Wpis z mikrobloga

W ostatnim odcinku serialu czarnobyl jest dość silnie zarysowany wątek tragedii Ludmiły Ignatienko, żony poległego strażaka Wasilija Ignatienko. Zamieszczam wiec dwa fragmenty znakomitej, wstrząsającej książki Swietłany Aleksijewicz pt: "Krzyk Czarnobyla".Te dwa krótkie fragmenty nie są w stanie oddać bezmiaru bólu, jaki wręcz bije z całej jej opowieści... Zainteresowanych odsyłam do książki. Nie jest to lekka lektura, ale uważam, że to obowiązkowa pozycja dla każdego. By pewne rzeczy starać się objąć umysłem i próbować zrozumieć.

"... - Nie wolno ci zapominać, że masz przed sobą nie męża, nie ukochanego człowieka, lecz radioaktywny obiekt z wysokim wskaźnikiem skażenia. Jesteś samobójczynią? Weź się w garść.
A ja, jak w malignie:
- Kocham go! Kocham go!
Śpi, a ja szepczę:
- Kocham cię!
Wychodzę na szpitalny dziedziniec:
- Kocham cię!
Niosę kaczkę:
- Kocham cię!
Wspominałam, jak wcześniej żyliśmy. W naszym osiedlu. Zasypiał nocą tylko wtedy, kiedy wziął mnie za rękę. Taki miał nawyk: we śnie trzymał mnie za rękę. Całą noc.
W szpitalu biorę go za rękę i nie puszczam. Noc. Cisza. Tylko my. Popatrzył na mnie bardzo uważnie i nagle mówi:
- Tak chcę zobaczyć nasze dziecko. Jak ono?
- Jak je nazwiemy? - pytam.
- No, to już sama wymyśl.
- Dlaczego sama, skoro nas dwoje?
- Jeśli urodzi się chłopiec, niech będzie Wasia, a jeśli dziewczynka, Nataszka.
- Wasia? Już mam jednego Wasię. Ciebie! Drugiego mi nie trzeba..."

"...Po dwóch miesiącach przyjechałam do Moskwy. Z dworca na cmentarz. Do niego! I tam, na cmentarzu, zaczęły się skurcze. Kiedy tylko zaczęłam z nim rozmawiać. Wezwali pogotowie. Rodziłam u tej samej Angeliny Wasiliewny Guskowej. Jeszcze wtedy uprzedzała mnie:
- Rodzić przyjeżdżaj do nas.
Dwa tygodnie przed terminem rodziłam.
Nie pokazali. Dziewczynka.
- Nataszeńka - nazwałam. - Tato nazwał cię Nataszką.
Na oko zdrowe dziecko. Rączki, nóżki. Miała marskość wątroby. W wątrobie dwadzieścia osiem rentgenów. Wrodzoną wadę serca. Po czterech godzinach powiedzieli, że dziewczynka zmarła. I znowu: nie oddamy ci jej!
- Jakże, nie oddacie?! To ja jej wam nie oddam! Chcecie ją zabrać dla nauki, nienawidzę waszej nauki! Nienawidzę! Na początek zabrała mi jego, a teraz chce jeszcze... Nie oddam! Pochowam ją sama. Razem z nim.
(Milczy).
Wciąż nie te słowa mówię. Nie takie. Nie powinnam krzyczeć po insulinie. I płakać nie powinnam. Dlatego i słowa nie te. Ale powiem. Tego jeszcze nie wie nikt. Kiedy nie oddałam im mojej dziewczynki, naszej dziewczynki, przynieśli mi drewniane pudełko:
- Ona - tam.
Spojrzałam. Zamknęli. Zapłakałam:
- Połóżcie ją u jego stóp. Powiedzcie, że to nasza Nataszeńka.
Na grobie nie napisano: Natasza Ignatienko. Tam tylko jego imię. Ona wszak była bez imienia, bez niczego.
Przychodzę zawsze do nich z dwoma bukietami: jeden - dla niego, drugi kładę jej w kąciku. Pełznę przy mogile na kolanach. Zawsze na kolanach..."
#czarnobyl #hbogo #chernobyl
  • 21
@Mr_Przyjemny: Ja właśnie przesłuchałem audiobooka "czarnobylska modlitwa" - pierwsza historia jest Ludmiły Ignatienko. Całość jest dużo mocniejsza i straszniejsza niż pokazane w serialu, wszystko jeszcze potęgowane przez głos czubówny. Musiałem robić przerwy, bo nie dałem rady przetrawić tego na jeden raz.
@splitt: też właśnie słucham, ale >14h na raz nie łykniesz ( ͡° ͜ʖ ͡°) bardzo polecam - szerokie wywiady z różnymi osobami/grupami osób m.in. kobieta, która została w strefie, rodzina, która sprowadziła się do strefy, pierwsze odwiedziny w strefie, historia dziecka, cierpiącego na wady genetyczne etc.
@Mr_Przyjemny:
@John_archer: wydaje mi się, że gdzieś czytałem, że jeden z górników zmarł bo przypadkiem połknął napromieniowaną drobinę piasku czy czegoś tam. Więc jakieś ofiary wśród nich były. Najbardziej #!$%@? (poza strażakami i pracownikami w noc wybuchu) mieli piloci helikopterów i likwidatorzy sprzątający dach trzeciego bloku