Test Coopera + rozgrzewka i schłodzenie. Połowa dystansu pod wiatr. Szkoda, że w mojej grupie nie było z kim się pościgać. Jeden "chłopaszek" był, ale twardo siedział mi za plecami, nawet ja zwalniałem i robiłem miejsce na łuku. Pewnie byśmy obaj lepszy wynik mieli jakby współpracował.
Miałem sobie jeszcze z rana przed wyjazdem z Warszawy pobiegać po wawerskich lasach... no ale jak to z planami na dzień wyjazdu - nie wyszło. Tak więc wieczorem, gdy już w Krakowie się ze wszystkim rozpakowaliśmy, postanowiłem sobie gdzieś śmignąć. A że robiło się już ciemno, to poleciałem tam gdzie zaczęła się moja przygoda z bieganiem - Zalew Nowohucki :) W końcu po raz pierwszy po chorobie
nie żebym się wymądrzała, ale może za bardzo się spinasz podczas biegu i np. mięśnie podpotyliczne cisną? może wizyta u fizjo pomoże, po co się męczyć :)
@PiaffsChoice: no najwyraźniej coś spinam - być może to... choć staram się zwracać uwagę na to żeby mieć wyluzowaną górę. Tymczasem wystarczy że przez kilka minut podczas biegu trzymam ręce lekko zgięte w łokciu... i od razu drętwieje prawa dłoń. Po 10 minutach to już zero czucia w palcach :(
Fuck yeah! Nareszcie wróciłem do biegania - po 3,5-miesięcznej przymusowej przerwie... Czuje dobrze człowiek, mimo że było to zaledwie 6km - cóż to jest przy tych 27kkm które mirki w międzyczasie wybiegały :) Dzięki @rdza za podtrzymywanie na duchu!
Tempo zdechłe (5:18:km) ale jakie by nie było - to ważne że sobie pobiegałem :) A trzeba, bo przez to leżakowanie przytyło mi się znacznie (5-6 kilo). O dziwo, nawet
Rozgrzewka/schłodzenie + udział w III Crossie Mokrzeszowskim. Trasa ciężka z długim leśnym podbiegiem (błoto, kamienie) na 5 km. Sporo trudnych zbiegów i liczne krótsze podbiegi. Praktycznie bez żadnego przygotowania (dopiero wracam do biegania po kontuzji i zapaleniu płuc) dostałem nieźle w kość, ale i tak było fajnie.
Bieg Oshee 10KM w ramach Orlen Warsaw Marathon oraz ostatni bieg treningowy przed. Fajnie się latało dziś, jest życiówka i pierwsze w życiu zejście poniżej 50 minut. Warto było walczyć.
Test Coopera + rozgrzewka i schłodzenie.
Połowa dystansu pod wiatr. Szkoda, że w mojej grupie nie było z kim się pościgać. Jeden "chłopaszek" był, ale twardo siedział mi za plecami, nawet ja zwalniałem i robiłem miejsce na łuku. Pewnie byśmy obaj lepszy wynik mieli jakby współpracował.
#sztafeta