Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witajcie Miraski, tutaj dawny @Anoncio.
Chciałem podzielić się z wami tym co się u mnie ostatnio wydarzyło, co dzieje się aktualnie, w ogóle co u mnie. A jest źle.
Niektórzy pamiętają być może jak zaraz po szkole zatrudniłem się w fabryce prefabrykatów, gdzie pracowałem na dworze w brudzie i hałasie nierzadko po kilkanaście godzin. Gnojony przez Sebów uciekłem stamtąd do pracy na magazynie za najniższą. Ale tamta praca paradoksalnie podobała mi się. Było mi ciepło, deszcz nie padał mi na głowę, ludzie byli jakby milsi, nie gnoili mnie aż tak bardzo. W międzyczasie zacząłem studia zaoczne na Wydziale Nauk Historycznych, chcąc zaznać tego słynnego ,,studenckiego życia". Niestety, szybko się okazało, że nie da się go zaznać na studiach zaocznych- większość osób w mojej grupie była w okolicach trzydziestki, były tam matki chcące jak najszybciej wracać do swoich dzieci po zajęciach, pracoholicy, którzy po prostu nie mogli wysiedzieć w domu w weekendy, ogólnie przez cały okres ani razu moja grupa nie wyszła nawet na wspólne piwo (a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). Poziom studiów też okazał się być fatalny- spychali nam najgorszych wykładowców, często słyszeliśmy, że ,,tego nie zdążymy zrobić, musicie doedukować się sami". Tylko za tę naukę ,,samemu" płaciłem prawie 2800 za semestr. Doliczając dojazdy i jedzenie wydawałem na te studia ok tysiąca złotych miesięcznie, co przy zarobkach na poziomie ok 1800 zł (300-400 zł za dojazdy do pracy) dawało mi może 300 zł dla siebie, pomimo że dni wolne wypadały mi może raz w miesiącu. W lutym stwierdziłem, że to nie ma sensu. Napisałem wniosek o skreślenie mnie z listy studentów.
Moja sytuacja finansowa poprawiła się, odłożone pieniądze zainwestowałem nawet w moje nowe hobby- akwarystykę. I tak założyłem sobie niewielki nano zbiornik ok 30l. Nie powiem, sprawiało mi to radość (i nadal sprawia, pozdrawiam przy okazji kolegę @chlodny__klecha: ), oglądałem moje razbory, patrzyłem jak rosną, jednak popełniłem kilka błędów, przez co sam zbiornik obecnie wygląda dość nieciekawie... Namnożyło mi się tam sporo glonów, z którymi sukcesywnie walczę.
Jednak w marcu niczym grom z jasnego nieba spadło na mnie.... Wypowiedzenie umowy w pracy. Zostałem zwolniony wraz z kilkunastoma innymi osobami. Nie powiem, strasznie się wówczas załamałem. Mieszkam na totalnym wygwizdowie, w mojej okolicy są praktycznie tylko te dwa zakłady pracy. Dosłownie tu nie ma alternatyw. Gdyby one zbankrutowały, bezrobocie w powiecie wynosiłoby zapewne 70%. Wiedziałem, że nie mogłem wrócić tam gdzie pracowałem wcześniej. Tamta praca wpędziła mnie jedynie w jeszcze większą depresję i czułem sie dosłownie jak menel. Byłem chyba jedynym nie pijącym z całej brygady. Ale musiałem zarabiać. Dosłownie z drżącymi rękoma, przestraszony poszedłem do mojej pierwszej pracy dosłownie prosząc o zatrudnienie. Kobieta w dziale kadr niechętnie, ale jednak zlitowała się nade mną (chodziło o to, że pamiętała że uciekłem pomimo okresu wypowiedzenia do tej drugiej pracy). Udało mi się ją nawet uprosić, żeby dała mnie na jakieś stanowisko pod dachem. I rzeczywiście. Trafiłem na to wymarzone ,,miejsce pracy pod dachem". Tylko możecie je zaobserwować na zdjęciu poniżej. Ciasny, podziemny, wilgotny tunel z wystającymi prętami i nieizolowanymi kablami (rozwaliło mnie to, ze bezpieczniki były podparte gwoździami żeby ich nie wywaliło). Hałas był taki, że gdy obok mnie stała osoba, ja nie słyszałem co do mnie mówiła. I tak ciagle, przez 8-10h. Do tego straszne zapylenie. Ta fabryka produkuje gotowe elementy budynków z betonu (filary, ściany), a do moich obowiązków należało m.in. obsługa betoniarek przemysłowych (nie takich jak na budowach, to były raczej kadzie wielkości mojego pokoju w których można było stać dosłownie wyprostowanym). Codziennie rano musiałem brać dwudziestokilowy młot pneumatyczny, wchodzić do takiej betoniarki modląc się żeby jakiś pijany ukrainiec nie włączył jej przypadkiem i skuwać beton przez 2-3 godziny. A teraz wyobraźcie sobie ten hałas. Dosłownie jakbyście włożyli głowę do dzwonu, który zaczyna bić. I tak przez trzy godziny. Przez cały ostatni tydzień robiłem to sam. Kułem i kułem. Dosłownie nie miałem już siły, ledwo wyrabiałem fizycznie, praca była okropna. Dodatkowo matka po powrocie z pracy dodatkowo mnie upokarzała, każąc mi się rozbierać przed drzwiami od domu z jak to określiła ,,szmat" bo ona ich do domu wnosić nie będzie z takim sypiacym się cementem. Musiały więc leżeć przez noc na dworze, a zapewne domyślacie się jak mokre były rano. W ten piatek przelała się czara goryczy. Od szóstej rano skuwałem zaschnięty beton z betoniarki do ok 10 rano. Ledwo żywy wpadłem dosłownie do takiego kantora gdzie mogłem zjeść śniadanie, wchodzę, patrzę... A cała reszta mojej brygady, czyli jakieś 5 osób siedzi i pije wódkę, bo przecież betoniarka jeszcze nieczynna, to co oni mieli robić? Miałem dość. Nie wytrzymałem psychicznie. Czułem się dosłownie jak ostatni menel ze wsi. W mojej poprzedniej pracy nawet kierownik zwracał się do sprzątaczek ,,proszę pani". Tutaj pierwszego dnia usłyszałem od kierownika ,,bierz młody łopate i #!$%@? dookoła betoniarek". Poszedłem do działu kadr, poprosiłem o rozwiązanie umowy zlecenie, na której byłem podczas okresu próbnego. Kobieta z kadr zabronila mi nawet usiąść na krześle, bo jak stwierdziła ,,pobrudzę je".
Od wczoraj jestem bezrobotny. Ojciec z matką stwierdzili, że jestem #!$%@? że zrezygnowałem z takiej pracy (fakt, mogłem zarobić tam nawet 2500 zł na rękę) ale ja po prostu nie wytrzymywałem tam psychicznie. Dosłownie po przyjściu do domu potrafiłem się rozpłakać. Czułem się jak zwykły robol ze wsi. Zresztą, byłem nim. Widziałem tych samych Sebów, przez których kiedyś niemal nie popełniłem samobójstwa, widziałem jak dyrektor traktował wszystkich dosłownie jak niewolników i śmieci, w tym mnie.
Nie wiem czy dobrze zrobiłem zwalniając się. Może po prostu uważam się za nie wiadomo kogo? Może naoglądałem się po prostu za dużo filmów i zapomniałem, że jestem jedynie dzieckiem dwojga ludzi po zawodówce (ojciec nawet jej nie skończył, ma wykształcenie podstawowe) ze wsi zabitej dechami? Widzę, że rodzice mają do mnie żal. Muszę szybko znaleźć jakąś pracę, żeby nie być pasożytem. Wyjazd do miasta nie wchodzi w grę, bo rodzice gdy tylko o tym wspomnę od razu mówią ,,nie #!$%@? mnie nawet, gdzie ty do miasta? Siedź na dupie jak wszyscy!" Dosłownie nawet nie dają mi dojść do słowa gdy o tym wspominam. Czuję się jak ostatni śmieć. Dosłownie. Bezrobotny wieśniak który nie skończył studiów. Nie mam znajomych, nawet ta moja ,przyjaciółka" z którą kiedyś próbowałem zbudować związek ma mnie już w dupie. Mam ciągłe myśli samobójcze. Czuje się po prostu jak gówno.
Chciałbym pozdrowić kolegę @Mescuda i @Zniwiarz-Ponury:
#przegryw #stulejacontent #praca #pracbaza #tfwnogf #rozwojosobistyznormikami #pamietajmyanoncia #depresja #przemyslenia #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Witajcie Miraski, tutaj dawny @Anon...

źródło: comment_D6RUTey5M6tOccZErYRh9MT1UfkNDp5Y.jpg

Pobierz
  • 45
@AnonimoweMirkoWyznania: końcówka mocna, wydaje mi się że problem jest z rodzicami. Ludzie z biednych miejscowości jadą zawczasu do wielkich miast. A kto zostaje? Patologia, nieroby, pijacy, albo... ktoś kto ma gospodarstwo. Jedź człowieku do innego miasta, zarejestruj się w Urzędzie pracy, oni nawet zwracają kasęza drogę do pracy (jak podpiszesz pewnie jakieś papiery). powodzenia
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: uciekaj jak najszybciej za granice, a jak nie znasz języka to do polski A... całkiem zmarnujesz życie, wyjedź do Katowic, Wrocławia lub Poznania i zacznij pracować na zwykłych budowach albo przy brukarstwie zaczepisz się zarobisz pierwsze pieniądze. Szukaj pracowniczych hosteli gdzie np w 1 pokoju masz 10 łózek. W centrum Warszawy taki hostel z dobrymi warunkami, dostępem do kuchni internetem ogarniesz za 40pln za dzień.
@AnonimoweMirkoWyznania jak nie zagranica to może pomyśl o uprawnieniach na jakieś maszyny, prawko c+e. Siłowo wydaje się, że wyglądasz dobrze to może poszukaj jakiejś roboty przy kostce brukowej albo jako pomocnik przy wykończeniach, może przy okazji nauczysz się fachu i całkiem niedługo będziesz dobrze zarabiał.
@AnonimoweMirkoWyznania: Mordo, bylem w podobnej sytuacji i zrobilem tak jak Ci inne mirki radza. Wyjechalem do wiekszego miasta i to byla jedna z najlepszych decyzji w zyciu. Nie sluchaj rodzicow, bo nie maja racji, ciagna Cie tylko do dolu.. W duzym miescie latwiej o prace, wynajmiesz sobie pokoj, poznasz moze jakichs smieszkow wspollokatorow, jakas loszke na tinderze, mozesz isc na silke, jakies sporty walki, sa grupy rowerowe na fejsie itd. W