Wpis z mikrobloga

W poprzednim wpisie, któryś z Mirków słusznie zauważył, że brakuje flory – tak więc czas się poprawić i tym właśnie wpisem chciałbym to zrobić. Oto jakie krzaczki są popularne w Australii.

Zacznijmy od tego, że Australia posiada swój osobny system roślinny tj. Australis – co oznacza, że większość roślin jaka tu występuje jest nie do znalezienia w innych częściach świata w naturalnym środowisku. Kontynent jest w większości pustynią, ale nie oznacza to że nie znajdziemy tu pełnych życia lasów i łąk. Wybrzeże – a szczególnie wschodnie – jest bogate w lasy podrównikowe i namorzynowe. Nie będę tu sypał nazwami drzew i krzaków niczym z lekcji geografii, bo nie o to chodzi, ale opiszę to co sam zauważyłem chodząc do buszu.
Okolice Sydney jak i cała Australia jest bogata w parki narodowe które mogą obejmować obszary wielkości województwa. Najczęściej odwiedzanym przeze mnie parkiem narodowym jest teren zajmowany przez Blue Mountains. Ogromne połacie dzikich gór porośniętych w głównej mierze Eukaliptusem. Drzewo to charakterystycznie pachnie i jest pożywieniem dla miśków Koala. Oprócz tego w oczy rzucają się iglaki, dęby czy akacje – czyli drzewa charakterystyczne dla Europy ale nie ma ich zbyt wiele. Specjalnie dla Was, wrzuciłem pod ten adres około 200 zdjęć z jednej wyprawy właśnie w Blue Mountains. Jest to o tyle ciekawy trip, że miałem okazję przejść się klifami jak i wąwozem. Na szczycie dominują krzaczki i drzewa, w wąwozie natomiast można poczuć klimat Parku Jurajskiego z ogromnymi paprociami, mchami i zapachem wilgoci. Do tego wysoko rosnące drzewa i krzaki skutecznie chronią dolne partie przed słońcem, tak więc w wąwozie panuje półmrok.

Jednym z popularniejszych drzewek jest Bottlebrush tree, przyjemne w dotyku i sporych rozmiarów kwiatki wyglądające jak z innej planety, praktycznie wcale nie pachną ale za to ładnie wyglądają i wyróżniają się na tle innych roślin. Kolejnym kosmicznym kwiatkiem jest Greavillea, rzadziej spotykana niż w/w roślinka i także nie pachnie zbyt intensywnie.
Kiedy wejdziemy do lasu na południu w okolicy Góry Kościuszki zobaczymy znaczną różnicę we florze, mimo iż nie odjechaliśmy od Sydney zbyt daleko. Klimat tam jest nieco bardziej zbliżony do tego Europejskiego (zdarzają się też opady śniegu) przez co las przypomina bardziej ten który mamy w Polsce z tym, że 95% drzew liściastych to Eukaliptus.
Jeśli ruszymy na północny-zachód od Sydney, czeka nas taki o to widok, brunatne skałki i piach oraz kępki trawy rozdzielone gdzieniegdzie drzewami… Eukaliptusa. Sunąc wybrzeżem od Sydney w kierunku północnym napotkamy lasy bogate w liany, figowce czy też palmy. W Sydney tereny zielone są w głównej mierze projektowane od zera lub wydzielane z obszarów zielonych i przerabiane na parki, dzięki czemu roślinność jaką tu spotkamy znajdziemy też poza miastem. Popularnym miejscem do zobaczenia każdego możliwego krzaczka i gatunku rośliny jest Botanic Garden przy samej Operze. Jest to spory park w którym hoduje się różne gatunki roślin jakie można spotkać na terenie całej Australii. Oczywiście nie samym Eukaliptusem ten kraj żyje i jest tu dużo drzewek owocowych – niektóre nawet spotykane w mieście. Najpopularniejsze są Mango, banany, winogrona, arbuzy, melony, etc… dzięki czemu w sklepach sporo tych owoców jest w miarę tania i dostępna przez cały rok. To samo dotyczy kokosów z których jest pod dostatkiem, co przekłada się np. na produkcję pysznego soku kokosowego :) Na podwórkach niektórych mieszkańców Sydney można natknąć się na drzewka cytrynowe albo brzoskwinie.

Interesującą rośliną są pirofity – od razu zaznaczę, że Australia nie jest jedynym miejscem gdzie tego typu krzaki występują. Czym są pirofity? Są to rośliny które rozmnażają się z pomocą ognia na terenach które regularnie płoną. Jak wiadomo, Australia lubi się zapalić a szczególnie w lato. Zasada działania jest prosta – pod wpływem płomieni szyszka czy też inny owoc rozszerza się wysypując nasionka. Niektóre gatunki pirofitów są bardziej wrażliwe na działanie ognia – co nie zmienia faktu, że występują właśnie na terenach narażonych na pożary. Jedną z roślin którą można zaliczyć do tej grupy jest Punk Tree inaczej nazywany Paperbark tree, to z racji tego że jego kora jest bardzo miękka i rozchodzi się na cienkie warstwy przypominające papier.
Powróćmy jeszcze na chwilę do palm. Z Fan Palm wiąże się historia jednej z moich pierwszych wypraw do Royal National Park (pierwszy park narodowy w Australii i drugi na świecie). W skrócie: część trasy pokonywałem w nocy na resztkach baterii w telefonie (który później i tak padł i zostałem całkiem bez światła). Świecąc na krzaki co jakiś czas natykałem się na właśnie ten gatunek krzaczka, problem polegał na tym, że na niemal każdej z nich liść lub dwa od strony ścieżki drgały tak jakby ktoś przed momentem obok tego drzewka przechodził i go trącił. Kiedy zobaczyłem to pierwszy raz szukałem dookoła czy aby na pewno jestem tu sam, a jak nie to co trąca liście na mojej trasie, jednak po zobaczeniu kilku takich „trzęsących” się liściach na trasie dałem sobie spokój, a jak się później okazało wiatr wprawiał je w tak dziwny ruch. Trochę creepy przeżycie.
Na trasach poza miastami spotkamy też Grass Tree, charakterystyczne kulki rosnące zwykle nisko przy ziemi. Mają długie i cienkie liście z ostrymi końcówkami – jednak ich ukłucie nie jest bolesne, a raczej denerwujące.

Rośliny w Australii w przeciwieństwie do fauny nie chcą nas same z siebie zabić i ewentualnie zjeść ;) jest dużo pięknych kwiatów, drzew i krzewów których tutaj nie opisałem z jednego powodu: nie chcę odkrywać Australii za Was, a rośliny to nie jest coś na co trzeba zwracać szczególną uwagę aby nie ulec wypadkowi. Dla zainteresowanych tematem odsyłam do wrzuconej wcześniej galerii zdjęć z wyprawy na jedną z tras do Blue Mountains albo pod ten adres gdzie jest ciekawy zbiór zdjęć różnych roślin.

To co mnie najbardziej urzekło w roślinności Australijskiej to niesamowicie zielone wąwozy oraz pustynie na których jednak jakieś drzewa lub trawy sobie rosną.

A jako bonus fotografia wykonana przez Lewisa Fogerty w jednym z najbardziej zielonych miejsc w Blue Mountains: ^klik^

Spis treści:
1. Początki
2. Wizy
3. Koszty życia
4. Flora i Fauna cz.1

#wietnamwaustralii #australia #emigracja #gruparatowaniapoziomu
  • 24
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Marcinowy: Dzięki! Fajnie, że ktoś lubi mnie czytać, staram się to robić naturalnie i opisywać swoimi słowami, więc tak jak w przypadku poprzednich wpisów zapraszam ludzi mieszkających w Australii o dodatkowy komentarz :)
Co do bloga, nie wiem, ale to jest jakiś pomysł, bo jest na pewno łatwiej redagować tekst (tj. można dorzucać zdjęcia do ściany tekstu, etc). Zrobię jeszcze kilka wpisów i się zastanowię, bo jest o czym pisać
  • Odpowiedz
część trasy pokonywałem w nocy na resztkach baterii w telefonie

@wietnam67: czytając co nieco o zabójczych zwierzakach w Australii, oraz spacerując nocą po polskich górach nie wiem czy chciałbym zbliżyć się nocą do parku, a co dopiero spacerować tam... tak zwyczajnie po ludzku: nie bałeś się?
  • Odpowiedz
  • 1
@zolwixx nie, ciągnie mnie do natury i zawsze mam plan b więc nie bałem się, generalnie moje wyprawy w busz są czasem dziwne, może przy okazji jakiegoś wpisu coś więcej opowiem :)
@AlfaMenel zobaczę co da się zrobić :p
  • Odpowiedz
@wietnam67: dzięki za kolejny wpis :) w przyszłym roku planuję emigrować z panną do Australii i zacząć właśnie od Sydney. Udzielane przez Ciebie informacje są przydatne i nieco uspokajają mojego różowego :P
  • Odpowiedz