Wpis z mikrobloga

#tfwnogf #stulejacontent

Mój pierwszy wpis. Chrzest bojowy. Od przegrywa do przegrywów.

Krótkie wprowadzenie:

Lvl24, jeszcze parę lat temu stuleja tak mocna, że miałem problem z normalną rozmową z koleżankami ze szkoły, zawsze byłem zamknięty w sobie. Po jakimś czasie nieco bardziej otworzyłem się na loszki, spotykałem jakiś czas z paroma. Finalnie i tak #!$%@?łem, jednej pozwoliłem dość szybko wrzucić się w friendzone, z inną pożarłem się o to, że ma czas na wypady z koleżankami, a mnie traktuje jak pieprzoną stuleje, bo nie chce nawet przyjść na moje urodziny. No i tak leciało, od jednej porażki, do drugiej.

Nigdy nie zrzucałem na loszek winy za taki stan rzeczy, najzwyczajniej w świecie nigdy nie byłem dobry w rozmawianiu z loszkami, zabawianiu ich itd- mimo wyjścia z aspołeczności lvl hard, wciąż pokutuje we mnie problem w komunikacji, wchodzeniu w relacji itd.

Badoo, Tinder- ten temat też już nieźle przerobiony. Laszki odpisują w 50%- piszę wiadomości nawiązujące do profilu, unikam najbardziej stulejarskiego rozpoczynania konwersacji ever -"hej".

Jakoś pod koniec zeszłego roku, udało mi się pogadać z loszką dłużej niż 15 min (). Dyskutowało się całkiem płynnie, nim się obejrzałem to minęły jakieś 3, 4 tygodnie na pisaniu. Loszka sprawiała wrażenie ogarniętej, taka 7/10. Interesowała się fotografią, prowadziła bloga o tej tematyce, generalnie szkoła o tym kierunku. Gdzieś po tym czasie loszka zaczęła pisać mniej, pisała, że nie jest w najlepszym humorze- nie narzucałem się. Po paru dniach odzyskała ochotę na pisanie i w tej właśnie chwili zostałem brutalnie uświadomiony, że to tylko kolejny friendzone....

Dziewczyna dość bezpośrednio wyjaśniła przyczyny takiego a nie innego sampoczucia- jakiś tydzień temu miała spotkać się z jakiś holendrem- tutaj padł dość szczery opis tego co jej napisał. Sporo tekstu o lizaniu, tego jakby ją wypieścił itd. W głowie od razu alarm, że już wylądowałem w friendzone, lekki #!$%@?, znajomość urwana dość brutalnie.

Loszka wściekła, że ją olałem, ale ja miałem to w d. Parę kolejnych tygodni minęło mi spokojnie- szkoła, szukanie stażu, różne sprawy papierkowe.

Raz widziałem ją w MC- był pózny styczniowy wieczór, ona nie miała szans mnie widzieć, było dość ciemno na zewnątrz, a ona była pochłonięta rozmową z jakąś Karyną. Rzecz jasna, nie podchodziłem, nie robiłem z siebie większej stulejki niż jestem.

Parę tygodni pózniej...Pewnego późnego wieczoru gdzieś w środku lutego gnije bez celu na srajbuku. Zerkam w powiadomienia, a tam wyżej wspominania loszka wysyła zaproszenie do znajomych.. wiadomość-"pamiętasz mnie?" Jak pelikan łyknąłem to- chociaż nie od razu, tylko po parunastu h, żeby ją przytrzymać. Ona zaczęła przepraszać, za tamto. Gorzkie żale, że okropnie się zachowała itd Po krótkim zbadaniu jej profilu na srajbuku dowiedziałem się, że na krótko przed zerwaniem kontaktu z mojej strony zaczęła się spotykać z jakimś grubym sebixem-góra 4/10- po 2 tyg pisania. Na srajbukowym profilu sebixa, szlachta nie pracuje, jp na 100%. Spotykała się z nim 2 miesiące i wprost napisała, że zbliżyli się do siebie.

Zabolało, znacznie lepiej bym to przyjął gdyby była z kimś wyższej półki... Jeśli chodzi o moją mordę, znajome loszki- tak, mam znajome, ale nigdy nie potrafię przejść z kolegi w coś więcej- twierdzą, że jestem 7/10. Dodam, że nie mam kuca, seby też nie przypominam.Nie wiem na ile to takie gadanie z litości, a na ile szczera opinia z ich strony.

Aczkolwiek mimo zaniżonego w #!$%@? poczucia własnej wartości, mogę stwierdzić, że byłem umiarkowanie ładniejszy od seby. Ok, najwidoczniej dobrze jej się z nim gadało, umiał ją zabawić. Rozbroiło mnie jednak jak wprost napisała jak to dała się złapać na jakieś typowe wazeliniarstwo i tanie komplementy w rodzaju "masz ładne oczka". Wiem co większość z was pomyśli- i całkiem słusznie- sebix przez ten czas ładnie ja przeorał, a potem jak kopnął ją w dupę, to pobiegła szukać kogoś na zastępstwo- czyli mnie.

Pisałem parę dni z loszka dość intensywnie- lekko przekroczyło 1 tys wiadomości. Czar prysł jak loszka stwierdziła, że jest za leniwa by się ze mną spotkać. Twierdziła, że nie jest gotowa na spotkanie i inne takie gówno, które miało subtelnie komunikować jakie ma do mnie podejście. Na początku przymknąłem na to oko, ale po paru powtórkach z tego tekstu miałem dość....Po tygodniu pisania, #!$%@?łem ją ze znajomych, napisałem pw, że nie widzę sensu we wznawianiu znajomości. Po prostu czułem, że będzie tak samo jak poprzednio- też twierdziła, że nie ma czasu, że jest za leniwa.

Dość szybko zacząłem żałować, że jej odpisałem. Poczułem się jak stulej over 9000.

No i kontakt się skończył. Większość z was pewnie myśli- stulejarz nakręcił się, a loszka chciała tylko pogadać, friendzone itd. Sęk w tym, że loszka bezpośrednio pisała, nie raz nie dwa, że nie to nie friendzone, dobrze jej się gada, chce się bliżej poznać i takie tam obiecanki cacanki. No ale jest za leniwa- to samo było jak pisałem z nią pierwszy raz
#logikarozowychpaskow


Pytałem parę razy czemu mnie zwodzi, dalej upierała się, że jej zależy....

Nie ogarniam czemu loszki, tak często nie potrafią wprost powiedzieć człowiekowi, że mają go w dupie, bawią się nim, robią nadzieje na próżno. Szczere ze mną były w tej kwestii może 2 loszki- na jakieś 200 z którymi pisałem.
  • 50
@Mily90: Powoli, krok po kroku się ogarniesz. Nie możesz być zbyt miły ani zbyt dostępny dla dziewczyn i o to cała heca. Plus - ma Cię kojarzyć z seksem. Nie chodzi o pisanie jej że byś ją brał jak cygan zasiłek, ale właśnie o takie coś że byś ją wypieścił i co nie tylko. Dwuznaczności w rozmowach nie unikaj. Zobaczysz zaraz inne podejście. Sam staraj się zmienić swoją perspektywę, żeby to
@Mily90: jak chcesz po prostu poruchać to idź do jakiejś studentki z ogłoszeń. Stówa czy dwie to nie majątek, a i zejdzie z ciebie presja że musisz zaliczyć. Sam wczoraj byłem, było spoko i żyję dalej.
@Dawidinho8: zgadnij Szerloku czego wymagają młode pindy od starszych facetów?

@Dawidinho8: Dzięki za wpis. Jeśli chodzi o poddawanie się- nie biorę tego pod uwagę. Chociaż czasem bierze mnie #!$%@? straszny na samego siebie, ale wobec loszek tego nie okazuje. Mam taką teorię, że one to jakoś intuicyjnie wyczuwają i dlatego często nie są chętne do pisania. @cykady_na_Balearach: Kiedyś miałem sporą ochotę na takie rozwiązanie, ale doszedłem do wniosku, że poczułbym się po wszystkim jeszcze gorzej. Płacić za coś, co można
@Mily90: wyrzuć z głowy takie chore myślenie. Za każdy seks się płaci, jak nie banknotami to czasem spędzonym nad urabianiem jakiejś loszki i spełnianiem jej głupkowatych zachcianek, drinkami, kwiatami itp. A wizyta u prostytutki nie oznacza przecież zaniechania pracy nad sobą, możesz zrobić jedno obok drugiego.