Wpis z mikrobloga

@PaprykarzXL: Moja koleżanka z klasy zrobiła kiedyś coś podobnego - jak na nią było to strasznie niezborne, ale i tak lepsze niż 2/3 klasy. Niestety polonistka stwierdziła coś w stylu, że jak na nią to wyjątkowo słabo i podeszła - zobaczyła, że nic nie ma i dostała 1 (w sumie to polonistkę rozumiem, jakby jej tej 1 nie dała to by się pełno osób rzucało, że nie fair). Ale ja też
@PaNaTypa: Szczerze mówiąc, też bym wrócił. Nie czuję tych tekstów o tym, jaka to szkoła jest zła. Swój okres w podstawówce wspominam najgorzej ze wszystkich trzech placówek, ale i tak było dobrze, klasę miałem w miarę fajną, kilku dobrych kumpli, nauczyciele mnie lubili, dużo sukcesów w nauce, średnie ponad 5 itd. W gimnazjum nie mogłem odnaleźć się na początku, ale gdy poznałem bardziej ludzi po miesiącu, dwóch to się otworzylem i
@Shanny: Ja miałam problemy zdrowotne i też wypadało że dość często mnie nie było. Jak już wracałam, to zawsze trafiałam na kartkówki. Próbowałam zawsze się obronić, chociaż był to mój znienawidzony przedmiot, ale 2ki lub 3ki były.
Kiedyś wyszła mi na koniec roku 3 a jedna dziewczyna wstała i powiedziała, że jakim prawem ja dostaję 3 skoro mnie praktycznie nie ma w szkole i że to jest niesprawiedliwe! Do dziś pamiętam
@Shanny: Ja miałem podobną sytuację, tyle że z zadaniem domowym z historii; Przypomniałem sobie na lekcji, że nie mam zrobionego zadania, więc siup, wyciągam zeszyt i piszę (w trakcie sprawdzania obecności, później chyba ktoś odpowiadał, więc miałem chwilkę czasu), ale niestety nauczycielka mnie przyuważyła i podczas sprawdzania napisała swój komentarz, który brzmiał mniej więcej tak:

"Zadanie robione w szkole a nie w domu!!!!!!!!

Bardzo dobry"

:D
@PaNaTypa na samą myśl o powrocie do szkoły robi mi się nie dobrze. Musisz siedzieć 6h i słuchać jakiś starych ludzi co mają tak ważne rzeczy do przekazania że nikogo to nie interesuje a potem jeszcze z tego sprawdziany. Tak idę sobie do pracy w miarę wyspany na tą 9 czy 10 zrobię coś bardziej lub mniej ciekawego i w okolicach 16 do domu. A no i co miesiąc jeszcze dostaje za
@PaNaTypa w LO miałem matematyczkę, która sprawdzała prace domowe wzywając do tablicy.
Przy tablicy trzeba było rozwiązać zadanie domowe przepisując z własnego zeszytu.
Ona nie zaglądała nam do zeszytów.
Ci bardziej ogarnęci zawsze improwizowali przy tablicy.
To była dobra metoda, bo ci mniej ogarnęci musieli sami rozwiązywać, gdyż nie mieli od kogo odpisać.
@PaNaTypa: #!$%@?, o takich godzinach to mogłeś kończyć najwyżej lekcje w klasie 1-3, w wyższych klasach kończyło się później. Dodatkowo jak ktoś mieszkał w #!$%@? daleko od szkoły to trzeba było doliczyć sporo czasu na dojazdy. Po powrocie ze szkoły odrabianie x prac domowych, nauka na następne sprawdziany i kartkówki no i dodatkowo czytanie lektur, po tym wszystkim człowiek miał niewiele czasu dla siebie. Chyba że postępowało się tak jak niektórzy
@PaNaTypa: @Shanny:
Mi w liceum wszyscy nauczyciele (z matmy, polskiego i angielskiego) mówili że nie zdam matury. (bo się nie uczyłem, nie przeczytałem nawet streszczenia ani jednej lektury, nie umiałem nic a nic gramatyki, maturę próbną z operonu z matmy napisałem na 25%) Maturę z angielskiego i z matmy zdałem o połowę lepiej niż niektóre osoby które miały 2 lub 3 oceny wyżej ode mnie. (2 vs 4 lub 5)