Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej, mam z narzeczoną problem w kwestii organizacji wesela. Oboje mamy 25lvl, jesteśmy ze sobą już 6 rok i wspólnie postanowiliśmy, że czas na to, żeby zalegalizować związek.
Co do wesela jesteśmy już mniej zgodni. Planujemy je na ok 80 osób, jeśli chodzi o dekoracje, atrakcje, muzyke i tak dalej to w sumie nie mam żadnych większych obiekcji, jestem kompromisowy ale jeśli chodzi o alkohol tutaj już gorzej. Chodzi o to, że całe moje dzieciństwo spędziłem z człowiek, który był pijany każdego dnia, przez 18lat życia dzień w dzień oglądałem pijanego, awanturującego się ojca i wywarło to na mnie taki wpływ, że czuje obrzydzenie do pijanych ludzi, nie lubie przebywać w ich towarzystwie - oczywiście nikomu nie zabraniam, sam czasem wypije piwo czy dwa ale jak ktoś chce spożywać większe ilości to beze mnie. Dlatego w tak ważnym dniu jak ślub, gdzie traktuje to jak jeden z najważniejszych dni w życiu chciałbym nie oglądać pijanych twarzy, po prostu. Toast szampanem i x butelek wina do obiadu, żeby każdemu starczyło na te 1-2 lampki. To mi odpowiada i to jest max jaki mogę zaakceptować.
To była moja perspektywa z uzasadnieniem. Niestety moja przyszła żona widzi to inaczej argumentując, że wesele jest dla gości a nie dla nas i bez alkoholu zabawa się nie uda a jeśli nie będzie dużej ilości wódki to każdy pójdzie do domu przed 22. Oczywiście wspomina też, ze na pewno goście poczują się obrażeni i naje się wstydu przed całą rodziną bo co to za wesele bez mocniejszych trunków. Przecież taka tradycja.
Oboje nie chcemy ustąpić bo dla niej to hańba a jeśli ja ustąpię to chyba po sakramencie w kościele musiałbym udać się do domu a niech goście się bawią skoro to ich impreza, bo wychodzi na to, że ja zepsuje wszystkim mój własny ślub. To też daje mi do zrozumienia narzeczona, co wywołuje u mnie poczucie winy ale mimo wszystko nie ustąpię.
Wszystko stanęło w martwym punkcie i oboje nie mamy pomysłu jak się możemy dogadać. Ja powinienem się leczyć (takie dostałem sugestie) czy ona zrozumieć moje uczucia i to z czego one wynikają? Pierwszy taki problem gdzie nasze wizje rozjeżdżają się w przeciwnym kierunku i nie ma kompromisu.
#slub #wesele #pytanie #zwiazki #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 69
@AnonimoweMirkoWyznania: przede wszystkim idź na terapię DDA. Też jestem DDA, mam podobnie do Ciebie, że nienawidzę widoku pijanych ludzi, ale wesele to wesele... jak to tak bez wódki? Goście nie są winni tego, że ja jestem DDA. Trzeba zachować złoty środek. Ja bym jednak zaproponowała wódkę, ale poprosiła kelnerów, aby zmieniali butelki rzadziej... niech puste postoją trochę dłużej na stole.
@AnonimoweMirkoWyznania: I żenisz się z taką kobietą?

Nie ustępuj, to ważny dzień i masz prawo zorganizować imprezę tak jak chcesz, zwłaszcza że masz bardzo ważne i zrozumiałe powody.

Poza tym nikt nie powiedział że wesele do 4 rano, z "gorzko, gorzko" i litrami wódy to jest jedyne możliwe rozwiązanie. Kompromisowych rozwiązań jest dużo, od ślubu w formie podpisu w urzędzie z rodzicami i świadkami bez wesela, poprzez uroczysty obiad, nawet na
Nie zgadzam się z większością opinii tutaj - moim zdaniem to TY PŁACISZ za TWOJE wesele i to TY masz się dobrze bawić.
A ludziom, którzy piszą komentarze, że "goście i tak będą pić po krzakach" - współczuję rodziny i znajomych. Przecież normalni, BLISCY ludzie (a taki się powinno zapraszać na wesele) bez problemu dostosują się do Waszych zasad i cieszyć się będą Waszym szczęściem. Osobiście nie zapraszałabym osób, za którymi nie
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
Przecież normalni, BLISCY ludzie
@qcrimson: wesele na 80 osób, to nie są sami bliscy ludzie.

współczuję rodziny i znajomych.
Co najwyżej Tobie można współczuć oderwania od rzeczywistości.

Przy dużych imprezach takie coś zwyczajnie nie działa, kompromisem byłby obiad po ślubie, posiedzieć ze dwie godziny i do domu
@hitherto: @powsinogaszszlaja: @nadek: Ja tylko nie rozumiem, dlaczego to narzeczona ma iść na ustępstwo a narzeczony nie. To chyba ich wspólne wesele, tak czy nie? Trzeba znaleźć jakiś kompromis i wypośrodkować a nie tu jakieś teksty, że ona go nie szanuje, bo goście są dla niej ważniejsi... no bez jaj... Dlaczego ona ma uszanować problem narzeczonego? A on nie może uszanować problemu narzeczonej? Spotkać się po środku i tyle