Znalazłem pod domem taką małą bidę, myślałem że umierającą - powłóczył nogami, drgawki, wyglądało jakby nie widział... Nie wiem czy potrącenie czy jakaś ciężka choroba - kociak wygląda na kilka miesięcy. Wziąłem na chwilę do garażu, dałem jeść i pić ale wydawało się, że nic nie widzi, łaził po tym. Potem chyba coś zjadł. Dorzuciłem stary ręcznik i się uspokoił, położył na nim. Telefon na straż miejską, potem schronisko i szczęśliwie już
Dobra, dodzwoniłem się do schroniska. Kotek żyje, oczyścili go z tego oleju, wybudza się teraz i jest pod kroplówką. Dziś się więcej nie dowiem, jest niedziela więc nie mogą wykonać badań krwi. Jutro będę dzwonił, a powoli szykuję ogłoszenia do oblepienia całego osiedla. Wołam przez mirkolisty plusujących i komentujących
Dzwonek do drzwi, dziewczyna otwiera, jakieś małe dzieci dali jej kota i powiedzieli, że był na ulicy, a sąsiedzi ich odesłali do Nas. Włochate serce mojej dziewczyny nawet nie potrafiło zaprzeczyć. Co teraz z tym słodziakiem? W komentarzach więcej zdjęć tego cudaka.
@Kozak_Lkr bo jego człowiek chory i wychodzi tylko na szybkie siku, na zabawy też raczej nie ma sił, ale widać, że ogarnia, że człowiek jest zepsuty i stara się nie męczyć
#koty
źródło: comment_tCAq2tLeOYydgUM7BUjR1za512qjHoRm.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora