Nigdy nie słuchałem zespołu fisz emade, a kojarzyłem ich wyłącznie z jakiegos featu sprzed lat u OSTR. A okazuje się, że fajne nostalgiczno-sentymentalne utwory mają w swoim repertuarze, które można sobie na swój sposób interpretować. Myślę, że na stałe zagości brzmienie tego utworu na moich codziennych playlistach.
Długi weekend ehhh to ja już chyba bym wolał do roboty chodzic, przynajmniej miałbym do kogo gębę otworzyć eh taki patologiczny jestem #przegryw #depresja
Kuźwa coraz mniej starych nicków tu widzę, którzy mnie zawsze plusowali, albo których ja plusowalem. Ehh może chuopy wyszli z przegrywu, wyszli na prostą i tak dalej. Tylko ja nie umiem się ogarnąć i @jezdzilemmercemipalilempopularne, który wciąż czeka na telefon z Holki, ale cały czas próbuje, więc i tak w końcu niego w końcu przyjdzie pora, że przestanie tu zaglądać.
@jezdzilemmercemipalilempopularne: no pamiętam, sam pod którymś twoim postem z wódką pisałem o browarach. Ciekawe, czy to lepiej, że człowiek dorosły ma mniej czasu wolnego
Zawsze lubiłem jazdę samochodem, była dla mnie kojąca i uspokajająca od toksycznej atmosfery w domu. Odkąd zacząłem regularnie stać w korkach przez zmianę miejsca zamieszkania, to krew mnie zalewa. K---a, nie ma chyba drugiego takiego miejsca w otaczającej nas rzeczywistości (poza kolchozami eh) gdzie wylewa się tyle chamstwa i debilizmu. Dziś jadąc na suwak, musiałem trąbić na jakiegoś chama, który najwyraźniej nie znał prawa, bo ja zmieniając pas ruchu musiałem debila obserwować,
Czasami wracam myślami do takiej jednej łąki, która była w takim jakby dołku, trochę ukryta za lasem sosnowo-świerkowym. U dziadków spędzałem z kuzynem całe dnie wakacji. Słońce, zapach trawy, dźwięk świerszczy i spokój, który wtedy wydawał się czymś pospolitym, zwyczajnym. W centrum tej łąki była stara studzienka melioracyjna, w której przepływała krystalicznie czysta woda. Patrzyliśmy w nią z zachwytem, jakby to było jakieś tajemne podziemne źródło. Czasem nawet schodziliśmy tam do środka –
Tak mi się dzisiaj randomowo przypomniała sytuacja sprzed 25 lat, gdy chodziłem do podstawówki i w każde wakacje przeglądałem podręczniki, z których będę się uczył od września. Wiele książek było używanych, od córki sąsiadki i czasami można było tam znaleźć odpowiedzi albo kartkówki pomiędzy kartkami. Najfajniejszymi książkami były takie od geografii, przyrody i polskiego, bo poruszały szeroki zakres tematyczny, było mnóstwo fotografii, wiele ciekawostek...
Szczerze, to chyba chciałbym znowu rok 2019, albo nawet okres początku pandemii 2020. Czas jakoś tak dziwnie wolniej płynął, ja po robocie miałem więcej czasu dla siebie, który spędzałem chyba bardziej satysfakcjonująco i nie myślałem tyle o samotności, aniżeli teraz. Byłem też bardziej uważny, lepiej odpoczywałem. Tych kilku bliskich, których za niedługo odwiedzę na cmentarzu, wówczas się uśmiechali, podzielali swoje troski, radzili dobrym słowem.. Robota w kołchozie, ale proste ruchy i mała odpowiedzialność=mało
Kiedys było lepiej, bo sobie jakoś nie przypominam, żebym w czasach szkolnych rozpatrywał najczarniejsze scenariusze, np oblana klasówka i konieczność nauki na drugi termin albo nagana dyrektorki za odpalanie petard na długiej przerwie zimą za kanciapą woźnego majstra (ehh to piekna historia, może kiedyś opowiem na tagu). Teraz non stop te krytyczne scenariusze mnie paraliżują, czy to w kontekscie roboty, czy zdrowia, auta, ehhh. Budzę się rano z bólem karku, bo przez
eehh, chuop samotny to nie ma czasu na nic przydatnego, ale za to dużo czasu na bezsensowne rozkminki
nie ważne jaki humor, kiepski czy neutralny, ale ilekroć pomyślę o latach dzieciństwa to się smucę, że to już jakoś tak minęło. ciężko to jakoś mądrze nawet zobrazować, bo to takie uczucie, że obecnie się jest w nie takiej rzeczywistości i jest to gdzies zakorzenione w psychice. kiedys wiele lat temu czytałem, a może
@penkroff: och tak Mirku, ale ten świat jest mały, az jestem w szoku. Celowo go nie wymieniłem z nazwiska, bo ostatnio ma łatkę "odklejonego radykała". Fajne jest też to, ze przeczytałeś do końca mój wysryw
Wielu chuopom brakuje po prostu bratniej duszy, bynajmniej nie tylko w znaczeniu romantycznym
mój bilans: - u mnie jeden przyjaciel z czasów dziecinstwa sie powiesił, mając około 24 lata, ale to straciłem już z nim kontakt o wiele wczesniej, do dziś prześladują mnie przegapione okazje na nawiązanie kontaktu, odwlekałem, odwlekałem, minęło nagle kilka lat i nagle rodzice wysłali mi jego nekrolog - drugi wpadł w złe towarzystwo i zapił się przed trzydziestką - gdy cieżko
@grap32: też miałem spoko ludzi z czasów dziecinności, ale 10 lat temu w sumie sam zerwałem kontakty bo jestem smie*iem schizoidem i czasami bardzo tesknie i chce sie odezwac, ale co im powiem? - ze jestem kolchoznikiem co nic nie osiagnal?
źródło: image
Pobierz