Toż to, jakaś abstrakcja. Messi w jego wieku przejmował pałeczkę po wypalacym się Ronaldinho, hodowany od małego w ciepłym Barcelońskim #!$%@?łku. Ronaldo( też produkt fabryki piłkarzy) przechodził za miliony, jako supertalent do superklubu. Na każdego dmuchanie i chuchano.
A Lewy kopał się po błotach i kretowiskach niższych lig polskich, skreślony latwo przez polski odpowiednik klubów jego teraźniejszych rywali .
Cytując klasyka:" Po prostu sam sobie to wyrwał! Przeciwko naturze, przeciwko rywalom…"
![pusiarozpruwacz - Ale zazdroszczę kibicom Znicza i ogólnie ludziom, którzy chodzili n...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/comment_1635921615iIX5kNpicUeC5BvDAZO1R8,w400.jpg)
źródło: comment_1635921615iIX5kNpicUeC5BvDAZO1R8.jpg
Pobierz
• AW-652 (zwany mydelniczką) - to automat wrzutowy. Czyli aby zadzwonić, należało do niego wrzucić monetę. Zabezpieczenia tego urządzenia były bardzo prymitywne. Widelec lub inne cienkie narzędzie wkładało się w otwór na zwrot monet i wykonywało delikatne ruchy. Wnętrze otworu było niedokładnie spasowane z obudową. Kliknięcie w odpowiednie miejsce było traktowane jak wrzucenie monety.
• AWS (kanciak) działał na “żetony”. Galopująca w tamtych czasach inflacja sprawiła, że wyemitowano żetony telefoniczne, które miały zastąpić szybko tracące na wartości monety. Do automatów ustawiały się kolejki osób, które z nudów bawiły się pstrykając piezoelektrycznymi zapalniczkami. Naciśnięcie przycisku produkowało iskierkę, która znakomicie zakłócała element badający wrzucany żeton.
• TSP-91 (niebieski) to automat na karty. Karta telefoniczna to zwykły kawałek plastiku z przyklejonym paskiem magnetycznym. Miały one różne wartości – tak zwane impulsy. Telefon kasując impulsy z karty niszczył ją, jednocześnie odbijając na nośniku fizyczny znacznik - taki stempelek. Chodziło o to, aby nie można było ponownie użyć zużytych kart. Najpierw próbowano kopiować dane z jednej karty na drugą. Pierwsze próby z użyciem głowicy magnetofonowej nie za wiele dawały. Telefon takiej karty po prostu nie widział. Potrzebny był inny sprzęt. Ale gdzie go znaleźć? W budce. Jeżeli potrafiła ona kasować impulsy, to potrafiła je też nagrywać.
• Ale przecież automat był zamknięty na klucz. Był - tylko że na samym początku korzystano z tego samego klucza firmy Abloy w większości budek. Jak go zdobyć? Można było przekupić montera z TPSA lub też skorzystać ze wzorów z Internetu.
Klonowane karty nie działały zbyt dobrze. Na pasku znajdował się unikalny numer identyfikacyjny. Budka zapisywała listę ostatnio używanych kart wraz z ilością impulsów, które się na nich znajdowały. Jeżeli więc włożyłeś klon karty z takim samym numerem - ale większą liczbą impulsów - urządzenie wykrywało modyfikację, kasowało kartę i wyświetlało odpowiedni
Pozdrawiam grono miłośników MC68HC11, MC6805 i zapisu magnetycznego ( ͡° ͜ʖ ͡°)