Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do mojego poprzedniego wpisu https://www.wykop.pl/wpis/40102865/koncze-wlasnie-magisterke-na-uniwersytecie-w-londy/ opiszę Wam pokrótce jak wyglądają studia w uk i jakie jest porównanie do Polski.
W Polsce skończyłem pięcioletnią biotechnologię (mgr inż.). Potem wyjechałem do uk i zacząłem pracę, ale jednak skumałem się, że nie chcę pracować w obecnym zawodzie do końca życia (sterylizacja w szpitalu) i poszedłem na studia, żeby odświeżyć sobie wiedzę i umiejętności i mieć potem lepsze opcje na rynku pracy. Wybrałem studia na dobrej londyńskiej uczelni (żadna światowa topka, ale w Polsce była by w top 3). Moje polskie studia skończyłem w 2009 i będę porównywał z tym rocznikiem, może niektóre rzeczy się w międzyczasie zmieniły.
Decyzja i zapisanie się zajęły mi miesiąc. Pojechałem na dzień otwarty, gdzie spotkałem się z szefem kierunku i pogadałem o tym jak takie studia wyglądają.

Zaskoczenie nr 1- uczelnia jest bardzo elastyczna i sam sobie wybieram praktycznie wszystko. Mogłem wybrać kiedy zacząć studia (październik, lub luty), mogłem wybrać kolejność przedmiotów, mogłem wybrać kiedy robić projekt magisterski, mogłem wybrać jakie przedmioty chcę mieć (część z tych decyzji nie musiała być podjęta od razu). Wybrałem tryb part-time jeden dzień w tygodniu przez dwa lata, ponieważ pracuję w innym mieście w pełnym wymiarze godzin, a uczelnia daje wybór. Tryb full-time to 2 dni w tygodniu przez rok. Więc tutaj już widać różnicę, magisterka w uk zajmuje rok, dwa dni w tygodniu.
Złożyłem papiery, moja magisterka z Polski to było więcej, niż było wymagane na przyjęcie. Musiałem zrobić test językowy IELTS, który był ciężki i ostry i mogę o nim zrobić osobny wpis (praktycznie każda uczelnia wymaga IELTS). Za studia w uk się płaci, akurat mnie stać na zapłacenie wszystkiego, ale w innym wypadku trzeba brać pożyczkę studencką. Pożyczki są tak zrobione, że brane są na niski procent i nie trzeba ich spłacać, o ile nie zarabia się powyżej pewnego progu (obecnie chyba 21 000 funi rocznie). Cena studiów wyniosła 8450 funtów za całość + moje dojazdy do londka. Kierunek Biomedical Science Msc.
Zaskoczenie nr 2- na uczelni panował organizacyjny chaos... ponieważ każdy zaczyna kiedy indziej i robi inne przedmioty nie jest łatwo to opanować i musiałem się ogarniać, żeby wyrobić legitymację, czy zapisać się na przedmioty. Teoretycznie to wszystko powinno być automatyczne, ale tak różowo nie było.
Ostatecznie jednak większość rzeczy dało się zrobić przez net i biurokracji było mniej niż w Polsce. Cały system studencki jest oparty o program Moodle i wtyczkę Turnitin to oddawania prac. Wszystkie wykłady i laborki są na Moodlu do ściągnięcia, praktycznie wszystkie prace były oddawane elektronicznie przez net. Więc można było pracować w domu i wysłać w nocy przed datą oddania i nie trzeba było nigdzie #!$%@?ć.
Zaskoczenie nr 3- studenta traktuje się na serio. Byłem zaskoczony ich pozytywnym i otwartym podejściem. Student to na angielskiej uczelni jest a) klient, b) partner. Wykładowcy są zmotywowani, żeby uczyć i starają się jak najlepiej i jak najciekawiej przekazać wiedzę. Każdy przedmiot jest zakończony anonimową ankietą, gdzie można dać opinię i oni naprawdę sobie to biorą do serca i ulepszają zajęcia z roku na rok.
Zaskoczenie nr 4- pracuję w prywatnym szpitalu i miałbym problem zrobić projekt magisterski w Londynie (ze względu na koszta dojazdu, konflikt z pracą itd.). Projekty opierają się na pracy badawczej w labach. Mój course leader (coś a'la opiekun roku) zaproponował, żebym zrobił projekt we własnym szpitalu... zakręciłem się wokół tego i zaprojektowałem samemu eksperyment badawczy na pacjentach uzyskawszy zgodę komisji etyki lekarskiej i uczelnia to zaakceptowała. Czaicie to? Zrobiłem #!$%@?ą magisterkę na pacjentach wedle własnego projektu i nikt mi nie robił problemów, nawet chirurdzy, z którymi musiałem negocjować. Uczelnia i dyrekcja szpitala wspierali mnie od początku do końca. Byłem w szoku, że pozwolono na coś takiego studentowi magisterki. Tu właśnie widać różnicę między Polską, a uk. W uk docenia się przedsiębiorczość i chęć walki o wiedzę i taki student otrzymuje wsparcie. W Polsce studenta się gnoi oczywiście są chlubne wyjątki, ale ogólnie to nawet panie z dziekanatu mają cię w dupie, a podejście do studenciaków jest maszynowe. Mój projekt nosił nazwę Reducing Surgical Site Infections Following Spinal Procedures i miał za zadanie zbadanie czynników ryzyka infekcji ran chirurgicznych wśród pacjentów przechodzących operacje kręgosłupa i obniżenie stopnia infekcji tychże ran w moim szpitalu.
Zaskoczenie nr 6- całe studia były oparte o najnowszą literaturę naukową i każdy student otrzymał dostęp do wiodących baz danych artykułów naukowych oraz możliwość kupna przez uczelnię na żądanie artykułów niedostępnych w tych bazach. Nie było żadnego kupowania #!$%@? skryptów napisanych przez leśnych dziadków na ciepłych posadkach. To chyba było najlepsze ze wszystkiego. Te studia nauczyły mnie pracować z literaturą naukową od samego początku.
Zaskoczenie nr 7- praktycznie wszystkie zaliczenia opierały się o pisanie prac, lub pracę w programach na kompie, lub prezentacje. Wszystkie prace musiały mieć odpowiednie referencje i być oparte o literaturę, a student był przygotowany do pracy z artykułami (np. wykłady o oszustwach w nauce, czy typach artykułów naukowych). Nie było żadnych #!$%@? wejściówek, kolokwiów czy innych gówien, zaliczenia były nastawione na rozumienie tematu i umiejętność szukania informacji, a nie na wykuwanie bezsensownych formułek i wzorów.
Zaskoczenie nr 8- mogłem sobie wybrać kiedy chcę pisać magisterkę- na roku pierwszym, albo na drugim.
Zaskoczenie nr 9- Moje całe notatki to jeden zeszyt do wykładów i jeden do ćwiczeń. Moje notatki z polskich studiów nie mieszczą mi się w szafie. Angielskie studia nie przeładowują bzdurną wiedzą, a uczą podstaw i myślenia. Każdy tutaj wie, że idąc do pracy dopiero zaczyna się trening takiej osoby i studia mają przygotować na ten moment, a nie nauczyć wszystkiego o wszystkim. Przedmiotów miałem raptem 5. W Polsce przedmiotów miałem chyba ze 40 i większość z nich idiotyczna jak pszczelarstwo, ziołolecznictwo, czy gleboznawstwo. Te przydatne przedmioty w Polsce były przeładowane teorią, a nie praktyką. W uk odwrotnie- przedmioty były stosunkowo lekkie w teorię, a za to całkiem dobrze doposażone w laborki i praktyczne zastosowanie nowoczesnych technik. Przez dwa lata w uk zrobiłem podstawowe techniki laboratoryjne dwa razy więcej razy niż w Polsce przez 5 lat. Za to w Polsce nauczyłem się jak się #!$%@? bronuje pole i prowadzi płodozmian topinamburu.
Mogłem też wybrać sobie specjalizację z opcjonalnym przedmiotem, który nie był tylko dodatkiem jak w Polsce, ale najlepszym przedmiotem z całych studiów. Wybrałem immunologię i mikrobiologię kliniczną. W Polsce miałem do wyboru na przykład ziołolecznictwo, czy projektowanie ogrodów xDDDDDDDDDDDDDD
Zaskoczenie nr 10- chaos organizacyjny continues, w pewnym momencie chcieli mnie schargować dodatkowe 3000 funtów, nie wiedząc, że ja już im zapłaciłem. Trochę mi zajęło, żeby to odkręcić, bo tam ogólnie nikt nic nie wie. Ponownie było to przez dziwny tryb studiów jaki wybrałem (part time dwuletni z projektem magisterskim w środku).
Zaskoczenie nr 11- nie było zaskoczenia nr 5.

W Polsce jechałem często na #!$%@? i prawie wyleciałem z uczelni przez psychopatycznych prowadzących, a tutaj jestem studentem szanowanym przez innych studentów i wykładowców. Różnica w podejściu jest kolosalna.
Także ogólnie rzecz biorąc- studia w Polsce to teoria i szkoła przetrwania, studia w uk są drogie, ale za to przekazują ważne informacje i przygotowują do życia w środowisku rynku pracy. Zaznaczam, że to moje odczucia, jeśli ktoś ma inne, albo trafił na dobrą uczelnię w Polsce, skąd wyniósł przydatną wiedzę, to się cieszę :D

Podsumowanie- uk w porównaniu do Polski:
+ mniejsze przeładowanie studenta bzdurami
+ realistyczny i praktyczny program
+ szacunek do studenta
+ elastyczność
+ praca z nowoczesną naukową literaturą
+ praca z nowoczesnymi technikami laboratoryjnymi i nowoczesnymi programami

- koszt
- chaos organizacyjny

#studia #studbaza #uk #emigracja #londyn #edukacja
  • 140
@bohater: Uczelnie zazwyczaj wymagaja oceny np. 7 i żadnej składowej niższej niż 6,5. Więc w tym wypadku byś się łapała, musisz dokładnie sprawdzić na uczelni. Z doświadczenia powiem, że studenci to dla nich kasa, więc czasami przymykają oko, albo wrzucą Cię na jakiś dodatkowy kurs angielskiego i będzie ok. Stypendia to jest osobna bajka, często są w ogóle niezależne od ocen.
@Budo 1. Ciężko z tym u nas fakt
2. Podobnie zarówno plusy i minusy
3. Nigdy nie czułem się traktowany gorzej, czego o latach szkolnych powiedzieć nie mogę.
4. Tak samo, nie robią mi problemów ze chce na pacjentach w szpitalu robić mgr.
6. Z tym różnie bywa ale przeważnie literatura 2010+
7. U nas wiadomo, zaliczenia
8. Nie ma problemu, można sobie robić nawet na 4 roku
9. Jakie zaliczenia takie
@Budo: jestem swiezo po skończeniu dobrej uczelni polskiej i wiele z tego co piszesz sie zmienilo wiec pamiętaj ze masz inne porównanie. ponad 10 lat temu konczyles studia czyli niemal 15 je zaczynales i pamietaj ze jako dorosly z doświadczeniem w zawodzie patrzysz inaczej na to wszystko niz 20 letni gowniarz chodzacy na.zajecia miedzy imprezami - poziom nowoczesnych technik wówczas byl inny, poziom dostępności do baz danych - znacznie nizszy sama
@Budo ja mam wrażenie, że studia w UK a w Polsce różnią się też tym, że w UK przez to, że trzeba płacić, to idą na nie osoby, którym zależy. W Polsce idzie ogromna ilość dlatego, bo trzeba coś skończyć, bo trzeba mieć wyższe, bo ZA DARMO, to można iść, przedłużyć sobie młodość. Jakby wydziały nie miały studentów, bo jest beznadziejny poziom, to może też by się trochę zastanowili. Ale mogę się
@Twinkle: Wpis przeczytalam +-, ale generalnie tak, jest podobnie. IELTS w sumie nie jest trudny, tylko specyficzny, konkretnie sprecyzowany na akademickie zastosowanie. W Szkocji, akurat na mojej uczelni jest mało zajęć, sporo praktycznych np. eseje, critical review, u mnie bardzo sprecyzowane pod research. Ogólnie studia uczą cię podstawowych informacji i zachęcają do działania we własnym zakresie i rozwijania się w tym co chcesz. Ja jestem na drugim roku i w wakacje
Głąb któremu starzy zapłacą ok. 40k zł za dwa lata może w UK przebimbac i niczego się nie nauczyć


@Ataxia: Nie może, bo go zmuszą. Przynajmniej 30% zaliczeń jest z prezentacji, nie da się tego przebimbać. Jak się komuś nie chce uczyć, to może wypie*dalać ogólnie... przez to ludzie są raczej mocno zmotywowani.
@Ogau: Mam PWr i angielski dyplom...dalej sa de baraki obok E1 ? Laborki na poniemieckich miernikach ? One chyba Bismarcka pamietaly. Sieci ? Ilez sie osob natym wykruszylo. I jedno zajebiste pytanie... moze jestes na nie wstanie odpowiedziec - dlaczego ? Dlaczego ? trzeba uje..c tyle studentow zamiast ich czegos nauczyc ? Nie moge uogolniac bo patrze przez pryzmat jednej uczelni ale to COG
@Budo:
Witam wszystkich (pierwszy wpis ale czytam od lat)
(Na początek krótkie pytanie do @Budo: Anglian uni? Nuffield health, Bupa?)

Potwierdzam co napisał w wątku @Budo, mam bardzo podobne spostrzeżenia z mojego doświadczenia studiów pl vs uk. W pl licencjat UŚ z biologii (w ochronie środowiska, hydro), 2008. Magisterki nie robiłam dlatego że nie chciałam spędzić kolejnych 2 lat w syfie bez życia, prawdopodobne kończąc z deprecha, więc wyjechałam
przecież taką prezentację na poziomie można zrobić w 2 dni. No chyba, że ta prezentacja trwa 2 godziny, ale wątpię


@Ogau: Wierz mi, nie da się. Będziesz miał w teamie Hindusa, Nigeryjczyka i Rumunkę i powodzenia z robieniem prezentacji w 2 godziny. Dostaniecie skomplikowany problem do przedstawienia w oparciu o szpitalne case study i będziecie musieli podzielić się pracą i dogadać. Trudność robienia prezentacji nie polega na jej długości, tylko dwrotnie.
A prezentacje nawet na półtorej godziny robi się w +- tydzień


@Ataxia: Nie robi się. Szczególnie jeśli masz mały limit czasu i skomplikowany problem do przedstawienia i jeszcze pracę do podziału z teamem. Tak jak mówię, uczelnie angielskie uczą przygotowania do pracy, a to też praca w zespole. Więc wjebią cię w team 5 losowych osób i musisz sobie radzić i się z nimi dogadać. To jest sztuka ( ͡°
@Budo: Tez studiuje w UK, studiuje na jednej z lepszych uczelni na swiecie i jestem naprawde zadowolona, chociaz ilosc zadan, egzaminow na drugim roku i presja jest naprawde wysoka. Takze czesto mam zalamanie nerwowe :P Ale zupelnosci zgadzam, jesli chodzi o podejscie wykladowcow do nas. Moj profesor ostatnio mnie nawet przytulil haha :D chociaz ja porownania nie mam, bo nigdy w Polsce nie studiowalam.
A IELTS jest ciezki, nawet bardzo; ja