Wpis z mikrobloga

Bardzo często jak dzwonię do swojej ulubionej taxi-korporacji przyjeżdża ten sam Pan (sympatyczny, koło 50-dziesiątki). Niemal 80% moich przejazdów odbywa się z nim. Muszę stwierdzić, że jest przekochany: zawsze jak już mnie odwiezie wieczorem czeka, aż wejdę do domu, zapalę światło i pomacham z okna, że wszystko ok.
Dziś wieczorem jak pojechałam do przyjaciółki w odwiedziny, standardowo trafiłam na "mojego" Pana chciałam sprawdzić czy i tym razem poczeka, bo z racji, że kumpela mieszka na 5 piętrze zajęłoby mi to wszystko dłużej niż zwykle. Wczłapuję się po schodach, wchodzę do niej do mieszkania, idę do kuchni, podchodzę do okna, wyglądam i rzeczywiście: czekał, pomachałam, pojechał. Słowa mojej przyjaciółki zaraz po tym: "Na Ciebie też zawsze czeka, aż bezpiecznie trafisz do domu? Na mnie też, kochany!"
Taki mały gest, a jak cieszy. Trustory!
  • 34