Wpis z mikrobloga

@Tommy__: nie tęsknię, wolę zarabiać ;)
I to nie ważne jakie pieniądze się zarabia. Każdy kto będąc uczniem dostawał małe kieszonkowe lub wcale doceni to że może sobie kupić sam buty, ubrania czy zjeść kebsa. Do tego dochodzi aspekt wyszydzania, który jest częstym zjawiskiem.
@Tommy__: Ludzie którzy nie tęsknią za szkołą podstawową czy za gimbazą po prostu nie byli tam zbytnio lubiani, może wręcz byli gnębieni? Nie widzę innego wytłumaczenia, przecież to był raj w porównaniu z dorosłym życiem. Nawet brak hajsu nie przeszkadzał bo po co komu wtedy hajs był? Na słodycze wystarczyło butelki pozbierać, a papierosy/piwo można było wysępić.
Wiadomo, że teraz, z obecnym rozumem bym się tam nie cofnął, bo zbieranie karteczek
@Elaviart: Większość ludzi którzy "tęsknią za szkołą" i twierdzą że tam było super, a teraz już się to nie powtórzy to ludzie który mają jakiś problem z obecną sytuacją życiową i tęsknią do wyidealizowanego obrazka kiedy wszystko było "łatwiejsze", albo to ludzie którzy czują się już starzy i nie tyle chcieliby powrotu do szkoły, co bycia młodym gówniakiem.
@poprostumort: Skąd takie wnioski? Pozytywne wspominanie czasu totalnej beztroski, nieustannej zabawy w gronie kolegów i koleżanek gdy wszystko było "pierwsze", a więc najmocniejsze świadczy o jakichś problemach? Popatrz na wymieniane kontrargumenty - "bo przerwy o określonych godzinach a nie wtedy kiedy się chce", "zmuszanie do niechcianych czynności przez system i rodziców" i "brak pieniędzy", no #!$%@? litości xD Przecież to są dorosłe wymówki tych, którym dzieciństwo upłynęło w samotności i pognębieniu.
@Elaviart: Wnioski nasuwają się z argumentów "tęskniących za szkołą" np.:

Zero obowiązków życiowych, jasno było wiadomo co musisz na kiedy zrobić. W sumie laba, bo co to 45min w ławce. Szkoła to było miejsce gdzie codziennie się spotykało z kumplami w budynku, gdzie słuchało się ciekawostek.


Szkoła nie była lepsza, nie była gorsza, była inna - też miałeś obowiązki, stresy, problemy, tylko inne, w tamtym wieku równie ważne co rachunki czy
@poprostumort: Nie wyobrażam sobie żeby średnio rozgarnięty człowiek mógł nazwać to co trzeba było robić w podst- i w gimbazie "obowiązkami", zaledwie innymi niż te w dorosłym życiu.
Piszesz tak bo jak wspominałem, pewnie należysz do tych dla których szkoła kojarzy się również ze stresem. Do tych którzy przejmowali się nauczycielkami-prukwami, sprawdzianami, zadaniami domowymi, itd. Dla mnie i moich znajomych z tamtych czasów każde z powyższych było okazjami do jeszcze większej
Nie wyobrażam sobie żeby średnio rozgarnięty człowiek mógł nazwać to co trzeba było robić w podst- i w gimbazie "obowiązkami", zaledwie innymi niż te w dorosłym życiu.


@Elaviart: Ale to były "obowiązki", ba, z młodego punktu widzenia równie poważne. Tak jak Ci pisałem - mierzysz te obowiązki z dzisiejszej perspektywy, z perspektywy gówniaka odbierano je inaczej.

iszesz tak bo jak wspominałem, pewnie należysz do tych dla których szkoła kojarzy się również
@Tommy__ ja tęsknię wyłącznie ze względu na dobre znajomości, które się rozsypały jak każdy wyjechał w swoją stronę, albo założył swoja rodzinę. Teraz znaleźć kogoś żeby się kulturalnie #!$%@?ć gdzieś w plenerze i wszamać jakiegos hot doga na stacji o 3 to niemożliwe
@Tommy__: tylko przegrywy bez kolegów w szkole/prymusy zmuszane przez starych do wypełniania wszystkich obowiązków i przynoszenia szóstek, mogą tak napisać. Na dodatek wątek pojawia się już nawet częściej, niż co tydzień i jest formą jakiegoś żenującego dowartościowania się mireczków. Zróbcie do takich wysrywów jakiś tag, żeby sobie na czarno wrzucić.