Wpis z mikrobloga

@lajsta77:
@the_bad:
@Tomus1990:
To się ciężko czyta dlatego, że sprawny tryb czytania, którego normalne używamy, opiera się na kształcie całych słów. Gdy tylko się da, nie czytamy pojedynczymi literami. Tutaj oczywiście musimy, bo słowa -- a nawet sylaby -- napisane na tej kartce widzimy po raz pierwszy w życiu.

Ze sprawą takich transkrypcji wiąże się inny problem, który opiszę tu jako ciekawostkę, przy okazji tych #heheszkow.To coś, czego
@Little_Juice:
Mówiąc "akcent" mam na myśli oczywiście nie tylko samo akcentowanie, ale też wymowę głosek. Można robić to poprawnie, zrozumiale, niezrozumiale, spójnie, niespójnie...

Pozbądź się mentalnyvh kompleków kolego.

Ja nie mam kompleksów. Mam trochę cech osobowości narcystycznej, choć daleko mi do NPD. Jeśli chodzi konkretnie o mówienie po angielsku, to -- mimo że mam tu wciąż pełno luk -- idzie mi to znacznie lepiej niż przytłaczającej większości porozumiewających się po angielsku
@Sh1eldeR: Ja nigdy nie rozumiem, czemu w szkole nie uczy się IPA (oczywiście w podstawowym zakresie, a nie zapisywanie jakichś mlasków dziąsłowych z języka xhosa), podstawowy zestaw angielskich fonemów jest prosty, a przydaje się to bardzo np. jak ktoś chce użyć słownika bo nie wie, jak się czyta dane słowo (nawet używając słownika nieznanego języka można wtedy z grubsza ogarnąć, czy to się czyta "ribudibudajciu" czy "ribodibodajcio";)) . Może dzięki temu
@Little_Juice: #!$%@?, jestem Polakiem, a na lotniskach zawsze się pytają ile jeszcze przede mną przesiadek (( ͡ ͜ʖ ͡)), więc zmienić nasz siermiężny wschodnioeuropejski akcent na powiedzmy, mój midwestowy chociażby, to kwestia ok. pół roku, może 9 miesięcy, więc jak najbardziej popieram @Sh1eldeR, nie ma co sie samemu ograniczać przed rozwojem, odpowiednia ilość czasu spędzona w danym środowisku będzie kształtować nasz toporny akcent w stronę