Z reguły nie#chwalesie i moja wolnoczasowa twórczość nie dociera poza oczy moje i osób mi bliskich. W tym przypadku postanowiłam podzielić się z Wami efektem chwilowych przerw w byciu mamą. Wiem, że nie każdego zadowoli pomysł, wykonanie, a co za tym idzie- finalne dzieło. Wszelkie plastyczne działania są dla mnie przede wszystkim przyjemnością, a wyzwalana przy nich kreatywność daje dużo satysfakcji.
Dla mojego chorego na nowotwór kolegi utworzona została grupa na FB, gdzie wystawiane są różne przedmioty na licytację. Pomoże to sfinansować jego leczenie. Ja postanowiłam wystawić autorski PaintBox. Han Solo, tym razem nie zamrożony w karbonicie, a w aksamitnym czarnym woreczku umieszczonym w kobaltowym,
"Mam na imię Piotr. Mam 53 lata i wiele doświadczeń za sobą. Moje życie nie było łatwe. Borykałem się z nałogiem przez wiele lat. Mam nawracającą depresję. Przeżyłem walkę z samym sobą. Nie było łatwo, bo walczyłem o swoją duszę. Cztery lata temu podjąłem najważniejszą decyzję w swoim życiu. Chcę żyć! Zacząłem terapię i leczenie. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi i wspierali w trudnych chwilach. Pokochałem życie w czystości.
W grudniu zeszłego roku przeszedłem udar mózgu. W wakacje tego roku stwierdzono zespół piramidowy lewostronny. Postawiono diagnozę: rak płaskonabłonkowy, nowotwór złośliwy oskrzela i płuc.
Nie jest łatwo. Utrzymuje się z renty. Po opłaceniu alimentów, pokoju, nie zostaje mi zbyt wiele. Dawałem radę, dorabiałem jak tylko mogłem. Teraz, kiedy doszły koszty dojazdów, leczenia, a stan mojego zdrowia powoduje, że nie mogę podjąć dodatkowego zatrudnienia brakuje mi kasy, żeby walczyć z tym draniem! A ja chcę żyć!"