłam. :D

Co mogę napisać... Coś niesamowitego! Stres odpuścił w sumie w momencie przyjazdu na lotnisko. Wybrałam sobie super kombinezon (pic rel, więc w sumie #pokazmorde ), miły Pan zamontował mnie i mojego Tate w ten sprzęt, powiedział co i jak będzie wyglądać i co mamy robić, Pan kamerzysta nagrał przed krótką rozmowę (dziękuję @Deska_o0 za pomysł z tekstem że 100% skoczków dociera do ziemi ( ͡º ͜ʖ͡º)) i poszliśmy do samolotu. Był niewielki, akurat taki żeby pomieścił naszą szóstkę. Wznoszenie na 4k metrów zajęło około 15 minut. Widoki były niesamowite - dzisiaj we Wrocławiu pogoda jest przepiękna, zero chmurek na niebie; więc było na co popatrzeć. Trafiłam na spoko instruktora, bo sobie gadaliśmy w sumie w tym czasie. A później przyszedł czas na podpięcie się do instruktora i nagle wszystko przyspieszyło. Mój Tate skakał pierwszy i to był jedyny moment, w którym się trochę przestraszyłam - jak zobaczyłam jak wylatuje z samolotu. A później przyszła moja kolej i... Wow, po prostu wow. Naprawdę nie umiem opisać tego uczucia. Darłam się jak głupia, a moment w którym mogłam rozłożyć ręce i lecieć... Coś wspaniałego. Po prostu coś wspaniałego. Polecam, polecam bardzo! Nie miałam nawet chwili na to, żeby zastanowić się czy się boję czy nie; po prostu leciałam i myślałam, że jestem strasznie szczęśliwa. Uśmiech mi z ust długo po lądowaniu zejść nie mógł. Cieszę się, że postanowiłam jednak do Taty w tym skoku dołączyć. No i stwierdziliśmy oboje że na wiosnę robimy kurs, żeby móc skakać samemu. Kurczę Mirki, jestem przeszczęśliwa że mam takiego Tatę, że robimy takie rzeczy razem. Naprawdę jestem szczęściarą. Zdecydowanie #chwalesie

Wołam osoby, które o to prosiły: @Gent, @gaLlal, @Nowa-ja, @bouli00, @szalonyonanista, @petugh

A jak macie jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Pobierz Kinja - Nawiązując do tego wpisu - przeżyłam. :D 

Co mogę napisać... Coś niesamowi...
źródło: comment_hdbpg4J2c9mwx557NcI0MHEVrYWEzCWa.jpg
  • 62
@Nowa-ja: Hmm, podsunęliśmy się do boku samolotu. Ja zostałam z niego wystawiona, musiałam zawinąć nogi pod pokład samolotu, wypchnąć biodra do przodu, a głowę odsunąć do tyłu i oprzeć się o instruktora - mówił, że mam się ułożyć w banana (akurat kolor miałam adekwatny). Trzymałam się pasów na moim zapięciu. I tyle należało do mnie. Sam wyskok ogarniał instruktor. Później jak tylko nas ustabilizował, to klepnął mnie w ramię, żebym mogła