Aktywne Wpisy
JamesJoyce +37
#programowanie #programista15k #finanse #openai #it
Czołem Mirki. Natknąłem się dziś na ciekawy artykuł na Medium, z którym w dużej mierze się zgadzam. Autor stawia tezę, że OpenAI przypomina schemat Ponziego. Twierdzi, że firma obiecuje niesamowite technologie, podczas gdy w rzeczywistości ogromne koszty treningu modeli mogą uczynić te obietnice nierealnymi do spełnienia. Rozwój AI jest szybki, ale czy OpenAI nie żyje przypadkiem na ciągłych zastrzykach finansowych, zamiast na realnych dochodach? Zastanawia mnie, jak długo można utrzymać taki model biznesowy, zanim inwestorzy zaczną pytać o konkretne wyniki. A wyników nie ma. Te nowe "nakładki" czy wersje modeli to tylko zasłona dymna, bądźmy szczerzy.
Co sądzicie o tym podejściu? Czy wielkie firmy technologiczne (a zwłaszcza OpenAI) zawsze operują na obietnicach, aż do momentu przełomu, czy to faktycznie bardziej przypomina schemat Ponziego? A może sukces GPT i innych modeli już teraz jest wystarczającym dowodem na to, że OpenAI zmierza w dobrym kierunku?
Tu
Czołem Mirki. Natknąłem się dziś na ciekawy artykuł na Medium, z którym w dużej mierze się zgadzam. Autor stawia tezę, że OpenAI przypomina schemat Ponziego. Twierdzi, że firma obiecuje niesamowite technologie, podczas gdy w rzeczywistości ogromne koszty treningu modeli mogą uczynić te obietnice nierealnymi do spełnienia. Rozwój AI jest szybki, ale czy OpenAI nie żyje przypadkiem na ciągłych zastrzykach finansowych, zamiast na realnych dochodach? Zastanawia mnie, jak długo można utrzymać taki model biznesowy, zanim inwestorzy zaczną pytać o konkretne wyniki. A wyników nie ma. Te nowe "nakładki" czy wersje modeli to tylko zasłona dymna, bądźmy szczerzy.
Co sądzicie o tym podejściu? Czy wielkie firmy technologiczne (a zwłaszcza OpenAI) zawsze operują na obietnicach, aż do momentu przełomu, czy to faktycznie bardziej przypomina schemat Ponziego? A może sukces GPT i innych modeli już teraz jest wystarczającym dowodem na to, że OpenAI zmierza w dobrym kierunku?
Tu
Mirun3000 +176
Mirki, z nikim się tym nigdy nie podzieliłem. Miałem małą firmę w której montowaliśmy filmy na YT. I zatrudniłem zdalnie na kilka miesięcy Sebastiana, bardzo pracowity chłopak, cichy. Zacząłem z nim rozmawiać, zauważyłem że ma problemy, trochę Asperger. Dawałem mu dużo uwagi, chwaliłem jego pomysły, brałem go nawet na roboty wideo, widać że bardzo był mi wdzięczny, nawet się zakumplowaliśmy. Ja lvl 36, on coś 20. Dużo przegadanych czatów na różne tematy na whatsupie. Potem firma mi upadła bo wykruszył się główny kanał który stracił miejsce w algorytmie i trend się skończył, ja zająłem się czymś innym. Wiedziałem że ma krucho z kasa więc dawałem mu takie montaże które sam bym mógł robić, ale wiedziałem że ma ciezko, potem on znalazł inna praca. Miałem bolesne rozstanie z kobietą w tym czasie, (no straciłem wszystko co miałem bo związek i firmę) nie miałem siły pomagać innym i nie miałem siły pisać do innych osób w tym do Sebastiana. On świetnie znał się na składaniu kompów, poszedł do firmy która się tym zajmowała, do jakiegoś serwisu. Wiedziałem że ma depresje jak i ja (u mnie wtedy było wczesne stadium), zawsze jak coś dla mnie filmował był taki uśmiechnięty z tymi smutnymi oczami. Minęło dwa miesiące że nie pisaliśmy, ja miałem bardzo trudny czas, zamknąłem się w sobie i walczyłem ze swoimi demonami, też moja kobieta zmagała się z depresją ale miała leki od jakiegoś czasu więc wychodziła powoli. To był czas kiedy trudno mi było wstać z łóżka z poczucia beznadziei. Sebastian ogólnie nie miał nikogo, wynajmował sam kawalerkę w Krakowie, nie miał znajomych. Bardzo słaby kontakt z rodzina. Też był po rozstaniu z dziewczyną rok czy dwa. Był sam.
Jadę plantami w Krakowie i dzwoni do mnie telefon. Jakiś pan mówi że w mieszkaniu jest jakiś obiektyw i mikrofon z kartką z numerem do mnie. Żeby mi to oddać.
Pytam się, a gdzie jest Sebastian? (pierwsza myśl że może w więzieniu bo coś zrobił?)
Pan
Jadę plantami w Krakowie i dzwoni do mnie telefon. Jakiś pan mówi że w mieszkaniu jest jakiś obiektyw i mikrofon z kartką z numerem do mnie. Żeby mi to oddać.
Pytam się, a gdzie jest Sebastian? (pierwsza myśl że może w więzieniu bo coś zrobił?)
Pan
- Dobry wieczór. Jakiego koloru jest twój sweter?
- Mój sweter jest zielony. Czy ty masz niebieskie oczy?
- Nie, moje oczy są ciężkie i brązowe.
- Ciemnobrązowe?
- Tak. Ciężkie i brązowe.
Albo:
- Przepraszam, czy to jest krzesło?
- Nie, to jest telefon.
- Dziękuję. Miło było cię poznać.
- Ciebie też. Do widzenia.
Można również zapytać rozmówcę, co ma w torebce, i czy lubi narciarstwo albo sowy. Albo, na przykład zapytać o to, czym jest szczęście.
- Szczęście jest wtedy, gdy w możesz robić w kółko to samo, każdego dnia – uśmiechnęła się moja uczennica, krojąc melona miodowego. Na miąższu zostawały czarne zacieki z tuszu, ponieważ jej syn porysował melona flamastrem.
Porysował go w penisy.
- Szczęście to robić w kółko to samo. I mieć z tego pieniądze – ciągnęła moja uczennica, wydzierając z owocu gniazdo nasienne. Sok ściekał z blatu na podłogę.
- To nie tak, tygrysku – odpowiedział jej mąż, i zarazem mój uczeń. Odpowiedział po polsku. I nazwał żonę „tygryskiem”.
Uważam, że „tygrysek” to najgorsze możliwe określenie dla partnera. To tak jakby nazywać s--s „serduszkowaniem” albo jajecznicę - „jajówą”.
- To nie tak, tygrysku. Szczęście to jest codziennie robić coś innego. Coś niepowtarzalnego... – rozmarzył się mój uczeń.
A ja pomyślałam o alternatywnej rzeczywistości, w której ludzie bardzo starają się być szczęśliwi, prowadząc niepowtarzalne życie. W związku z tym istnieje szereg zasad. Nie można, na przykład, dwa razy iść do tej samej pracy. Idealnie byłoby, gdyby człowiek wykonywał codziennie inną robotę, ale w praktyce okazuje się to być niemożliwe – dlatego pan Mietek, stolarz, codziennie zmienia nazwę swojej stolarni.
Nazywała się już, na przykład, „Meblex”, „MebPol”, „PolMeb”, „Meblelelex” czy „Meblex 2142 u Mietka”.
Prawo na to pozwala. O renomie danego przedsiębiorstwa świadczy pokaźny wykaz nazw, jakim może się ono pochwalić.
Hasło reklamowe stolarni pana Mietka brzmi „Nowy zakład, nowe meble, nowe życie. Otwarcie [tu data]”. Data zmienia się każdego dnia.
W alternatywnej rzeczywistości wszystko musi być niepowtarzalne. Nawet bóg. Główna zasada religii Niepowtarzalnego Boga brzmi „Nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki”. W praktyce oznacza to, że nie wolno – na przykład – zawracać na rondzie.
To grzech. Podobnie jak cmoknięcie kogoś na przywitanie więcej niż jeden raz. Od biedy można próbować wydać inny dźwięk cmoknięcia - ale zawsze pozostaje ryzyko zgrzeszenia.
Wisława Szymborska jest prorokiem w religii Niepowtarzalnego Boga, zaś najbardziej popularna modlitwa zaczyna się od słów:
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
- Wszędzie, w kółko te kutasy – pokręciła głową moja uczennica, częstując męża i mnie melonem. – Nie można ich zlekceważyć.
#nunkunpisze #heheszki
Chodzi o to, że skoro jest wyjątek to jest też reguła nad którą ktoś pracował. W związku z tym zakładamy, że ogarnął wszystkie wyjątki. Np. załóżmy, że jest prawo, które zabrania chodzić do pracy w czerwonych butach. Jako, że mamy zielone buty zakładamy, że możemy chodzić ponieważ co nie jest zabronione jest dozwolone, a z wyjątku od reguły (w
Ucz się od mistrzów: http://www.wykop.pl/wpis/20846313/w-wieku-8-lat-znalazlem-w-lesie-male-jajko-ojciec-/
Piję do tego, że pragmatycznie wyrażenia używane są w przeróżnych kontekstach i często posiadają różne interpretacje. Np. słowo "bynajmniej" - masa ludzi używa go niepoprawnie. Nic na to nie poradzimy, i być może oryginalne znaczenie tego słowa zostanie utracone. Taka
Takie błędne interpretacje przysłów nie są lepsze od fake'owych memów. Czasami zastanawiam się nad tym, żeby napisać jakiś tekst gdzie powrzucam takie
I jaką teraz postawę tu przyjąć?
Komentarz usunięty przez autora
Bo jakie znaczenie ma: "nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki"? Jakieś kolejne przysłowie ludowe, które jest po prostu głupie i pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Gdyby jeszcze ktoś nadał temu jakieś znaczenie
Komentarz usunięty przez autora