Przepłakałam całe gimnazjum, liceum i pół studiów. W końcu w pewnym momencie zrozumiałam, jak trzeba żyć i żeby nie szukać szczęścia w innych, tylko w sobie. Od czasu, kiedy zaczęłam pracę nad sobą minęło już wiele miesięcy. Myślałam, że już jest w miarę dobrze, ale chyba jednak nie. Może po prostu szczęście nie jest dla mnie? Gdziekolwiek nie jestem, jest mi źle. Nie umiem się cieszyć z tego co mam. Czuję się samotna, opuszczona, nieszczęśliwa. Wielką zagadką jest dla mnie skąd ludzie biorą w sobie tyle energii do życia, skąd się bierze autnetyczny uśmiech na ich twarzach. A nie jak u mnie. W pracy śmieszki, heheszki, jestem (chyba :D) miła i dobra dla wszystkich a wracam do domu, ściągam maskę i mam ochotę położyć się i spać przez jakieś 1000 lat, bo nic mnie nie cieszy.
Nie mam z kim wyjść na kawę, do restauracji, nie ma do kogo się przytulić wieczorem. Spotkam się z kimkolwiek (włączając to wszelkich znajomych, rodzinę czy kogokolwiek) i po paru minutach chcę już wracać do domu. Jestem w domu, chciałabym wyjść z kimś i porobić jakieś fajne rzeczy.
Ogólnie w życiu robię dużo, czas mam bardzo wypełniony i wtedy wydaje się, że jest ok, bo nie mam nawet chwili, żeby pomyślec o tym jak się naprawdę czuję. Wystarczy jednak jakieś wolne popołudnie, nie daj boże dzień, i czuję się jak gówno.
Straciłam już nadzieję. W końcu nie każdy musi być szczęśliwy.
@pregunta: Każdy zasługuje na to, by być szczęśliwy. Ty również, tylko musisz w to uwierzyć. Z tego co napisałaś wnioskuję, że po prostu brakuje ci tylko kogoś bliskiego u swojego boku, nie wiem, chłopaka, przyjaciela... Nie trać nadziei. Uwierz w siebie. Nie możesz myśleć, że nie masz szans na szczęście. Staraj się myśleć pozytywnie i powoli dąż do swojego upragnionego celu. Trzymam za ciebie
@pregunta: U mnie wychodzenie z nerwicy zaczęło się, o #!$%@? to już będzie z 6 lat xD.
Podczas wychodzenia z nerwicy przerabiałem: szczęście, radość, przyjemność, bogactwo i większość negatywnych emocji. Teraz, doszedłem do wniosku, że te wszystkie pozytywne stany uzależniają i są całkowicie destruktywne. Najwięcej pozytywów w moim życiu daje mi miłość do siebie i innych. Na chwilę obecną trzymam się tego stanu i próbuję działać tak przez całe życie. Zauważyłem
Ale jak to... miała by się umówić z przeciętniakiem, dlaczego tak źle jej życzysz? ( ͡°ʖ̯͡°)
@Eugeniusz_Zua: wcale nie życzę źle tylko próbuję sprowadzić na ziemię. 10% najatrakcyjniejszych samców fizycznie nie jest w stanie zaspokoić wszystkich kobiet... Te brzydsze mają do wyboru - iść po rozum do głowy i dostosować wymagania do własnych możliwości lub terapia u psychoterapeuty i leki.
@pregunta: tak #!$%@? a jakby jakiś zwykły Mirek napisał że on też jest samotny i chciałby się z tobą spotkać i stworzyć może normalną relację to byś nawet nie odpisała xd nawet mi cię nie żal atencjuszko
Bo samotność mamy w sercu (i głowie). To tam się zaczyna i tam trwa. I otoczenie nie ma na to wielkiego wpływu. My sami musimy najpierw to zrozumieć, potem rozłożyć na części pierwsze, poczuć, by ostatecznie poskładać do kupy od nowa. I wtedy jest szansa na trwałą zmianę myślenia - bez gwarancji powodzenia, ale jednak z dużym prawdopodobieństwem. Do tego przydaje się psycholog - on pokazuje kierunki i pomaga w tym całym
@Anhed: ona nie szuka kogoś na kawę. Na 100% jest ofiarą swoich zbyt wysokich wymagań. Ona szuka, kogoś na kawę min. 8/10, z takim będzie szczęśliwa. Życie z szarakiem, nie daje już laskom szczęścia.
Przepłakałam całe gimnazjum, liceum i pół studiów. W końcu w pewnym momencie zrozumiałam, jak trzeba żyć i żeby nie szukać szczęścia w innych, tylko w sobie. Od czasu, kiedy zaczęłam pracę nad sobą minęło już wiele miesięcy. Myślałam, że już jest w miarę dobrze, ale chyba jednak nie. Może po prostu szczęście nie jest dla mnie? Gdziekolwiek nie jestem, jest mi źle. Nie umiem się cieszyć z tego co mam. Czuję się samotna, opuszczona, nieszczęśliwa. Wielką zagadką jest dla mnie skąd ludzie biorą w sobie tyle energii do życia, skąd się bierze autnetyczny uśmiech na ich twarzach. A nie jak u mnie. W pracy śmieszki, heheszki, jestem (chyba :D) miła i dobra dla wszystkich a wracam do domu, ściągam maskę i mam ochotę położyć się i spać przez jakieś 1000 lat, bo nic mnie nie cieszy.
Nie mam z kim wyjść na kawę, do restauracji, nie ma do kogo się przytulić wieczorem. Spotkam się z kimkolwiek (włączając to wszelkich znajomych, rodzinę czy kogokolwiek) i po paru minutach chcę już wracać do domu. Jestem w domu, chciałabym wyjść z kimś i porobić jakieś fajne rzeczy.
Ogólnie w życiu robię dużo, czas mam bardzo wypełniony i wtedy wydaje się, że jest ok, bo nie mam nawet chwili, żeby pomyślec o tym jak się naprawdę czuję. Wystarczy jednak jakieś wolne popołudnie, nie daj boże dzień, i czuję się jak gówno.
Straciłam już nadzieję. W końcu nie każdy musi być szczęśliwy.
#smutek #samotnosc #feels #rozowepaski #przegryw #depresja (???) #logikarozowychpaskow ##!$%@? #sens i #bezsens
@pregunta: Każdy zasługuje na to, by być szczęśliwy. Ty również, tylko musisz w to uwierzyć. Z tego co napisałaś wnioskuję, że po prostu brakuje ci tylko kogoś bliskiego u swojego boku, nie wiem, chłopaka, przyjaciela... Nie trać nadziei. Uwierz w siebie. Nie możesz myśleć, że nie masz szans na szczęście. Staraj się myśleć pozytywnie i powoli dąż do swojego upragnionego celu. Trzymam za ciebie
Podczas wychodzenia z nerwicy przerabiałem: szczęście, radość, przyjemność, bogactwo i większość negatywnych emocji. Teraz, doszedłem do wniosku, że te wszystkie pozytywne stany uzależniają i są całkowicie destruktywne. Najwięcej pozytywów w moim życiu daje mi miłość do siebie i innych. Na chwilę obecną trzymam się tego stanu i próbuję działać tak przez całe życie. Zauważyłem
@Eugeniusz_Zua: wcale nie życzę źle tylko próbuję sprowadzić na ziemię. 10% najatrakcyjniejszych samców fizycznie nie jest w stanie zaspokoić wszystkich kobiet... Te brzydsze mają do wyboru - iść po rozum do głowy i dostosować wymagania do własnych możliwości lub terapia u psychoterapeuty i leki.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora