Dzień 74. niewalenia konia Opuszczałem moje auto, żeby wejść do budynku w którym pracowałem, kiedy to poczułem zapach samicy w rui jakieś 73 metry i 35 centymetrów ode mnie. Jako, że parking spowijała mgła, to nie mogłem nigdzie jej dostrzec. Bazując na zapachu jaki wydzielała mogłem ustalić, że ma około 25 lat i jest w dobrej kondycji zdrowotnej. Mój ultrawyczulony słuch pozwolił mi na dosłyszenie jej kroków, dzięki czemu mogłem ustalić że
Dla nie wtajemniczonych - NNN (No Nut November) to coroczny event gdzie każdy chłop podejmuje się wyzwaniu nie walenia przez cały miesiąc.
Początkowo i dla większości osób jest to mem a podejmują się dla jaj, albo żeby zobaczyć ile wytrzymają. Jednak dla mniejszej liczby uczestników - przegrywów z mocną siłą woli i nowym postanowieniem - jest to tor na nowe życie.
A ja czuję roznice, może to placebo ale jestem bardziej uśmiechnięty zadowolony z życia o ile tak można to nazwać, mam więcej energii, bardziej mam ochotę nawiązywać kontakty z różowymi, wróciłem do ćwiczenia na silce nie leżę cały wolny czas w łóżku. Może placebo ale efekt warty spróbowania, po nnn zostaje na dłużej bez walenia, wolę dostać raka niż być rakiem społeczeństwa
Połowa czasu za mną, robie mini podsumowanie dla zainteresowanych. Główne różnice to:
plusy + -jestem "obecny" w 90% przypadków, nie "odpływam", oprocz chwil gdzie w glowie jest tylko ruchansko, wtedy to jakbym dostał młotkiem w łeb -wiecej energii i determinacji np po pol roku zacząłem znowu grzebac przy moim aucie, z jednej strony zeby zapomniec i biciu niemca, ale tez mi sie po prostu chcialo -mysle ze mam zdrowszy punkt widzenia na kobiety, nie przerzucam na moja dziwnych fetyszy, jestem mniej krytyczny itp