Wpis z mikrobloga

Chyba jeszcze nikt na mirko o tym nie informował. Otóż: w ostatnich miesiącach wydawnictwo UW wydało reprint praktycznie niedostępnych do niedawna tomów 2-3 książek "Filozofia i wartości" Wolniewicza (pierwszy tom to dalej biały kruk, czwarty był nieprzerwanie w dystrybucji). Są to rozmaite artykuły i eseje Wolniewicza z czasów III RP. Pełne spektrum, od nieprzeniknionych dla laika prac z logiki formalnej, przez eseje z filozofii praktycznej, po bieżące komentarze polityczne i wywiady. Każdy zainteresowany postacią profesora znajdzie tam coś dla siebie.

Polecam je zwłaszcza osobom, które lubiły "niepolityczne" pogadanki Wolniewicza na youtube. Było trochę takich, choćby o śmierci, relacji chrześcijaństwa z filozofią współczesną czy o "Krzywej życia", gdzie Wolniewicz definiuje, czym dla jego jest filozofia, a następnie prezentuje to na przykładzie wykresu "krzywej życia" właśnie, który - choć w sumie Wolniewicz nie mówi tam nic radykalnie odkrywczego - bardzo "wrył" się w moją wyobraźnię i świadomość.

Takich rzeczy jest w tomach 2-4 (i pewnie w pierwszym, ale do niego nie mam dostępu) więcej. Dzięki tekstom tam zawartym można na przykład dobrze zrozumieć, co Wolniewicz miał na myśli określając się "niewierzącym rzymskim katolikiem" albo dlaczego miał tak ostre i rzadko spotykane poglądy bioetyczne ("tak" dla eutanazji, "nie" dla przeszczepów), na edukację (zawzięty wróg Deweya) czy polityczne ("zatapiać!").

Pewnie niektórych dziwi, że taki neuropek jak ja często przywołuje Wolniewicza, wszak to był - jak napisał pewien publicysta po jego śmierci - jeden z ostatnich przedstawicieli autorytarnego z ducha pokolenia formowanego w czasie stalinizmu, który przerzucił się następnie na równie zamordystyczny radiomaryjny katolicyzm i PiS (podobną opinię wyraziła też zresztą prof. Środa).

Odpowiedzi mam na to kilka.

Po pierwsze - Wolniewicz to postać o wiele bardziej wielowymiarowa, niż wielu się wydaje. Mimo swojej powierzchownej "prawackości" rozumiał powagę ostrzeżenia Marksa, które znowu w XXI wieku wraca do łask pod nazwą "wzrastających nierówności". Był znawcą Wittgensteina, którego duch unosi się nad XX/XXI wiekiem i filozofią anglosaską. Jednocześnie czerpał z wielkich filozofów od Arystotelesa, przez swojego ulubionego Leibniza, po Hume'a. Był demokratą, ale z rysem republikańskim, obawiającym się "motłochu". No i wspierał stronę swoim zdaniem słabszą, w jednym z wywiadów dał do zrozumienia, że gdy prawica zacznie być zagrożeniem, zmieni front. Może - gdyby żył - byłby dziś w opozycji.

Po drugie, w szacunku do Wolniewicza nie jestem odosobniony, czytał go i zapraszał też np. Tomasz Stawiszyński prowadzący audycje filozoficzne w Tok FM, a trudno go oskarżyć o prawackość. Nie trzeba się zresztą z kimś we wszystkim zgadzać, by był inspiracją. Wolniewicz opracował w zasadzie całościowy system filozoficzny i jeśli nawet pewne rzeczy, które mówił z przekonaniem, zdawały się szokujące, to były dobrze przemyślane i spójne z resztą jego poglądów. Spójności i głębi myśli nie można Wolniewiczowi odmówić, nadaje się więc rewelacyjnie do przebijania swojej bańki na poważnie.

To swoją drogą dobra ogólna zasada, że rozumienie, docenianie i zgadzanie się z kimś to zupełnie różne wymiary. Tłumaczył to zgrabnie np. prof. Sadler w uwagach pomocniczych do studiowania Epikteta. Zresztą, nawet jeśli niektóre jego wypowiedzi są skandaliczne, to Wolniewicz to nie jedyny filozof, który od nadmiaru myślenia poszedł z maliny. Sam Heidegger był zwolennikiem partii nazistowskiej (patrz: "Czarne Zeszyty"). Pewne rzeczy oczywiste dla laika są niewidoczne dla kogoś, kto całe życie spędza na systematycznym myśleniu (była książka "Zniewolony umysł" Miłosza w temacie). Tak było nieraz z uwiedzionymi przez różne ideologie (u nas PiS popierali np. Bugaj czy Radziejewski, którym ciężko odmówić przenikliwości).

Ciekawy jest wreszcie świat Wolniewicza, jednocześnie bardzo logiczny i racjonalny, ale i duchowy i pesymistyczny. Z jakąś Inteligencją (za Davidem Hume) w sposób odległy z nami spokrewnioną, ale absolutnie nad nami nie czuwającą. Bóg Wolniewicza nie tyle objawił, co przejawił się w Jezusie, bez elementów mitycznych, obietnicy życia po śmierci czy opieki Opatrzności.

To jest zresztą kolejny przykład jego oświeconej naiwności, że oczekiwał, że Kościół będzie w stanie przereinterpretować swoje przesłanie w kierunku mu bliskim:

Kategorycznie odrzucam równanie Bóg Ojciec = Opatrzność, oraz chrześcijaństwo = wiara w życie wieczne. Jeżeli święty Kościół powszechny nie ma w rezerwie żadnej innej interpretacji swojej wielkiej tradycji, niż te prehistoryczne mity, to marne jego widoki


( za: http://journals.pan.pl/Content/109492/PDF/P.Filoz.+3-18+24-J.Kopania.pdf?handler=pdf )

Ja w to absolutnie nie wierzę. Chrześcijaństwo może przetrwać z jednej strony w "nierealistycznej" wersji Dona Cupitta, egzystencjalnej odmianie znanej choćby u Tillicha, a z drugiej fundamentalizmie czy pentakostalizmie, ale oferta wiszącej nad nami deistycznej racjonalności nie jest czymś, co zdobędzie kiedykolwiek szerokie poparcie popracie ludzi.

Ale mimo wszystko cieszę się, że mogłem spojrzeć przez chwilę na świat jego oczami i mieć wejrzeć w jego umysł, dużo potężniejszy, niż mój. Zawsze po takich przygodach coś w człowieku na trwale się zmienia. Bo Wolniewiczowi zależało, nie był obojętny i szukał szczerze prawdy i to jest chyba tajemnica jego magnetyzmu.

#wolniewicz #filozofia #ksiazki #religia #chrzescijanstwo
eoneon - Chyba jeszcze nikt na mirko o tym nie informował. Otóż: w ostatnich miesiąca...

źródło: comment_6W3b2u9CzOR9fd22Vc7ZZScrQUowxAS4.jpg

Pobierz
  • 6
@eoneon: W numerze Liberte! o tytule "Dlaczego Chrzescijanstwo sie nie przyjelo" przeczytalem wywiad z profesorem Wolniewiczem. Wynika z niego, ze Wolniewicz po prostu pomylil sie co do oceny Jarka. Bardzo krytykowal go za zmiany w sadownictwie, byl za utrzymaniem kompromisu w sprawie aborcji. Myślę, że w pewnym sensie byl w owczesnej opozycji, albo przynajmniej w "racjonalnym" skrzydle. Bardzo ciekawy wywiad i bardzo wielowymiarowa postac.