Wpis z mikrobloga

pamiętacie https://www.wykop.pl/wpis/34295303/mirko-co-robic-sprawa-jest-powazna-ogolnie-mieszka/ ? Generalnie sprawa wyjaśniona, winny się przyznał. Zwrócił prawie wszystko co ukradł, ale rozprawa będzie i tak. Ogólnie to facet, który nas okradał miał... klucz. Okazało się, że tata zostawił klucze do domu, garażu, blokady i pracowniczej szafki w pizzerii w czasie meczu jakiegoś. Jak wrócił to ich nie było. No i ten facet, seba lat 24, miejscowy element, wystalkował tatusia, kim jest, gdzie mieszka, ile zarabia i sobie nas okradł. Kiedy wyszedł za pierwszym razem to... siedział na strychu od 2 godzin. Tak, obcy gość siedział schowany na strychu przez 2 godziny. A ja sobie rzucałem #!$%@? pod nosem jak mi coś nie wychodziło w garażu, które szły po tych rurach na strych. Następnego dnia wrócił tylko po to, żeby zatrzeć ślady można tak powiedzieć. Szukał telefonu bo zgubił XD Generalnie policja sprawnie wszystko ogarnęła. Znaleźli go przypadkiem, typ zatankował do pełna swojego seata leona i to 98, a szukali sprawcy pobicia na tej stacji. Podpasował do rysopisu sąsiada. Jak go zatrzymali to nawet nic nie mówił bo z góry wiedział o co chodzi. W sumie to z jednej strony nie chcę, żeby szedł do więzienia, bo biedna rodzina, patologia, chłopa trochę szkoda bo nawet matury nie ma i nigdzie indziej jak na taśmie albo na budowie nie chca go zatrudnić. Ale z drugiej to kurde, okradł mnie, w biały dzień. Perfidnie wrócił po ten telefon, którego tu zresztą nie było. Mieszkał z kilometr od nas w jakiejś ruderze. No i recydywa, dwa razy już go na kradzieży złapali, ale za każdym razem wykroczenie. Oddał 250 zł i jakaś biżuteria matki, o której sama już zapomniała. Nauczka na przyszłość?


#truestory
  • 128