Wpis z mikrobloga

@SScherzo: nie, nie można, bo do nauki matematyki nie potrzeba konkretnych warunków fizycznych, myślenie nie jest uzależnione od wagi, a od umiejętności rozwiązywania problemów na podstawie zdobytej już wiedzy, a robienie jakichś turboćwiczeń na WF już niestety wymaga bycia szczupłym. Matmy możesz się douczyć szybko i jest to dużo łatwiejsze niż zrzucenie kilogramów, uwierz. :D
Nie wiem gdzie i kiedy wy chodziliście do szkół, ale 90% chłopaków nienawidziło, pompek, brzuszków, biegów, skoków w dal, przez kozła itp. Chodziło się na wf, żeby jako tako się wyszaleć, nie wyobrażam sobie, żeby po 6-7 godzinach wkuwania matmy, języków czy chemii, iść na wf i słuchać #!$%@? o technice biegania, czy truchtać 3 km wokół parku.
Dodam tylko, że największe #!$%@? w klasie nienawidziły gier zespołowych, czy to piłki czy
@sajko: Ale to chyba jakaś kontuzja, bo ot tak to się raczej nie dzieje. Zawsze byłem grubszy niż chudszy, grałem nie tylko na WF-ie i mi się stawy kolanowe nie #!$%@?ły.

@kinlej: WF powinien być czymś w stylu tego, co jest na uczelniach: wybierasz sobie jedno-dwa zajęcia i raz-dwa w tygodniu po lekcjach ćwiczysz. Rozwiązało by to mnóstwo problemów: śmierdzenie, bo WF na pierwszej lekcji, stękanie, że my chcemy to,
@kinlej: mniej więcej tak robił mój nauczyciel WFu z LO - zajebisty koleś, chociaż sam na oko ważył ze 150kg.
Muszę też przyznać, że przerobił z nami siłkę, podstawy podnoszenia ciężarów, jakies "egzotyczne" sporty typu baseball.
I szczerze mówiąc nikt się nawet nie chciał zwalniać bez potrzeby.
No ale takich jest pewnie jeden na całe miasto.
Ja w LO miałem za wychowawcę siatkarza, więc przez 3 lata cała klasa #!$%@?ła w siatkówkę. Nawet jak było ciepło i można było wyjść na dwór pokopać w nogę czy pobiegać to graliśmy w siatkę. Na szczęście na początku drugiej klasy skręciłem nogę i na tyle poważnie sobie ją rozwaliłem, że miałem zwolnienie do końca 3. Jako, że na wf nie chodziłem to zapisałem się na siłownię, basen. Na studiach było fajnie
@FanaticoRosso1910: co za sebixowe myślenie xd

nie lub gier zespołowych

nie lub kopania w piłę z sebkami, którzy traktują te 15 minut rozgrywki z nabożną czcią, jak gdyby za nie trafienie bramki strażnik obozu posyłał pod prysznic

ewidentnie jesteś #!$%@?ą


Nawet mi cię nie żal chopie. Gry zespołowe nie są dla każdego, nie każdy musi to lubić. Na jakiej podstawie implikujesz, że tacy osobnicy to #!$%@?? Nie wiem, to już twój
@kinlej: Muszę przyznać, że miałem ciekawego nauczyciela wfu, który przyszedł na zastępstwo w 3. liceum. Wprowadził coś na rodzaj treningu futbolu amerykańskiego tzn. różne jakieś ćwiczenia ogólnorozwojowe, pady, przepychania itp. Widać było u niego dużo chęci i tego, że nie chciał tylko na #!$%@? wszystkiego robić. Cała klasa mimo dużego wycisku naprawdę miała dużo zabawy przy tym (Nawet Ci wyjątkowo grubi lub niechętni do sportu). Także da się!