Wpis z mikrobloga

@Nowystaryziel nie rozumiem czemu uważasz zajęcia pozalekcyjne za szkodliwe. Mógłbyś ten temat szerzej omówić? Moje dzieci chodzą na taniec, pływanie, korepetycje, zajęcia z fizjoterapeutą i zawsze myślałem, że to jest dobry sposób na inwestowanie w ich rozwój. Ciekawi mnie twój punkt widzenia.
  • Odpowiedz
@Pokaczu moim zdaniem głównie chodzi o poświęcenie czasu i "pchnięcie" w odpowiednim kierunku, ale też wyczucie kiedy się wycofać. Najstarszy syn jest w pierwszej klasie liceum, ma 14 lat i w sumie to jeszcze duże dziecko, ale staramy się zostawiać mu jak najwięcej swobody, bo uważamy że teraz jest dla niego czas kiedy żyjąc pod naszymi skrzydłami powinien zacząć szukać własnego miejsca na świecie.
  • Odpowiedz
@Nowystaryziel

@Prawdziwy_Oponiarz: Dzisiejszy problem rodziców to nadopiekuńczość tam gdzie nie trzeba, a danie im pełnej swobody również tam gdzie nie powinny.

W skrócie rodzice są nadopiekuńczy bo wożą dzieciaki autami do szkoły i to nawet w szkole średniej- piękne koreczki rano gdy rodzicie podwożą swoje pociechy pod bramę do szkoły. No i zamykanie w domu bo tak wygodniej, plus dużo zajęć pozalekcyjnych jak różne lekcje języka, gry na instrumencie, jakieś sportowe czy
  • Odpowiedz
@Prawdziwy_Oponiarz: Jak zawalisz dziecku grafik tak, że nie ma na nic czasu i jeszcze stosujesz presję na najlepsze oceny w szkole to machający papież. Socjalizacja z rówieśnikami po szkole też jest bardzo ważna.
Poza tym moim zdaniem to takie trochę wychowywanie indywidualisty. No, ale jak dzieciaki lubią te zajęcia i chętnie na nie uczęszczają to bardzo dobrze.
  • Odpowiedz
@Pokaczu: To był tylko trochę głupi przykład, bo nie wyjaśniłem tego.
Czasami takie podwożenie dziecka koreluje z tym, że rodzice w domu nie dają dziecku żadnych obowiązków, typu sprzątanie, mycie naczyń- pakowanie zmywarki, proste gotowanie, majsterkowanie, pranie, itp. Później taki młody człowiek nie umie tych podstawowych rzeczy, bo rodzice za niego wszystko robili. Podróż do szkoły też jest już takim pierwszym obowiązkiem.
Ja rozumiem, że jakiś rodzic ma po drodze
  • Odpowiedz
@Polnischefuhrer: fakt jest taki, że rodzice w większości mieli na nas w------e dlatego chodziło się po drzewach i dachach. Dopiero wieczorem sobie przypominali i wołali do domu. Jak weekend to jeszcze na obiad wołali.
  • Odpowiedz
  • 1
@Nowystaryziel bo wszystko należy robić z umiarem. Zajęcia pozalekcyjne są super no ale wiadomo by nie przesadzić. Z resztą ja mam trochę dysonans poznawczy. W internecie czytam że dzieci tylko nosy w smartfonach a na moim osiedlu wszystkie boiska zajęte odnm rana do wieczora. Kluby sportowe dla dzieciaków też nie narzekają na brak chętnych a wręcz przeciwnie
  • Odpowiedz
@Prawdziwy_Oponiarz: bo wychowanie to nie trzymanie w izolacji od złych rzeczy, tylko zaufanie dziecku, że poradzi sobie i danie mu swobody na popelnianie bledow i uczenie sie na nich. Jak trzymasz dzieciaka pod kloszem to już z miejsca olbrzymią krzywdę mu robisz.
  • Odpowiedz
@Nowystaryziel ja nie robię żadnej presji na wyniki. Nie wychowuję zawodowych sportowców, tancerzy, czy aktorów (moja córka lubi brać udział w konkursach recytatorskich). Pewne rzeczy im zaproponowałem, sprawdziliśmy co im odpowiada i się tym zajmują. Staramy się zachować zdrowy rozsądek, dlatego interesuje mnie opinia z zewnątrz. Część tych zajęć jest oczywiście w grupach rówieśniczych.
  • Odpowiedz
@Prawdziwy_Oponiarz: mnie matka nauczyła wszystkiego, co sama umiała.
Czyli gotowanie, sprzątanie, załatwianie spraw, czy zmusiła do nauki naprawy kranu, czy też malowania ścian.
Kiedy jej brakło, nie obudziłem się z ręką w nocniku.

Dziś patrzę na niektórych znajomych, których rodzice we wszystkim wyręczali, to istna porażka.
Jedzenie gotowe z marketu, bo nawet ziemniaków nie
  • Odpowiedz
@Polnischefuhrer p---------e. Jakoś moje dzieciaki i chodzą po drzewach i mają tajną skrytkę na osiedlu, a na placu zabaw siedzą godzinami. Tak samo praktycznie od 6 roku życia chodzą same do szkoły czy to na nogach, czy hulajnogach.

To jest wieczne gadanie, a bo za naszych czasów…. 30 i 60 lat temu rodzice mieli jeszcze bardziej w------e na dzieci, mój ojciec to nie wiedział kiedy mam urodziny czy w której klasie
  • Odpowiedz
@Artic częściowo tak, ale też często rodzice nie mieli czasu na nas. Dzień był zapełniony obowiązkami domowymi: Pranie bez pralki automatycznej, ciągle naprawy, obrabianie działki, plonów, codzienne gotowanie od zera no nawet półproduktów nie było. Z drugiej strony było więcej dzieci. Miałem milion kolegów na podwórku i zawsze był ktoś chętny do jakiekolwiek zabawy. Z balkonu patrzyła zawsze jakaś stara baba na świat i pilnowała porządku na podwórku.
  • Odpowiedz
@Polnischefuhrer: rodzice czy małżonkowie to teraz siedzą w telefonach i w przerwach od tego wracają do życia a jakies granie to wymaga wyjścia z dzieckiem z domu a to już jest wyprawa z kilkudniowym planowaniem xD
  • Odpowiedz