Wpis z mikrobloga

@naciski: To że te egzaminy były nie do zdania, to szczerze w to wątpię, bo w połowie XIX wieku nie było jeszcze odkrytych i opisanych wielu zjawisk, o których uczą już w gimnazjum. Jedynie matma mogła być niezła, bo większość narzędzi już wtedy opracowano.
I ja wcale nie twierdzę, że poziom był niebotyczny, ale na pewno był wyższy.
Rolą prowadzącego jest określenie zakresu materiału, podanie literatury i weryfikacja, czy student sobie przyswoił tą wiedzę. To nie szkoła podstawowa.


@troodon: No ok. Zgadzam się na to. W takim razie po #!$%@? mam przychodzić na ćwiczenia?
@trq: Teraz każdy mówi, że

paaanie, KIEDYŚ TO BYŁA NAUKA bo:

-Nauczyciele piły i sadyści, tłukący linijkami i gnojący uczniów, bo to była dyscyplina hehe, a nie to co teraz, rozpasanie (super program nauczania, #!$%@?, gdzie oberwałeś od pą magistrą za to że nie nazwałeś go pą profesą)

-Całki to dzieci już w przedszkolu liczyły, a różniczkowały na przerwach dla zabawy

A jakimś cudem ani w kosmos nie polecieliśmy, ani ci
Tak jak w pracy nikt Cię uczył nie będzie.


@troodon: Chyba w twojej pracy i w twoim XIX wieku. Akurat dzisiaj pracodawcy inwestują pieniądze w pracowników na których im zależy, więc wysyła się ich na różnego rodzaju kursy, szkolenia, finansuje się im studia. NIESAMOWITE, wiem, ale to naprawdę się dzieje. Powiem ci coś jeszcze z nowinek XXI wieku, pracowników starszych stażem umieszcza się z nowym w takim sposób, żeby ci starsi
@tellet: otóż to, buc ma swoje sposoby i humorki, inny sposób mimo że dobry ale nie jego, to on ma to w dupie, w sumie to wszystko ma w dupie oprócz tego co sam wymyśli. Wymaga a sam gówno przekazuje, ale przecież nie wywali się takiego z uczelni bo przeciez prof. dr hab. inż a zjeb jakich mało
@naciski: Sama klasyka. Łacina, greka, wydarzenia klasyczne: marsz 10 tysięcy, porównać Galię z Francją.

Z matematyki to problematyczne mogły by się okazać liczenie pierwiastków do któregoś miejsca.
Brakuje na przykład całkowicie prawdopodobieństwa. W końcu Kołmogorow swoje prace podał później.

Poza tym nic czego nie dałoby się rozwiązać metodami z liceum, niekiedy nawet podstawówki.
@troodon: Widzę, że nie wziąłeś sobie rady do serca. Odpowiem ci zatem w taki sposób jak chcesz być traktowany - nauka może mieć różną formę, niekoniecznie musi polegać na prezentowaniu treści w sposób multimedialny i niekoniecznie sprawdzenie pojętności ucznia musi się odbywać poprzez koło. Okej?
Dyskusja pod tym postem robi się już rakotwórcza. Wykładowcy tacy straszni, stare buce, bo nikt nic nie tłumaczy tylko wymaga. I ma wymagać. Masz sylabus, opracowujesz materiał samodzielnie albo na zajęciach i zaliczasz. Po co komu wykład, po co komu ćwiczenia - nie musisz chodzić, jeśli masz czas na naukę tylko i wyłącznie w domu. Zresztą, po co komu studia - przecież mogę się nauczyć sama, a nie słuchać starego buca na