Ojciec zniszczył mi życie. Mniej więcej do 5 roku życia byłem normalny, nie miałem problemów z kontaktem z ludźmi, nie chowałem się po kątach. Gdyby mama wtedy wyprowadziła się ze mną miałbym lepsze dzieciństwo i spokój w domu.
Jak zaczął chlać wszystko się #!$%@?ło. Zanim się urodziłem też pił ale miał kilka lat przerwy. W podstawówce w klasach 1-3 stawałem się coraz bardziej zamknięty w sobie. Swoją drogą ciotka poprosiła mnie żebym pogadał ze starym i poprosił go żeby przestał pić. Tak jakby to była moja wina. Miałem 9 lat i to zrobiłem. Oczywiście chlać nie przestał a moja samoocena poleciała poniżej 0.
Potem poszedłem do klasy sportowej - piłka nożna. Śmiało mogę powiedzieć że podstawówka klasy 4-6 to był najgorszy okres w moim życiu. Nie dość że ojciec w domu chlał to jeszcze #!$%@? w szkole. W domu codziennie były jazdy bo po alkoholu stary zaczął wygłaszać swoje mądrości, wyzywał mnie. Trudno mieć dobry humor w szkole jak stary cię poprzedniego dnia wyzywał i kłócił się z matką do nocy. Wiadomo jak w polskiej szkole są traktowane spokojne osoby a nauczyciele mają to w dupie.. Zaczęły mi się mocno trząść ręce ze stresu. Przyjąłem typowe postawy obronne które mam do dzisiaj:
- jestem niewidzialny
- nie liczę się
Jak zaczął chlać wszystko się #!$%@?ło. Zanim się urodziłem też pił ale miał kilka lat przerwy. W podstawówce w klasach 1-3 stawałem się coraz bardziej zamknięty w sobie. Swoją drogą ciotka poprosiła mnie żebym pogadał ze starym i poprosił go żeby przestał pić. Tak jakby to była moja wina. Miałem 9 lat i to zrobiłem. Oczywiście chlać nie przestał a moja samoocena poleciała poniżej 0.
Potem poszedłem do klasy sportowej - piłka nożna. Śmiało mogę powiedzieć że podstawówka klasy 4-6 to był najgorszy okres w moim życiu. Nie dość że ojciec w domu chlał to jeszcze #!$%@? w szkole. W domu codziennie były jazdy bo po alkoholu stary zaczął wygłaszać swoje mądrości, wyzywał mnie. Trudno mieć dobry humor w szkole jak stary cię poprzedniego dnia wyzywał i kłócił się z matką do nocy. Wiadomo jak w polskiej szkole są traktowane spokojne osoby a nauczyciele mają to w dupie.. Zaczęły mi się mocno trząść ręce ze stresu. Przyjąłem typowe postawy obronne które mam do dzisiaj:
- jestem niewidzialny
- nie liczę się
A brak pewnosci siebie zniszczyl mi życie przez bojazliwość w podejmowaniu jakichś dzialań - mówiąc ogólnie
Teraz tez mysle ze blędem bylo czeste opisywanie, swoich problemow psychicznych po forach, ludząc sie ze ktos ma jakies pojęcie o psychologi i cos doradzi, a w rzeczywistości tak nie jest. Moglem niby isc do psychologa, ale tez w pewnym sensie te moje problemy sprawialy ze do niego nie szedłem. Nawet przez sam fakt, ze jakby nie wiem do konca dlaczego ale mialem pory przed reakcją Ojce, albo jakims lekkim wstydem, sam nie wiem jak to racjonalnie wytłumaczyć. Mam też cos takiego, tez ze nie czuje zadnej swobody zeby cokolwiek zadziałać.
Wydaje mi sie tez ze siedzenie w domu zle na mnie wpłynelo. Zauwazylem ze gdy nawet czasami i jezdzilem czasem do siostry do Krakowa na pare dni, albo jeszcze w trakcie studiow licencjackich(wtedy było byo male miasto Przemyśl), to jakbym mial troche inny umysł, bardziej zdolny do dzialania, bardziej trzeźwy, zmotywowany. A po powrocie do domu , to jakby cos mi sie przestawialo i zapadam sie w jakiś letarg czy "bańke nieświadomosci". Zapominam o swoich motywacjach i o tym o czym myslalem pare dni wczesniej będąc w innym miejsu, i gnije nie będąc tego do konca świadomym.
Zastanawiam