Biegania ciąg dalszy, ale dzisiejsze bieganie było zupełnie inne niż poprzednie, z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze, nie biegłem sam. Odezwał się do mnie kumpel, że jeszcze w tym roku nie biegał i możemy trochę potruchtać ;) Po drugie w takiej śnieżycy jeszcze nie biegłem, małe drobne płatki lecące z nieba kuły w oczy jak igły, do tego wiatr przeszkadzał niemiłosiernie. No i po trzecie, w końcu poważniejszy dystans, a nie
Dziś biegło się źle. Może to wynik zmęczenia, może niska temperatura, bo biegłem przy -10 stopniach. Po 1,5 km myślałem że zejdę z tego świata, nogi bolały, sił brakowało, kierowcy oślepiali "długimi" i mróz otulał twarz. Dałem radę przebiec 3 km i powiem Wam, że teraz prawie godzinę po biegu czuję się dobrze i nawet jestem zadowolony z siebie. Przełamałem się i biegam, to teraz muszę się przełamać i odstawić niezdrowe żarcie