Mam znajomych, cudowni ludzie. Sami nie mogli mieć dzieci, więc adoptowali 3 maluchów. Adoptowali z niemałymi trudnościami, bo pato-rodziny maluchów ich nachodziły, groziły i tak dalej.
Ale się udało. Od paru lat tworzą szczęśliwą rodzinę. Dzieciaki od początku wiedzą o tym, że są adoptowane, mimo że samego procesu adopcji nie pamiętają, bo po kilka miesięcy miały.
Szczęśliwa rodzinka. Gdyby nie chorzy umysłowo ludzie wokół...
@softenik: Pamiętaj, jeśli lubisz popularne filmy, to znaczy, że nie masz gustu, i oglądasz kino dla plebsu ( ͡°͜ʖ͡°) Wolno oglądać tylko niszowe gówna, których nikt inny nie zna lub nikomu się nie podobają, wtedy jest ok.
Jak byłem w podstawówce, 6 klasa, potrącił mnie samochód na pasach i miałem szytą głowę. Nie pamiętam ile, ale chyba 6-7 szwów. Do szkoły poszedłem w czapce bo musiałem mieć wygolony w jednym miejscu łeb do szycia. Wychowawczyni wiedziała, inni nauczyciele nie. Największa menda której zdarzało się rzucać kredą a nawet kluczami w uczniów kazała mi od razu zdjąć czapkę. Mówię że wolałbym nie zdejmować a ona że jak nie zdejmę to
Jakieś parę lat temu udało się mnie załapać na jedne z ostatnich poborów do woja :p Już nie chciało mi się ściemniać i kombinować, machnąłem ręka i pojszłem ;) Jako, że specjalnie dla mnie przyśpieszono procedurę, żebym przypadkiem z kraju nie uciekł, to nie mogłem stawić się na jednostkę szkolną w terminie poborów, a termin miałem 6 dni później. Dnia tego, co miałem napisane na wezwaniu wsiadłem w autobus, pomachałem mamełe i tatełe i pojechałem. Dojechałem do swojej jednostki szkolnej podszedłem do biura przepustek na bramie, a tam cieć (z zewnętrznej firmy ochroniarskiej robi mi zjebę, że pobory były prawie tydzień temu, zlałem go, zaprowadził mnie do sztabu do jakiegoś pokoiku. W tym pokoiku zabrali ode mnie dowód osobisty i książeczkę wojskową, zadzwonili na kompanie szkolną i przysłali jakiegoś szeregowego, który udzielał się w szkolnej. On mnie zabrał do magazynu mundurowego, coby mnie ubrać i przedstawił parę podstawowych zasad. W magazynie mundurowym z lekkimi problemami dobrali mi mundur i wysłali na obiad. Z obiadu zaprowadzili do szefa kompani szkolnej, ten się przywitał, przedstawił i życzył dobrej zabawy :D. Potem ten szeregowy zaprowadził mnie na izbę żołnierską, pokazać mi mój wóz. Izba składała się z małego pokoju, w którym stało 8 piętrowych wozów, oczywiście zostało jedno wolne miejsce, na górze. Tamtego czasu charakteryzowałem się jedną szczególną cechą, ważyłem 130kg ;D Jak mnie zobaczył kolo, nad którym miałem spać, zesmutł i sam przeprowadził się na górę ;) Potem pokazali mi jak się stroi wóz na różne okazje i poszliśmy na jakieś śmiszne zaliczenia (podciągania, biegi, sretytety, (oczywiście niczego nie zaliczyłem, bo kondycja fizyczna soł pro)). Potem była kolacyja, rejony i capstrzyk, capstrzyk, wojsko idzie spać.
Rano pobudka, wojsko wstaje, strój na zaprawę koszulka i krótkie spodenki. To lecę do szafy, wyciągam spodenki, wkładam jedną nogę i tak jakoś dziwnie doszły tylko do kolana, se myślę, gdzie ja mam drugą nogę wsadzić? Nichuja nie chciała wejść, więc jako że mało czasu było, (bo to jeszcze 2 min do zaprawy) doszedłem do wniosku, że założę dresowe spodnie. Padła komenda zbiórka przed koszarowcem, biegu biegu na miejsce zbiórki, w dwuszeregu ustawienie i... Przyczaił mnie kapral "a tobie żołnierz co? p------o się coś? - nie panie kapral, spodenki wkładam na nogę - a druga, k---a, co? - no właśnie, jest jeszcze druga noga
Kaprala zbiło z tropu, olał sprawę i kazał zapierdzielać na miejsce prowadzenia zaprawy, z miejsca zbiórki do miejsca w którym się biegało było z 50metrów, nie byłem w stanie przebiec tego dystansu na raz :( Oczywiście zjebing od kaprala, że ściemniam i tak dalej, powiedziałem, że ja bardzo bym chciał, ale nie daje rady :(. W trakcie jak ja przeszedłobiegłem jedno kółko, reszta zdążyła przebiec 3km i jeszcze spalić poranną fajeczkę na palarni. ;p
@Master21: ja poczułem klimat wojska już w pociągu ;) jestem z południa a jednostka była na północy czyli przede mną była podróż przez caaala Polskę z n--------i kolesiami próbujących do końca korzystać z wolności ;) w naszym przedziale najwiecej stresu wprowadzał temat telefonów komórkowych których podobno nie mozna było posiadać. Potem na wcieleniu tym którzy wymiekli zabrano telefony. Ci którzy byli twardzi i schowali telefon w bieliźnie mogliciesyc sie kontaktem ze światem ;)
Zaraz po przyjechaniu na jednostkę i sprawdzeniu papierów szło sie do budynku gdzie prygotowane były rożne rzeczy dla poborowych. Dostawało sie bieliznę, mundur, buty itd itp... Wszyscy korzystali z usług fryZjerki bo o posiadaniu jakiejkolwiek fryzury nie było mowy ;) laseeczka chyba specjalnie Założyła taka krótka mini chyba tylko żeby podkrecic poborowych i pokazać im o czym muszą zapomnieć na najbliższy miesiąc.
Było tez ogólne badanie i dziwne "szczepionki" po których mieliśmy być nieZniszczalni ;) popołudniu żarcie i inne sprawy organizacyjne typu przydział do dywizji batalionow i plutonow bla bla bla (byłem w wojskach plot więc wpojono mi ze jesteśmy lepsi od was gdziekolwiek sluZyles :D
Wrzucam jedną z epicki past z serii "Mieszkaniowy s-------n", nigdy nie zapostowana na mirko, a to jedna z najlepszych past jakie powstały. Jak ktoś nie czytał to niech się nawet nie zastanawia. Długa, ale warto.
Moja rodzina jest w klasie średniej wyższej, starzy trzepią kasę, siostry trzepią kasę i brat też trzecie kasę bo każdy jest dobrze wykształcony, ambitny i ma nazwisko, także wszystkie furtki stały dla nas zawsze otworem. Rodzinne firmy i etaty w innych przynoszą wory pieniędzy, więc moich potrzeb praktycznie się nie zauważa xD Biorę kasę od tate kiedy chcę i na co chcę. Po prostu, jestem trochę czarną owcą w rodzinie, bo zawsze byłem leniwy i do niczego nie doszedłę ale to właście dlatego, że po prostu mogłem sobie na to pozwolić, bo mnie stać kuhwa xD No ale wróćmy do sedna sprawy.
Otóż starzy kiedyś często zmieniali mieszkania wraz z rozrostem dobytku, dopóki nie wybudowali sobie domu pod miastem. Cały bajer w tym, że tych mieszkań (poza jednym) nie sprzedawali.
Wykopki z #bydgoszcz posiadajace grupe krwi 0Rh- serdecznie prosze o podzielenie sie. Leze w szpitalu wojskowym od piatku czekam na operacje naczyniaka mozgu I niestety ciagle jest odwlekana. Prosze bardzo o podzielenie sie swoja szlacjetna krwia ze zwyklym prostym mirkiem w szpitalu wojskowym do godziny 13 #krew #krwiodawstwo
@mateuszjestfajny: mireczki... moja mama ma taką krew, od lat mówię jej aby się nią dzieliła z innymi, ale jej nie da się przegadać... aż ręce mi opadają jak czytam prośby o pomoc o tę krew, a ona zawsze odmawia... Jak zobaczyła u mnie kiedyś karteczkę w portfelu, że w razie śmierci zgadzam się na oddanie organów to mi ją podarła.
Skoro nadal chcecie czytac to bede pisac, ale tym razem mysle nad troche dluzszym i przeredagowanym tworem.
Plusujcie, bo od tego zalezy czy powstanie opowiadanie "Na kłańcu świata" na jakies 10tys. slow. Zdradze tylko, ze Łobełt ruszylby w nim w podroz ktora miala zmienic jego zycie. Taka nowela.
@informatyk-poznan: Historie o łobełcie łatwo i przyjemnie sie czyta. To troche jak opowiadania o jakubie wedrowyczu, tez antybohater, tylko z tym ze łobert to s---------a a nie antybohater ( ͡°͜ʖ͡°)
Chyba teraz czas, bym i ja podzielił się z wami doświadczeniami - a raczej ich brakiem - mego koncertowo przegranego życia. Mam 30 lat i mieszkam w małym mazowieckim miasteczku (nawet nie jest siedzibą powiatu). Mieszkam tylko z mamą i babcią - ojciec nieznany O. Prawdopodobnie to właśnie ich nadopiekuńczość stała się przyczną mej klęski...
Mam około 30 kg nadwagi, tzn. przy wzroście 1,62 ważę 97 kg i zapewniam was, że to nie masa mięśniowa Smutas. Mama i babciazawsze mówiły mi, że muszę dużo jeść, by urosnąć dużym i silnym. Słuchałem się ich, więc w----------m na potęgę. Myślałem, że wszystko ze mną OK, dopóki nie poszedłem do szkoły (do zerówki mnie nie puściły w obawie o me zdrowie). Ta szkoła to był istny koszmar: grubas, dynia, spaślak, świniak, j----y tłuścioch, s-------a locha - to były najdelikatniejsze przydomki, którymi z właściwą dla młodego wieku delikatnością obdarzali mnie rówieśnicy. Za każdym razem, gdy to słyszałem, zaczynałem się mazać, co dostarczało im jeszcze większej satysfakcji - musielibyście to zobaczyć - ja - spasły, w wełnianej kamizelce (tak, KAMIZELCE O) zrobionej przez babcię z j-----m bałwankiem naszytym na plecach, spocony, mażę się, gluty lecą mi z nosa, łzy spływają po grubych okularach, a wokół rozwrzeszczana tłuszcza szturcha mnie, kopie, popycha i ulatnia się, gdy tylko widzi nauczyciela. Oczywiście mama i babcia intereweniowały na wywiadówkach, ale to przynosiło jeszcze gorszy efekt, gdyż bachory poinformowane przez rodziców o aferach rozkręcanych przez babcię robiły się jeszcze okrutniejsze...
Mógłbym długo o tym pisać, o tym jak przywiązali mnie po WFie (który był moją zmorą) nagiego do drzewa na boisku i wszyscyto widzieli, jak dostałem w------l marchewami na zielonej szkole, jak nasrali mi do tornistra, jak wybrandzlowali się nad moim zeszytem do polskiego przed lekcją, na której polonica sprawdzała zeszyty...ale pominę to przechodząc do kolejnej tragedii, jaką przyniósł mi wiek dojrzewania. Jakby niewiele było nieszczęść, w wieku 15 lat dostałem tak k---------o trądziku, że mój tłusty ryj zaczął wyglądać jak jeden wielki ropny strup. Błagałem mamę i babcię, żeby posłały mnie do lekarza, ale one chciały mnie leczyć domowymi sposobami, co przynosiło efekt dokładnie odwrotny, do tego doszedł tłusty łupież, egzema i oczywiście permanenty smród potu sprawiający, że ludzie odsuwają się ode mnie na 5 metrów...
Zawsze kiedy podnoszę kołdrę aby poczuć woń mego podkołdernika-okrutnika, wiem, że odzywa się we mnie ta pierwotna, poznawczo-eksperymentalna natura człowieka. Zwykle chwilę później na moich ustach pojawia się uśmiech wyrażający zarówno satysfakcję jak i zdegustowanie.
Mirki, kurde, takie nawet #creepystory mnie przed chwila spotkalo ze przez chwile mialem gesia skorke.
Mam gosci, siostra, szwagier i dwojka ich szkrabow, dziewczynka 9 lat i chlopczyk 5 lat. Szkraby spia razem w jednym pokoju, ich rodzice w innym, moi rodzice jeszcze w innym i ja tez odosobniony w innych czterech scianach.
Przechodze przez przedpokoj i slysze charakterystyczny dzwiek przesuwania firan i ogolnie szmer jakby ktos sie poruszal. Myslalem ze ktorys z dzieciakow wpadl na pomysl, zeby otworzyc sobie okno, wiec wszedlem do pokoju zeby sprawdzic co jest grane. Dzieci grzecznie leza, (stwierdzilem, ze pewnie ten dzwiek dochodzil z innego pokoju albo sie po prostu przeslyszalem) jednak moja siostrzenica mowi zaplakana cos przez sen, ze chce spac z mama i tata, zapytalem sie dlaczego tutaj nie chce spac, to oznajmila przez lzy, ze sie boi. Ot zwykle dzieciece koszmary pomyslalem. Powiedzialem jej ze nie ma sie bac i ze bede siedziec przy jej lozku. Uspokoila sie, a ja usiadlem przy niej. Siedzac tam czulem sie troche nieswojo, nie wiem jak to opisac, ale bez powodu pojawila mi sie gesia skorka na calym ciele. Utrzymywala sie przez chwile, az w pewnym momencie skora wrocila do normalnosci. Nie byloby w tym nic szczegolnego gdyby nie to, ze w tym samym momencie w ktorym gesia skorka zniknela siostrzenica powiedziala do mnie:
@Ze_Arcadio: O ile historia jest prawdziwa, jutro dopytaj sie malej, co, lub kogo widziala? Czytalem swojego czasu o podobnych przypadkach, percepcja dzieci jest ponoc bardziej wyczulona na takie zjwiska.
@Ze_Arcadio: Wybacz, że zepsuję Ci opowieść, ale świt właśnie nastaje brzask, więc następuje dzienna zmiana :)
Dziewczynka była wystraszona i być może spodziewała się, że posiedzisz 2 minuty i sobie pójdziesz. Gdy uznała, że nie masz zamiaru szybko się ewakuować, w końcu uspokoiła się.
A Ty to po prostu zauważyłeś. Usłyszałeś (być może nieświadomie), że westchnęła, zauważyłeś, że zmieniła pozycję na wygodniejszą - mniej "zaalarmowaną", rozluźniła mięśnie. To są drobne gesty, które nasz instynkt wciąż zauważa, ale racjonalna część naszego umysłu często
@repiv: Nie bierzmy wszystkiego na poważnie. Tutaj któryś posuwał 86-letnią babcię jakiejś loszki 4/10 w swojej paście.. Ale wiesz, to tylko fikcja literacka ( ͡°͜ʖ͡°)
Leciałem dziś do taty do Norwegii, z lotniska zabrał mnie wcześniej umówiony busik polskiej firmy. Tak się trafiło, że mi przypadło miejsce z przodu obok kierowcy. Kierowca - typowy Janusz, grubas, wąsy, twarz bardzo podobna do popularnego mema z typowym Polakiem. Przywitał mnie dość prymitywnym dowcipem, grzebaniem sobie w zębach w poszukiwaniu włosa z wąsów, tradycyjnie przeżegnał się przed podróżą itd. Myślę sobie, że będę musiał to znosić przez godzinę... Głupio byłoby
@Szaft: Pamiętam jak raz podczas powrotu do Polski jakiś Seba mało co nie pobił przypadkowo poznanego faceta (raczej normalnego) który nie uwierzył mu, ile klepek na dachu potrafi ułożyć w godzinę. xD