tl;dr


200 km po różnych drogach. Od wiejskich, na których wytrzęsło mi dupę po dwupasmowe, proste i płaskie jak stół. Raz wolniej, wręcz majestatycznie, raz szybciej, często za szybko ##!$%@?
Bezpiecznie wracam do miasta, 20-30 mil na budziku jak prawo przykazało. Jeszcze tylko 3 rondka i będę w domu. 400 #!$%@? metrów. Zbliżam się, ręka na klamce hamulca, patrzę prosto, patrzę w prawo - pusto, droga ucieka. Patrzę w lewo - auto.
Drodzy Mircy,

Zastanawiałem się ostatnio nad pewną sytuacją drogową i tym jak regulują ją przepisy. Jak się domyślacie, sam znalazłem się w podobnej i ciekawi mnie co by było, gdyby pojawiły się dodatkowe negatywne czynniki.

1) Na skrzyżowaniu ze światłami skręcamy na zielonej strzałce w prawo. Na skrzyżowanie wjeżdżamy w ostatnich milisekundach obowiązywania strzałki (która za moment zgaśnie i zapali się zielone światło dla kierunku, z którego jechaliśmy).

2) Zaraz po skręcie
#rower #bezpieczenstwonadrodze #pierwszenstwo #babyzakolkiem #gorzkiezale

Taka mała przestroga, może #coolstory odnośnie pierwszeństwa i ludzi na drodze.

Jadę sobie dzisiaj wypożyczonym Bikerem, naturalnie ścieżką rowerową. Dojeżdżam do skrzyżowania, wszystko pięknie fajnie. Ale obracam się w lewo i co widzę? Jedzie w moją stronę Yariska, oczywiście bez świateł, a za kółkiem liżąc szybę na glonojada: kobieta. Nie miała najmniejszego zamiaru się zatrzymać żeby mnie przepuścić. I co z tego, że ja miałem pierwszeństwo?

Każdy
@szycho1992: Ja przy każdym przejeździe bez świateł zwalniam i dopiero kiedy wiem, że na pewno nic mnie nie rozjedzie jadę dalej. Niestety, ale kierowców-idiotów na drodze sporo i trzeba przyjąć zasadę ograniczonego zaufania.