Aktywne Wpisy

Sakad +78
#demografia #zwiazki #rodzicielstwo #spoleczenstwo
Na wykopie regularnie pojawia się ostatnio temat dzietności.
Zamiast pisania kolejnego komentarza do tematu, postanowiłam zrobić zbiorczy wpis, kompilację moich wpisów z perspektywy rodzica.
No więc jaki jest mój punkt widzenia?
Na wykopie regularnie pojawia się ostatnio temat dzietności.
Zamiast pisania kolejnego komentarza do tematu, postanowiłam zrobić zbiorczy wpis, kompilację moich wpisów z perspektywy rodzica.
No więc jaki jest mój punkt widzenia?

Marek_Tempe +7
Dobrze, że nikt nie widzi moich notatek o użytkownikach.





Czołem mikrokoksy! Jakoś trochę ponad rok temu po zobaczeniu swoich zdjęć postanowiłem przestać być ulaną kanapową bulwą i zrobić coś ze sobą, zanim zjanuszeję do końca (mam 33 lata). W szczycie "formy" ważyłem prawie 93kg przy 180cm wzrostu. Na początku wywaliłem śmieci, pitce z biedry, nadmiar browarków, itp., poleciało jakieś 3-4 kilo. Naczytawszy się fiteligent i innych źródeł propagujących siłowniany tryb zrzucania wagi, od października dołożyłem siłownię (SL z akcesoriami) i przy pomocy Fitatu wyznaczyłem zapotrzebowanie kaloryczne dla -0.5 kg/tydzień, wyszło jakieś ~2300kcal. Zgubiłem jakieś 2-3 kilo, po czym zanotowałem zastój, dociąłem kalorie w okolice 2000, znowu trochę poleciało i zastój... Skończyłem jakiś miesiąc temu w okolicach 1700-1800 ze stojącą wagą i spadającymi wynikami siłowymi (do maksimów dojechałem na przełomie zimy i wiosny, od tamtej pory p..lę się z siadem około 100kg, ławeczką około 60kg, reszta w miarę proporcjonalnie). Oprócz braku wyników siłowych dała mi do myślenia sytuacja z wakacji, kiedy to na 3 tygodnie urlopu odpuściłem siłkę, popuściłem miskę (frytki, kebsy, browary i tym podobne grane niemal codziennie) i po 3 dniach po powrocie do czystej miski i zrzuceniu wody, okazało się, że paradoksalnie schudłem jakieś 2 kilo. Przez ostatnie 2 tygodnie jem w okolicach 2400, obwód pasa stoi w miejscu, waga ciut w górę, za to znowu dokładam do gryfu w tempie świeżaka) S---------m Mirki tę redukcję, doktoryzuję się z tych tematów cały czas i prosty wniosek jest taki, że grzechem pierworodnym było rozpoczęcie ze zbyt niskiego pułapu kalorii, dzięki czemu sprawa tak się przedłuża. Poradźcie proszę, jak z tego wybrnąć, żeby nie zaliczyć monstrualnego jojo, dać odpocząć organizmowi i mądrzej to poprowadzić przez najbliższe kilka miesięcy. Dietę preferuję raczej low-carb, białko trzymam wysoko. Kilka miesięcy temu zrobiłem badanie hormonów tarczycowych, wyszły w normie, chociaż raczej w jej dolnych granicach.
Mięcho, jajka i warzywa w opór, ja ciągle najedzony chodziłem a waga spadała.
Niestety nic nie jest w stanie tego oszacować. Wybierz jaką liczbę wpadnie Ci do głowy. Może być te 2800 kcal. Jeśli waga będzie stała lub rosła 1-2 kg/msc to trafiłeś w punkt, jeśli będzie spadała podbij 100-200 kcal, jeśli będzie za szybko szła w górę, to obetnij.
Ważne jest, abyś zadbał o NEAT czyli spontaniczną aktywność fizyczną nie wynikającą z treningu - spacery, chodzenie po zakupy, sprzątanie ogródka. Taka
Akurat w głowie już poprzekładałem pewne szufladki i traktuję to długofalowo, a nie w charakterze wycinki na plażę. Poza tym gotować umiem i lubię, więc kuchenna dłubanina oprócz produkcji posiłków daje mi psychiczne odprężenie od dosyć stresującej pracy. Ruchu nie unikam, dużo chodzę, jakiś rowerek wpada, prace na działce, itp. Typowego cardio nie dotykam, od września wracam na basen raz w tygodniu.
Co do masy mięśniowej, to nie jest
@ja_w_twoim_wieku: Ja tylko dodam jedną drobną kwestię: zmiana masy ciała o nawet 2-4kg w ciągu kilku dni może wynikać z ilości jedzenia w układzie pokarmowym, poziomu glikogenu i retencji wody.
@Kasahara: Ostatnio bardzo mnie interesuje ten temat i na podstawie wszystkich informacji, jakie widziałem, co raz bardziej skłaniam się ku temu, że da się rozwijać masę mięśni bez rozwijania masy tłuszczu. Pisałem też pracę licencjacką "zmiany składu ciała pod wpływem treningu siłowego", gdzie w kilkunastu badaniach nawet na
@ja_w_twoim_wieku: Do około ~12-14% (lub niżej) w przypadku mężczyzny zawsze warto zejść i nie tyć więcej, niż do ~16-18%. Przynajmniej tak podają "mądrzejsze" artykuły.