Wpis z mikrobloga

#pracbaza :-)

Pod #krakow piorun uderzył w grupę ludzi (prawdopodobnie pracujących w polu). Wezwanie brzmiało "Więcławice - gdzieś w polach", wzywający przerażony bał się rozmawiać przez telefon bo był w środku burzy i rozłączył się. Natychmiast wysłaliśmy 3 karetki + śmigłowiec. Pojechali strażacy i policja. Poszukiwania z lądu i powietrza. Na miejscu 6 osób poszkodowanych, jedna reanimowana, 3 dzieci + 2 dorosłych.

#999 #ratownictwo #truestory
  • 82
@spere: Jak dla mnie to te teorie z telefonem w burzy to naciągane. Jedyne zagrożenie - uderzenie w pobliżu i indukcja (ale zamiast by tak blisko miało uderzać, to by już walnęło w człowieka). A "przyciąganie" piorunów to głównie stare telefony z antenką (wiadomo - im większy szpic tym bardziej ściąga). Obecnie jak nic nie wystaje ponad głowę to i prawdopodobieństwo w żaden sposób się nie zmienia.
@Dzyszla:

Załoga decyduje o starcie. Oceniają pogodę i lecą. Zdarza się, że muszą przerwać lot bo pogoda się zmieniła. Tu była burza, która jak rozumiem szybko się przemieszczała.

Miałem kiedyś dramatyczny przypadek. Dziecko potrącone, niedaleko Wieliczki. Polecieli, zabrali i okazało się, że pogoda się zepsuła i nie mogą lądować w Prokocimiu. Załoga zmieniała 3 decyzję o miejscu lądowania, aż w końcu wylądowali w Narutowiczu (na drugim końcu miasta) i pacjent musiał
@Dzyszla: wg mnie ten mit bierze się z tego, że coraz więcej osób ma telefony komórkowe, coraz częściej rozmawiają, więc i statystycznie więcej jest przypadków, że ktoś kto akurat rozmawiał przez telefon został porażony. A że ogólnie takie przypadki (porażenia przez piorun osoby) nie są częste, ale za to głośne, to i łatwiej takiej plotce urosnąć do rozmiaru powszechnego stereotypu.
@Korba112: Mit czy nie mit z telefonami komórkowymi. Kilkanaście (11-12) lat temu kolegę porazil piorun. Szedł z bratem. Jeden zmarł od porażenia. Tez niby mówili zw telefonu wina.