Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zawsze myślałem, że ludzie nie są mi do niczego potrzebni. Nigdy nie zabiegałem o przyjaciół, znajomych, miałem na to #!$%@?. W sumie nadal tak jest, bo najlepiej spędza mi się czas samemu i w swojej głowie. Po co poświęcać czas i energię na utrzymywanie płytkich i nic nieznaczących relacji?

Natomiast dopiero teraz w pełni odczuwam, jaki koszt za sobą niosła ta decyzja i takie życie. Kiedy rozstałem się z dziewczyną, zostałem z tym zupełnie sam. To był pierwszy cios. Drugim jest szukanie #praca. Znajomi wkręcają znajomych, załatwiają pracę w mniejszych firmach, polecają w korpo. Ja nie mam absolutnie żadnych takich znajomych. Kontakt utrzymuję z dosłownie JEDNYM znajomym z liceum, który nie ma jak mnie gdzieś polecić, bo poszedł w #prawo. Rozumiecie to? Od podstawówki, przez gimnazjum, #licbaza i #studbaza, jakieś prace sezonowe, w sumie 24 lata życia i 18 lat edukacji, a kontakt mam z 1 osobą, w dodatku to tak raz na 1-3 miesiące na piwo xD

Emocjonalnie? Super, więcej kontaktów z ludźmi mi nie potrzeba. Chcę to idę sobie na imprezę/piwo sam, na #silownia też nie potrzebuję partnera (zresztą, tam też nie gadam zbytnio z "ziomeczkami". Idę zrobić swoje i tyle mnie interesuje). Nie jestem piwniczakiem. Natomiast przy szukaniu pracy, jestem kompletnie na lodzie.

Najbardziej dobija mnie jednak to, że siłą rzeczy, nie mam żadnych dobrych znajomych #zagranico, bo od zawsze #emigracja była moim celem. Mam kosmiczny ból dupy na myśl o znajomych, którzy spokojnie mogli sobie pojechać do #uk czy innej #norwegia, bo już tam mieli znajomych, którzy im wszystko ogarnęli, ze wszystkim pomogli. Nie musieli szukać pracy przez agencje, które zajebią 50% z wypłaty a i tak nie dadzą gwarancji, że nie trafisz do obozu pracy. Nie musieli się martwić, że wylądują na ulicy. Jedyne co musieli zrobić, to kupić bilety, pozałatwiać papiery na miejscu i stawić się do roboty. Tyle.

Tak wiem, "pracę da się znaleźć bez znajomości", albo "da się jechać w zagranicę ciemno"... tylko jeżeli nie siedzisz w #it, nie jesteś ekspertem to w Polsce nie ma "rynku pracownika". Z kolei jechać ciemno zagranicę to też ogromne ryzyko, którego bym nie podjął nie mając zapewnionej pracy, jakiegoś kąta i informacji co i jak. Ewentualnie bez sporego zapasu gotówki, którego nie mam, bo siedzę w gównorobocie.

#zalesie #gownowpis ale oczywiście nie mam nikogo, komu mógłbym się wyżalić... #przegryw

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 14
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: #!$%@? jakbym czytal o sobie sprzed lat...lata wyrzeczen i ciepienia..a trtaz smieje sie ze wszystkich znajomych bo trtaz jestem.Pan i sam sobiebwszystko wywalczylem tfu wydarlem pazurami zyciu to co chcialem
  • Odpowiedz
OP: @Suck_My_Duck: Chcę się przebranżowić, ale jeśli mam być szczery, nie chodzi o względy finansowe. Po prostu chcę sobie ułożyć życie zagranicą. Niestety, doświadczenia poza gównorobotami sezonowymi nie mam żadnego, co nawet w Polsce jest problemem.

@sorek: Kojarzę Cię z afery o syfiastych pokojach, ale ponownie mówiąc szczerze, mi na początek wystarczy dach nad głową i praca, także nie wykluczone, że za jakiś czas się do Ciebie zgłoszę.

@dnasstorm: Niestety ale z rodzicami. Zarabiam minimalną na magazynie, w dodatku zbieram pieniądze na kursy/wyjazd. Bardzo chciałbym się usamodzielnić i to jest jeden z głównych powodów mojego stanu. Lubię niezależność i pełne uniezależnienie się od rodziców i rodziny to również mój cel. #!$%@?
  • Odpowiedz