Aktywne Wpisy

Lolenson1888 +797

mirko_anonim +3
✨️ Czy powinienem się martwić o zaproszenie na Facebooku od fryzjerki? Ⓘ
Witam, mój facet otrzymał zaproszenie na Facebooku od fryzjerki, do której chodzi od 3 miesięcy (widzę, ze ona ma 1200 znajomych, jest starsza od niego jakieś 5 lat, nie jest właścicielką tego salonu). Widziałam, że ma kilkunastu facetow w znajomych z naszej miejscowosci w podobnym wieku do nas, którzy są i singlami i mają zony, wiec obstawiam, ze tez jej klienci.
Witam, mój facet otrzymał zaproszenie na Facebooku od fryzjerki, do której chodzi od 3 miesięcy (widzę, ze ona ma 1200 znajomych, jest starsza od niego jakieś 5 lat, nie jest właścicielką tego salonu). Widziałam, że ma kilkunastu facetow w znajomych z naszej miejscowosci w podobnym wieku do nas, którzy są i singlami i mają zony, wiec obstawiam, ze tez jej klienci.





"... - Nie wolno ci zapominać, że masz przed sobą nie męża, nie ukochanego człowieka, lecz radioaktywny obiekt z wysokim wskaźnikiem skażenia. Jesteś samobójczynią? Weź się w garść.
A ja, jak w malignie:
- Kocham go! Kocham go!
Śpi, a ja szepczę:
- Kocham cię!
Wychodzę na szpitalny dziedziniec:
- Kocham cię!
Niosę kaczkę:
- Kocham cię!
Wspominałam, jak wcześniej żyliśmy. W naszym osiedlu. Zasypiał nocą tylko wtedy, kiedy wziął mnie za rękę. Taki miał nawyk: we śnie trzymał mnie za rękę. Całą noc.
W szpitalu biorę go za rękę i nie puszczam. Noc. Cisza. Tylko my. Popatrzył na mnie bardzo uważnie i nagle mówi:
- Tak chcę zobaczyć nasze dziecko. Jak ono?
- Jak je nazwiemy? - pytam.
- No, to już sama wymyśl.
- Dlaczego sama, skoro nas dwoje?
- Jeśli urodzi się chłopiec, niech będzie Wasia, a jeśli dziewczynka, Nataszka.
- Wasia? Już mam jednego Wasię. Ciebie! Drugiego mi nie trzeba..."
"...Po dwóch miesiącach przyjechałam do Moskwy. Z dworca na cmentarz. Do niego! I tam, na cmentarzu, zaczęły się skurcze. Kiedy tylko zaczęłam z nim rozmawiać. Wezwali pogotowie. Rodziłam u tej samej Angeliny Wasiliewny Guskowej. Jeszcze wtedy uprzedzała mnie:
- Rodzić przyjeżdżaj do nas.
Dwa tygodnie przed terminem rodziłam.
Nie pokazali. Dziewczynka.
- Nataszeńka - nazwałam. - Tato nazwał cię Nataszką.
Na oko zdrowe dziecko. Rączki, nóżki. Miała marskość wątroby. W wątrobie dwadzieścia osiem rentgenów. Wrodzoną wadę serca. Po czterech godzinach powiedzieli, że dziewczynka zmarła. I znowu: nie oddamy ci jej!
- Jakże, nie oddacie?! To ja jej wam nie oddam! Chcecie ją zabrać dla nauki, nienawidzę waszej nauki! Nienawidzę! Na początek zabrała mi jego, a teraz chce jeszcze... Nie oddam! Pochowam ją sama. Razem z nim.
(Milczy).
Wciąż nie te słowa mówię. Nie takie. Nie powinnam krzyczeć po insulinie. I płakać nie powinnam. Dlatego i słowa nie te. Ale powiem. Tego jeszcze nie wie nikt. Kiedy nie oddałam im mojej dziewczynki, naszej dziewczynki, przynieśli mi drewniane pudełko:
- Ona - tam.
Spojrzałam. Zamknęli. Zapłakałam:
- Połóżcie ją u jego stóp. Powiedzcie, że to nasza Nataszeńka.
Na grobie nie napisano: Natasza Ignatienko. Tam tylko jego imię. Ona wszak była bez imienia, bez niczego.
Przychodzę zawsze do nich z dwoma bukietami: jeden - dla niego, drugi kładę jej w kąciku. Pełznę przy mogile na kolanach. Zawsze na kolanach..."
#czarnobyl #hbogo #chernobyl
W serialu był to grób zbiorowy ale w rzeczywistości osobny a sam proces pochówku był bardzo smutny: kgb chciało uporać się z "problem" jak najszybciej nie pozwolili żonie nawet dotknąć grobu. Oficer pospieszał żołnierzy którzy zakopywali trumnę. Była tam z tego co pamiętam tylko ona