Wpis z mikrobloga

341 398 - 234 - 141 - 111 - 130 - 125 - 126 - 135 - 101 - 141 - 23 = 340 131

Właśnie zakończyłem mój samotny wypad z sakwami przez Polskę:) W ciągu 9 dni przejechałem 1250 km, z czego przez 8 pierwszych nie spadła ani jedna kropla deszczu. Dopiero ostatniego dnia zlało mnie 2 razy żebym nie zapomniał jak to jest ;)
Generalnie patelnia non stop, więc hektolitry wypitych płynów.
Zahaczyłem o 7 województw, z czego w dwóch (warmińsko mazurskie i podlaskie) byłem pierwszy raz.

Pierwszy dzień to był taki raczej przerzut znanymi mi terenami na trasie Katowice - Kalisz. Jedynie pod koniec zboczyłem po 3 brakujące w okolicy gminy do #zaliczgmine i około 19 melduję się na działce u teściów. Tego dnia wpadło coś pod tag #200km. Trasa płaska i boczny wiatr, który początkowo był trochę pomagający by później zmienić się na ten przeszkadzający ;)
Drugi nocleg miałem zaplanowany u rodziny na Kujawach, jednak z planowanych 100 km zrobiło się około 140, ponieważ prom na Warcie w okolicy Krzymowa nie kursował. Podpytałem mieszkańców i polecili mi podjechać kilka km wschód do przeprawy w Wakach. Niestety okazało się że w niedziele jest nieczynny i byłem zmuszony wracać aż do Konina by przedostać się na drugi brzeg. Postanowiłem przy okazji zobaczyć bazylikę w Licheniu. Cały kompleks robi ogromne wrażenie. Aha, jeszcze miałem taki epizod tego dnia: za przystankiem przed Władysławowem znalazłem dokumenty jakiegoś chłopaka. Dowód był wydany przez urząd tejże gminy, a że była niewielka, to postanowiłem podpytać napotkanych ludzi czy kojarzą chłopaka. W sumie ryzykowałem że mogą się wywiązać z tego kłopoty, jednak udało mi się namierzyć gościa i oddać dokumenty w ręce jego ojca :)

Następnego dnia wyjechałem dosyć późno. Łyknąłem kilka gmin i rozbiłem się na dziko na jakimś pastwisku przy brzegu Wisły, niedaleko tężni w Ciechocinku:

https://lh3.googleusercontent.com/-ZotJA52Gsb8/Vcjy3yqjIVI/AAAAAAAAJtA/9G2GBvbfYcQ/s800-Ic42/upload_-1.jpg

Rano jeszcze na spokojnie zwiedziłem uzdrowisko, tężnie itp i udałem się w kierunku #torun gdzie przekroczyłem Wisłę. Następnie obrałem kierunek na Brodnicę. Wreszcie zaczęły się bardziej pagórkowate tereny. Na wielki plus po płaskiej jak naleśnik Wielkopolsce i Kujawach. Zaczęły się ciekawsze krajobrazy. Dla mnie tym bardziej, bo zapuściłem się tam pierwszy raz. Za Ciechocinem dłuższy postój i kąpiel w jeziorze Okonin. Miejsca pod namiot szukałem dosyć długo. Zastała mnie noc i rozbiłem się dopiero przed północą, na jakiejś ścieżce w lesie opodal miejscowości Ciche, nad jeziorem Ciche ;) Rano nakrył mnie okoliczny grzybiarz i zamieniliśmy kilka słów.

Dalszy kierunek to Ostróda, Olsztyn, Kętrzyn, w miarę możliwości bocznymi drogami. Na jeden z noclegów rozłożyłem się również po dłuższych poszukiwaniach i po ciemku na jakimś kompletnym zadupiu, prowadząc rower kilka km po jakichś polach. Gdy w końcu byłem po kolacji w namiocie, postanowiłem sprawdzić na mapie gdzie w ogóle jestem. Okazało się że to miejscowość to Głobie i jestem w jej "centrum". Zdziwiło mnie to, bo nie widziałem żadnych zabudowań, tylko czasem kawałki starych kamiennych dróg. Wstukałem nazwę w google i trochę tego żałowałem przed snem:

Głobie - dawna wioska mazurska i majątek. Obecnie fundamenty budynków i zarośnięte cmentarze.

Pomyślałem że to co mnie uwiera w plecy to pewnie jakiś #!$%@? nagrobek :D Na szczęście udało mi się zasnąć w miarę szybko. Tu o poranku:

https://lh3.googleusercontent.com/-UgWghVZwmGU/VcjzTZRaxfI/AAAAAAAAJxg/KMpzXiyfOng/s800-Ic42/upload_-1.jpg

Moja dalsza trasa przebiegała przez Giżycko, Gołdap (opodal Gołdap spotkałem faceta co szedł pieszo z północnej Norwegii do Stambułu, łukiem przez Niemcy: https://lh3.googleusercontent.com/-2kyAj21l9_M/VcjzeXiA14I/AAAAAAAAJzQ/QnPG5-DKXnk/s512-Ic42/upload_-1.jpg szedł od 2 miesięcy :)), Stańczyki, trójstyk granic, Suwałki. Nad jeziorem Krzywe zaczepiłem chłopaka koszącego trawę z pytaniem jak można się dostać do brzegu (poza plażą brzeg był dosyć gęsto zabudowany prywatnymi domami), bo chciałem się wykąpać i ogarnąć. Pozwolił mi przejść przez swój teren i skorzystać z jego małego pomostu ;) Zostałem poczęstowany jeszcze gorącym ciastem. Zaproponował że mogę się u niego rozbić. Początkowo odmówiłem (było jeszcze dosyć wcześnie), ale po objechaniu okolic postanowiłem wrócić i skorzystać z gościny :) Rano dostałem śniadanie i skosztowałem kilku litewskich produktów.

Ostatni dzień to wskok na Litwę i ostatecznie ląduję w Augustowie, gdzie po złożeniu roweru ładuję się do autokaru do Warszawy. W Warszawie jestem jakoś po 3 w nocy. Złożyłem wszystko do kupy i pokręciłem trochę po pustym centrum. Powrót do Katowice Polskim Busem i ponownie zabawa ze składaniem sprzętu.

Ogólnie bardzo mi się spodobały rejony Warmii, Mazur i Suwałk i na bardzo chętnie tam wrócę.

Od razu przepraszam za chaos tego wpisu, ale czasu mam niewiele i piszę to w pośpiechu :) Miałem wiele innych przygód ale nie sposób tego tu opisać. A chciałem opisać cokolwiek, by móc do tego jeszcze kiedyś wrócić i sobie powspominać, bo człowiek szybko zapomina :)

Link do galerii zdjęć (jeszcze bez opisów bo czasu brakuje):

https://picasaweb.google.com/103328722292581463380/KatowiceMazuryISuwalszczyzna0109082015#

#100km #200km #byczysnarowerze #podroze #turystyka

#shwalbemarathon się sprawują - około 5000 km bez łatania

52 nowe gminy do #zaliczgmine

Udało mi się również ustanowić mój nowy rekord przejechanych km w ciągu tygodnia: 1002

#rowerowyrownik #rowerowekatowice #rower
byczys - 341 398 - 234 - 141 - 111 - 130 - 125 - 126 - 135 - 101 - 141 - 23 = 340 131...

źródło: comment_fdWZ8asXL5aASeyvWQUQEqQtmSsK9pOl.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
@byczys: Jaki jest łączny koszt wyposażenia na taką wyprawę? Jak długo przeciętna osoba musi ćwiczyć formę, by sobie na to pozwolić? Korzystasz z elektronicznych map po drodze? Jeśli tak, to czy są to mapy dostępne z komórki, przy których włączeniu telefon musi się połączyć z internetem?
  • Odpowiedz