Wpis z mikrobloga

@mamFAJNYnick: To ma genezę w nieco starszych czasach, niż większość komentujących pisze. Czasach, kiedy na ulicach stały Fiaty, Polonezy i czasem jakieś Skody. Maluch miał do 160, Polonez i duże fiaty do 180, chociaż żaden z nich takiej prędkości nie widział. Dla nas wtedy jechać 100 km/h to było już dużo, a 160 km/h to jakaś niewyobrażalna wartość. Dlatego jak raz od czasu pojawił się gdzieś jakiś inny, zachodni samochód, to
leciało z wujkiem 160-180 Scorpio pierwszej generacji, to miałem wrażenie, że niezłe wariaty z nas, bo lecimy po drodze jak samolot. Teraz służbowy Hyundai się do tej prędkości rozpędza i wrażenia nie robi to żadnego :P

@MrPr0h: rozpędź się Seicento do 90km/h, a potem jakimś pojazdem z wyższej klasy do 160km/h - efekt będzie taki, że w Seicento będziesz czuł się, jakbyś pruł ze trylion km/h. Czemu? Bo będzie cię tak