Ordo Iuris planuje ze swoimi węgierskimi odpowiednikami stworzyć konserwatywną międzynarodówkę, aby głosić prawicowe poglądy w ramach Unii Europejskiej. Dlaczego ktoś chce narzucać Europie obce jej wartości kulturowe?

Można im wcisnąć, że ktoś powiedział coś w czasie wystąpienia w Sejmie, choć tego nie powiedział, bo przecież nie istnieją stenogramy. Ba, można zatytułować filmik z tego wystąpienia rzekomymi słowami z tego wystąpienia, które nigdy w tym wystąpieniu nie padły, bo nikt nie obejrzy filmiku.

- Działania rządu Orbana są przykładem tego, co może zrobić PiS w Polsce - mówi András Földes w rozmowie z Next.gazeta.pl. Z dziennikarzem niezależnego Telex.hu rozmawiamy o planowanym podatku od reklam i przejmowaniu tytułów prasowych na Węgrzech.

Miliony zapytań w wyszukiwarce internetowej Google, prawie 130 tys. wzmianek i wielomilionowe szacowane zasięgi w sieci, do tego publikacje w największych mediach zagranicznych. To efekty protestu polskich mediów z 10 lutego.

Polska rozpędza się na węgierskiej ścieżce, prowadzącej od demokracji liberalnej do rządów autokratycznych. Regres ustrojowy w naszym państwie przebiega szybciej i gwałtowniej niż na Węgrzech - omawiamy raport opublikowany przez Cambridge University Press

"Większość Węgrów ma prawicowy system wartości" - mówi młoda Węgierka w nagraniu. "Chcielibyśmy, żeby ludzie odważnie wyrażali swoje poglądy (...) także na Facebooku" - dodaje chwaląc darmowe kursy oferowane przez agencję mediową. "Zrobimy z Ciebie profesjonalnego facebookowego wojownika" - kończy.

Ciekawe ile jachtów Polskiej Fundacji Narodowej i banerów na Wall Street trzeba żeby zrekompensować szkody wizerunkowe wywołane wojną z niezależnymi mediami w Polsce. Zresztą choćby i nieskończenie dużo, to to nieważne, bo bez zniszczenia ich pluralizmu nie będzie władzy po 2022.

Dogłębna analiza profesora Kowalskiego z UW. Państwowe spółki nie kierują się efektywnością reklamy, a właścicielami gazet. 52% CAŁEGO przychodu "Gazety Polskiej" Sakiewicza stanowią reklamy państwowych spółek.

„Koniec skrajnej nierównowagi”, „przełamanie monopolu obcego kapitału”,  „postawienie tamy zalewowi kłamstw” - takimi hasłami Fidesz uzasadnia reformę mediów. Ilość zagranicznego kapitału uległa zmniejszyła się. Jednak skurczyła się także wolność słowa i jakość debaty.