Wpis z mikrobloga

Czasami wracam myślami do takiej jednej łąki, która była w takim jakby dołku, trochę ukryta za lasem sosnowo-świerkowym. U dziadków spędzałem z kuzynem całe dnie wakacji. Słońce, zapach trawy, dźwięk świerszczy i spokój, który wtedy wydawał się czymś pospolitym, zwyczajnym.
W centrum tej łąki była stara studzienka melioracyjna, w której przepływała krystalicznie czysta woda. Patrzyliśmy w nią z zachwytem, jakby to było jakieś tajemne podziemne źródło. Czasem nawet schodziliśmy tam do środka – głupi i odważni w tym dziecięcym sensie, w którym człowiek nie zna jeszcze lęku, bo wierzy, że wszystko jest bezpieczne, póki świeci słońce.

Po wielu latach, tamta woda wraca do mnie jak symbol.
Jest jak wspomnienie czegoś, co dawno odpłynęło, ale wciąż gdzieś w środku szumi – czystością, spokojem, prostotą. Może dlatego tak bardzo tamto miejsce utkwiło mi w pamięci - nieświadomie. Może dlatego piosenki typu Sen o dolinie Budki Suflera czy Rzeka dzieciństwa Breakoutu tak łapią mnie za gardło.

Miasto, praca, dorosłość – wszystko jakby zakleiło tę studnię betonem, a ja tylko czasami próbuję przez szczeliny przypomnieć sobie jej nurt.

To, co zostało z dzieciństwa, to tylko echo, które odbija się w ścianach pustego mieszkania, pustego życia.
I że już nie ma żadnej rzeki, tylko asfalt, beton i światło z ekranu, które pali oczy, ale nie daje żadnego ciepła

#przegryw #depresja
grap32 - Czasami wracam myślami do takiej jednej łąki, która była w takim jakby dołku...

źródło: hqdefault

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach