Wpis z mikrobloga

#oswiadczenie #jedzjablka #lifehack

Jak czasem żałuję, że tak rzadko jadłem jabłka. Nie lubiłem ich z prostej przyczyny - zwykle trafiałem na jakieś papierowe albo suche, bo nie wiedziałem jakie odmiany są dobre dla mnie (średnio kwaśne, soczyste, kruche omnomnom).

Zmusiłem się bo chciałem zrzucić kilosy, a wiedziałem, że to zdrowizna. Po testach od 1.5 roku wcinam Glostery, Ligole, Lobo i zielone aż się uszy trzęsą. Codziennie po jednym a czasem 2,3 dziennie jak mam fazę. Jako zamiennik jeśli mi się chce jeść wieczorem albo jak mam ciągoty by zapalić fajka. Dodaję do śniadań z płatkami i mlekiem, do wątróbki, robię desery z rumem i orzechami, biorę je obok lub zamiast kanapek na wyprawy. Próbuję im wynagrodzić, że się odwróciłem od nich na tak długo a one odwdzięczają się większą odpornością organizmu i brakiem chorób. No i zrzuciłem paręnaście kilo, choć oczywiście nie tylko dzięki nim.

Generalnie jabłka są zajebiste jak się znajdzie ulubione odmiany. Polecam nawet poza tymczasowymi akcjami, ale jeśli nadarza się okazja na dobre polskie w takim okresie, to brać i szamać, bo to cholerstwo jest po prostu zajebiste.
  • 2
  • Odpowiedz