Wpis z mikrobloga

Wczoraj rano pies mi zwiał. Huragan zrobił dziurę w ogrodzeniu i sobie wyszedł na "spacer". Normalnie nie odchodzi nigdzie i zaraz wraca. Trafił na jakiegoś gościa, co wziął go do auta i zawiózł do urzędu miasta. Tylko nie miejscowego a innego, kilka kilometrów dalej. Szukam i szukam, no nie ma. Stwierdziłem że ktoś musiał go ukraść, bo sam by nie odszedł. Ogłoszenie na FB. Ktoś napisał, że widział go w miejscowości X. Jadę tam i szukam, w międzyczasie dzwoni do mnie ten co go zawiózł i mówi że jest w urzędzie. No super. Wchodzę do urzędu i pytam o psa.

Wyszedł pół godziny temu


Jak to wyszedł? Bo nie chciał siedzieć to go puściliśmy. Myślałem że mnie szlag trafi. Pies się włóczy to go puścili. Nawet na biurku leżał skaner do czipów. Nie skanowaliscie? Nie, bo nie chciał xD
W międzyczasie ktoś zadzwonił do urzędu, że widział psa na ulicy X. Jadę tam, nie ma. Ale nie ma innych ulic wokół tylko pola. Jeżdżę jak głupek po tych polnych drogach, po huraganie pełno gałęzi itp, błoto, zaraz gdzieś ugrzęznę.
Śmiałem się że jestem jak jakieś CSI. Dwa ekrany, na jednym mapy żeby widzieć wszystkie ścieżki na tych polach, na drugim Facebook, do tego jestem cały czas połączony z sekretariatem, bo dzwonią ludzie z informacjami i przekazuje mi na bieżąco. W końcu jedna babka zaczęła go śledzić i informowała urząd na bieżąco.
Znalazłem matołka, wrócił sobie do centrum miasta

#pies #psy
PiotrFr - Wczoraj rano pies mi zwiał. Huragan zrobił dziurę w ogrodzeniu i sobie wysz...

źródło: 1000024381

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach