Śledczy: rowerzysta na chodniku śmiertelnie potrącił kobietę i uciekł....
Podważa opinię biegłego. Przekonuje: nie mogłem chodnikiem jechać z prędkością 28 km/h. Do śmiertelnego potrącenia pieszej się przyznaje, ale zastrzega: wcale nie uciekałem. - Jak przyjechało pogotowie to byłem w takim szoku, że po prostu odjechałem – mówi przed sądem.
pelissa z- #
- #
- #
- #
- #
- 172
- Odpowiedz
Komentarze (172)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Dobrze rozumiem że przejechał babę na chodniku i stracił zaufanie do pieszych bo chodzą po chodnikach?
@mayek: Tak. To akurat jest obraz typowego "rowerzysty". Wszyscy chodzą źle, jeżdżą źle, przeszkadzają, powinni ustępować rowerom i w razie czego ich nie wyprzedzać tylko wlec się za nimi 10km/h (oczywiście ulicą, bo chodnikiem gość na rowerze ju będzie zapie...lał 30km/h).
Zeznające kobiety oraz oskarżony wysiedli na rondzie Waszyngtona. Rafał K. wsiadł na rower i ruszył chodnikiem, bo - jak mówi - w tym miejscu na jezdni jest bardzo duży ruch.
Wersja oskarżonego: - Tam było trochę ludzi czekających na autobus, ominąłem ich, zacząłem jechać w kierunku ulicy Francuskiej, jechałem cały czas po chodniku. W pewnym momencie zauważyłem panią z wózkiem zakupowym wychodzącą z przejścia podziemnego. Zauważyłem ją z odległości dziesięciu metrów, myślałem, że zdołam ją ominąć. Chyba mnie widziała, zrobiła dwa kroki do przodu i skręciła jakby na mój pas ruchu. Najpierw szła prosto, a później obróciła się. Zacząłem hamować, ale nie zdążyłem wyhamować. Uderzyłem w nią. Upadła, ja również. Wstałem i poszedłem do tej pani. Chciałem pomóc.
Z
- Sposób jazdy
@szyp: Z tego właśnie powodu jest debilem, a do tego pędził naprawdę mocno, tam gdzie nie ma na to kompletnie warunków.
w cztery miesiace chlop stracil pol rodziny
Rafał K. przyznaje się do potrącenia pieszej, jednak zaprzecza, jakoby uciekł z miejsca zdarzenia.
Oskarżony: - Nie wiedziałem, co mam robić. Nie było kontaktu z leżącą kobietą. Jakieś panie podbiegły do mnie i mnie odepchnęły. Jakiś pan powiedział do mnie: "stój grzecznie i się nie odzywaj". Jak przyjechało pogotowie, to byłem w takim szoku, że pojechałem stamtąd. Nikt za mną nie biegł. Odjechałem. Jakiś czas kręciłem