Wpis z mikrobloga

@szaremyszki: Prawda jest taka, że kupowanie w sklepie elektronicznym jest podobne do kupowania przez stare babki w pasmanterii. "A proszę pokazać mi tamte guziczki, a może te drugie, bardziej turkusowe, albo nie te pierwsze będą ładniejsze, a da mi pani jeszcze pół metra gumki do majtek, ale różowej, albo nie biała będzie ładniejsza, ale niech mi pani pokaże ta szerszą." Ostatnio byłem w sklepie elektronicznym w Katowicach, cholera mnie brała, jak
@szaremyszki: Pamiętam jak posłałem kumpla po pieprzone sandardowe goldpiny do Arduino bo potrzebne były do drukarki 3D. Nie wiedziałem, że użyje przy sprzedawcy zakazanego słowa "Arduino". Od razu założył maskę speca i choć nie kazał mu #!$%@?ć, to od tej pory zaczął go trakować jak śmiecia. Musiałem wejść na ich stronę i podać mu numer produktu, bo inaczje #!$%@? bym zobaczył, a nie goldpiny.

Wszystko, co o nich mówią to prawda.
@szaremyszki: Tak z ciekawości, jakieś dwa lata temu mamie padł telewizor, ponieważ głos był, ale nie było ekranu, więc słyszałem, że wystarczy wlutować nowe kondensatory i odżyje - to prawda?
A drugim pytaniem jest, czy można gdzieś wypożyczyć lutownicę na godzinę, dwie, abym mógł to zrobić? Bo przecież nie będę specjalnie lutownicy kupować dla jednej rzeczy.