Aktywne Wpisy
Toshikate +17
#emigracja #holandia #praca #pracbaza #jedzenie #jedzzwykopem #gotujzwykopem
Od miesiąca jestem w Holandii i kurde to co tu można znaleźć w sklepach to naprawdę jest jakaś #!$%@? albo ja coś źle robię lub nie przywykłem XD Mięso mielone jak się kupi to mdłe jakieś wychodzi, chleb miękki tak że można go w rękach uformować w kulkę, wędliny to w
Od miesiąca jestem w Holandii i kurde to co tu można znaleźć w sklepach to naprawdę jest jakaś #!$%@? albo ja coś źle robię lub nie przywykłem XD Mięso mielone jak się kupi to mdłe jakieś wychodzi, chleb miękki tak że można go w rękach uformować w kulkę, wędliny to w
Eh przyszło mi żyć z 27- letnim dzieckiem, z którym dodatkowo muszę wychowywać syna. Na początku tego nie zauważyłam, o dużej ilości spraw tez nie wiedziałam, ale to przechodzi ludzkie pojęcie. Prowadzimy razem firmę, ale ja byłam przez ostatni rok wyłączona, bo po porodzie zostałam sama z dzieckiem, tak żeby on mógł pracować. Obecnie już normalnie zmieniamy się a i tak słyszę, że powinnam zająć się większością spraw- bo on nie umie bądź mu się nie chce. Jego mama twierdzi także, ze pomimo pracy po 10 godzin dziennie mam zajmować się całym domem- gotować, prać, prasować, sprzątać i oczywiście zajmować się dzieckiem, bo to ja jestem mamą i jej synek potrzebuje odpoczynku po tak długim zajmowaniu się dzieckiem. Mój syn ma rok i widuje dziadków od strony taty może dwa razy w miesiącu po godzinie, mimo że mieszkają kilka kilometrów od nas. Do tego jest już bardziej świadomy i przywiązany do mnie, więc gdy ma zostać z dziadkami z którymi nie ma żadnej więzi to dostaje histerii. Usłyszałam wiec, ze powinnam iść z nim do lekarza, bo to na pewno jakaś choroba, bo inne dzieci się tak nie zachowują. Dodam, że mój tata mieszka 500km dalej i ostatnio byliśmy tam przez tydzień i syn normalnie nawiązał więź z dziadkiem, który poświęcał mu dużo czasu i zostawał z nim, kiedy ja mogłam spokojnie pojechać na zakupy. Nie oczekuje, żeby ktoś mi wychowywał dziecko, no ale błagam, po co gadanie o jakichś chorobach.
Co do mojego wyjazdu, nie było mnie 10 dni w domu a po powrocie zastałam taki syf. Ubrania, które nie mieściły się w pralce i leżały obok zostały zalewane przez zbyt intensywne kąpiele i zapleśniały do tego stopnia, że nie mam jak ich uratować odplamiaczami.
Kiedy urodziłam, jego rodzice odwiedzili nas w szpitalu i uwaga jego tata przywiózł syneczkowi obiad, bo przecież musiał mi towarzyszyć przy całym procesie porodu i na pewno był głodny i zmęczony, zapytał ile punktów dostało dziecko i pojechał.
Ojciec mojego dziecka nie potrafi nic zrobić. Nie umie gotować- nawet sam kanapki sobie nigdy nie zrobił, co najwyżej poleje bułkę ketchupem. Nigdy nie ugotował obiadu dla dziecka. Jak trzeba zmienić żarówkę w mieszkaniu to dzwoni po tatę, zepsuje mu się samochód to dzwoni żeby tata zaprowadził auto do mechanika, dostanie mandat to prosi żeby tata się tym zajął.
Jasne można mówić, że takiego sobie wybrałam. Ale będąc zakochanym i mieszkając osobno takich rzeczy się nie zauważa. Później pojawił się nasz syn i takim sposobem mam dwoje dzieci w domu.
Czy każdy tak ma? Czy to jest normalne?
Co do mojego wyjazdu, nie było mnie 10 dni w domu a po powrocie zastałam taki syf. Ubrania, które nie mieściły się w pralce i leżały obok zostały zalewane przez zbyt intensywne kąpiele i zapleśniały do tego stopnia, że nie mam jak ich uratować odplamiaczami.
Kiedy urodziłam, jego rodzice odwiedzili nas w szpitalu i uwaga jego tata przywiózł syneczkowi obiad, bo przecież musiał mi towarzyszyć przy całym procesie porodu i na pewno był głodny i zmęczony, zapytał ile punktów dostało dziecko i pojechał.
Ojciec mojego dziecka nie potrafi nic zrobić. Nie umie gotować- nawet sam kanapki sobie nigdy nie zrobił, co najwyżej poleje bułkę ketchupem. Nigdy nie ugotował obiadu dla dziecka. Jak trzeba zmienić żarówkę w mieszkaniu to dzwoni po tatę, zepsuje mu się samochód to dzwoni żeby tata zaprowadził auto do mechanika, dostanie mandat to prosi żeby tata się tym zajął.
Jasne można mówić, że takiego sobie wybrałam. Ale będąc zakochanym i mieszkając osobno takich rzeczy się nie zauważa. Później pojawił się nasz syn i takim sposobem mam dwoje dzieci w domu.
Czy każdy tak ma? Czy to jest normalne?
Zawsze myślałem, że ludzie nie są mi do niczego potrzebni. Nigdy nie zabiegałem o przyjaciół, znajomych, miałem na to #!$%@?. W sumie nadal tak jest, bo najlepiej spędza mi się czas samemu i w swojej głowie. Po co poświęcać czas i energię na utrzymywanie płytkich i nic nieznaczących relacji?
Natomiast dopiero teraz w pełni odczuwam, jaki koszt za sobą niosła ta decyzja i takie życie. Kiedy rozstałem się z dziewczyną, zostałem z tym zupełnie sam. To był pierwszy cios. Drugim jest szukanie #praca. Znajomi wkręcają znajomych, załatwiają pracę w mniejszych firmach, polecają w korpo. Ja nie mam absolutnie żadnych takich znajomych. Kontakt utrzymuję z dosłownie JEDNYM znajomym z liceum, który nie ma jak mnie gdzieś polecić, bo poszedł w #prawo. Rozumiecie to? Od podstawówki, przez gimnazjum, #licbaza i #studbaza, jakieś prace sezonowe, w sumie 24 lata życia i 18 lat edukacji, a kontakt mam z 1 osobą, w dodatku to tak raz na 1-3 miesiące na piwo xD
Emocjonalnie? Super, więcej kontaktów z ludźmi mi nie potrzeba. Chcę to idę sobie na imprezę/piwo sam, na #silownia też nie potrzebuję partnera (zresztą, tam też nie gadam zbytnio z "ziomeczkami". Idę zrobić swoje i tyle mnie interesuje). Nie jestem piwniczakiem. Natomiast przy szukaniu pracy, jestem kompletnie na lodzie.
Najbardziej dobija mnie jednak to, że siłą rzeczy, nie mam żadnych dobrych znajomych #zagranico, bo od zawsze #emigracja była moim celem. Mam kosmiczny ból dupy na myśl o znajomych, którzy spokojnie mogli sobie pojechać do #uk czy innej #norwegia, bo już tam mieli znajomych, którzy im wszystko ogarnęli, ze wszystkim pomogli. Nie musieli szukać pracy przez agencje, które zajebią 50% z wypłaty a i tak nie dadzą gwarancji, że nie trafisz do obozu pracy. Nie musieli się martwić, że wylądują na ulicy. Jedyne co musieli zrobić, to kupić bilety, pozałatwiać papiery na miejscu i stawić się do roboty. Tyle.
Tak wiem, "pracę da się znaleźć bez znajomości", albo "da się jechać w zagranicę ciemno"... tylko jeżeli nie siedzisz w #it, nie jesteś ekspertem to w Polsce nie ma "rynku pracownika". Z kolei jechać ciemno zagranicę to też ogromne ryzyko, którego bym nie podjął nie mając zapewnionej pracy, jakiegoś kąta i informacji co i jak. Ewentualnie bez sporego zapasu gotówki, którego nie mam, bo siedzę w gównorobocie.
#zalesie #gownowpis ale oczywiście nie mam nikogo, komu mógłbym się wyżalić... #przegryw
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Komentarz usunięty przez moderatora
w uk jechałem w ciemno bez znajomość i w ciągu 1miech miałem pracę na magazynie na czarno.
@AnonimoweMirkoWyznania: też miałem podobny problem z wyjazdem. Na szczęście jestem pomocny dla osób bez przyjaciół ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
Chcesz wyemigrować do UK? Lepiej trafić nie mogłeś ( ͡° ͜ʖ ͡°) http://www.wykop.pl/artykul/2421494/
Szukasz pracy? https://www.wykop.pl/wpis/28666771/
@sorek: Kojarzę Cię z afery o syfiastych pokojach, ale ponownie mówiąc szczerze, mi na początek wystarczy dach nad głową i praca, także nie wykluczone, że za jakiś czas się do Ciebie zgłoszę.
@dnasstorm: Niestety ale z rodzicami. Zarabiam minimalną na magazynie, w dodatku zbieram pieniądze na kursy/wyjazd. Bardzo chciałbym się usamodzielnić i to jest jeden z głównych powodów mojego stanu. Lubię niezależność i pełne uniezależnienie się od rodziców i rodziny to również mój cel. #!$%@?