Aktywne Wpisy

editores +79
Podatek katastralny ZAWSZE prędzej czy później dotyczy wszystkich. Tak zrobili na Litwie.
Zwolennicy tego podatku to niebezpieczni durnie. Kataster oznacza katastrofę dla ludzi biedniejszych, chorych, emerytów.
To wprost prowadzi do wyrzucenia ludzi na ulice i bezdomności. Tak to działa w USA.
#kataster #pozyteczniidioci #nieruchomosci
Zwolennicy tego podatku to niebezpieczni durnie. Kataster oznacza katastrofę dla ludzi biedniejszych, chorych, emerytów.
To wprost prowadzi do wyrzucenia ludzi na ulice i bezdomności. Tak to działa w USA.
#kataster #pozyteczniidioci #nieruchomosci

SilesianPill +178
Zabawne, że piszą o historycznie niskim poziomie urodzeń w USA (1,7), podczas gdy u nas jest 1,1 XD
#demografia #polska #spoleczenstwo #blackpill #zwiazki #p0lka
#demografia #polska #spoleczenstwo #blackpill #zwiazki #p0lka

źródło: temp_file3775337719344261310
Pobierz
https://tnsa.pl/zglebianie-tragizmu-jest-fascynujace-wywiad-z-davidem-benatarem/
Zgłębianie tragizmu jest fascynujące — wywiad z Davidem Benatarem
Peter Ohlin: Pańska książka nosi tytuł Tragedia egzystencji. Jak ująłby Pan w pigułce istotę tej tragedii?
David Benatar: Życie jest ciężkie. Musimy się zmagać, nierzadko bez powodzenia, by unikać nieprzyjemności. Łatwiej byłoby nam sobie z tym poradzić, gdyby życie służyło jakiemuś istotnemu celowi. Jednak choć da się wykrzesać z niego pewien sens, nasze życie żadnego ostatecznego celu nie posiada. Choć śmierć może ulżyć naszemu cierpieniu, nie rozwiązuje problemu bezsensu. Co więcej, ponieważ śmierć nas unicestwia, to przyczynia się do naszego nieszczęścia (nawet kiedy, w ostatecznym rozrachunku, stanowi mniejsze zło). Innymi słowy, tragizm naszej sytuacji polega na tym, że życie jest złe, lecz śmierć również jest zła
PO: Dlaczego zainteresował Pana ten temat i jak wiąże się on z Pana wcześniejszą książką, Najlepiej — nie urodzić się?
DB: Zgłębianie tragizmu naszego położenia jest fascynujące. Uzmysłowienie sobie bolesności, bezcelowości i groteskowego finału naszego życia nie może nie budzić ciekawości — w każdym razie tak było w moim przypadku. Choć kiedy już znajdziemy się w pułapce egzystencji, to nie ma z niej ucieczki, istnieje metoda pozwalająca jej uniknąć — mianowicie nie należy powoływać ludzi do życia. W naszym przypadku jest już na to rzecz jasna za późno, jednak jako że tragiczny los pomnaża się prokreacją, wystarczy się od niej powstrzymać. Dlatego też lepiej nigdy nie przychodzić na świat.
PO: Choć egzystencjalizm i niektóre tradycje spoza myśli zachodniej zgłębiały kwestię sensu życia, dlaczego Pańskim zdaniem filozofia analityczna w dużej mierze ją ignoruje? Jaki walor dostrzega Pan w analitycznym podejściu do tych wielkich pytań egzystencjalnych?
DB: Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź, ale być może stoi za tym fakt, że zdaniem filozofów analitycznych kwestia sensu życia jest kompletnie zagmatwana. To mogłoby tłumaczyć, dlaczego tyle prac z tej dziedziny usiłuje wyklarować sam sens tego pytania. Choć są też rzecz jasna myśliciele analityczni, którzy poszli dalej i zmierzyli się z odpowiedzią.
Do wielkich pytań egzystencjalnych perspektywa analityczna wnosi nacisk na klarowność i ścisłość wywodu. Podejście to, w jego bardziej stereotypowych postaciach, może skutkować śmiertelnie nudnymi odpowiedziami na przecież fascynujące pytania. Starałem się uniknąć tej pułapki, usiłując połączyć precyzję argumentacyjną z potoczystym stylem.
PO: Pańskim zdaniem nasze życie jest bezsensowne, niemniej wielu ludzi znajduje sens lub satysfakcję na przykład w religii, w relacjach z rodziną lub przyjaciółmi, w spełnieniu zawodowym itd. Czy w swojej koncepcji sensu życia uwzględnia Pan zadowolenie czerpane z tych sfer?
DB: W istocie wcale nie sądzę, by życie było pozbawione jakiegokolwiek sensu. Egzystencja może mieć znaczenie poprzez wpływ wywierany na innych ludzi, na społeczność lub, nader rzadko, całą ludzkość — wszystko to są formy tego, co nazywam sensem ziemskim. Nie zgadzam się za to, że życie może mieć szersze znaczenie — nazwijmy je kosmicznym. Nie ma żadnego nadrzędnego celu, któremu służymy. Zatem fakt, że potrafimy wykrzesać jakiś sens z życia, przemawia na korzyść mojej tezy, a nie na odwrót. Dzięki temu, że kreujemy lub znajdujemy ziemski sens, nasze życie jest mniej złe, niż byłoby w przeciwnym wypadku. Nie znaczy to jednak, że wszystko, co ludzie uważają za sensowne, w istocie takie jest. Ktoś może na przykład widzieć sens w modłach do jakiegoś bóstwa. Jeśli jednak dane bóstwo nie istnieje, to relacja ta może się okazać bezsensowna.
PO: Jaki jest Pański pogląd na s---------o i pod jakim względem różni się on od obiegowego podejścia — uznającego je za czyn niemoralny lub samolubny?
DB: S---------o stanowi moim zdaniem zasadną reakcję na niektóre, choć nie wszystkie, aspekty tragedii egzystencji. Śmierć nie rozwiązuje problemu kosmicznego bezsensu życia i nierzadko (choć nie zawsze) ogranicza zasób dostępnego sensu. Nie rozwiązuje ono zatem zazwyczaj kwestii braku sensu. Za to istotnie może przynieść ulgę cierpiącemu. Kiedy życie staje się tak złe, że jego przedłużanie nie leży w naszym szeroko pojętym interesie, i nie ma żadnych innych nadrzędnych czynników, s---------o nie wydaje mi się ani niemoralne, ani samolubne, stanowi za to rozważną reakcję na okoliczności danej osoby. Okoliczności te nie ograniczają się zresztą do krańcowego stadium nieuleczalnych chorób. Można zasadnie ustanowić swój próg życia wartego kontynuacji poniżej tego poziomu. Niemniej nawet wówczas s---------o wiąże się z pewnym kosztem, ponoszonym zarówno przez samobójcę, jak i jego rodzinę i przyjaciół. Dlatego też, nawet gdy jest ono całkowicie uzasadnione, stanowi tragedię.
PO: Część czytelników mogłaby uznać Pańskie poglądy na życie za mroczne lub pesymistyczne. Co miałby im Pan do powiedzienia i czy są jakieś aspekty naszego życia, które uśmierzają opisywany przez Pana tragizm?
DB: Przyznaję, że moje poglądy są dość ponure, jednak według mnie odzwierciedla to jedynie nader niemiłe realia naszego położenia. Innymi słowy, uważam swój pesymizm za uzasadniony. Nie znaczy to, że nasza sytuacja jest beznadziejna. Przynajmniej możemy wykrzesać z życia jakieś (choć ograniczone) formy sensu, a jakość naszej egzystencji mogłaby być zawsze gorsza. Z naszego niefortunnego położenia nie wynika również, że winniśmy być nieustannie przygnębieni. Należy czerpać z życia tyle radości, satysfakcji i sensu, ile tylko się da (nie naruszając przy tym norm etycznych). I trzeba się śmiać, bo śmiech przynosi i przyjemność, i ulgę. Z myślą o tym w przypisach do książki zamieściłem wybór (nierzadko pysznego) humoru. Poza tym Michał, napraw tagi.
@galek: Przecież mogą to przyjąć i się z tym nie zgadzać. To tylko kwestia światopoglądowa, indywidualna ocena i subiektywne wartościowanie. Zapewne nie jest tu możliwa żadna ostateczna zgoda.
@galek: Określenia sensu może być tylko przynależne świadomemu bytowi. Życie posiada sens tylko wtedy, kiedy byt osobowy mu je nada/określi. Nie ma "pana" życie który określa swój sens.
@galek: Ten podział, nomen omen, nie ma sensu. Co w tym wypadku miałby oznaczać sens obiektywny czy subiektywny? Nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
@galek: Nie widzę, żeby stosował takie pojęcia.
@galek: Rozumiem znaczenie słowa w jakieś przestrzeni myślowej. Nie ma po prostu żadnego zastosowania w przypadku określania sensu. Czym miałby być sens obiektywny?
Sensem życia tam jest dojście do zbawienia.
@galek: Jeśli ktoś uważa, że jego sensem życia jest dojście do zbawienia, to jego sensem życia jest dojście do zbawienia. On jest świadomym bytem osobowym określającym ten sens i go nadającym. Nie zmienia to faktu, że sensem życia kolegi @galek:, który to on sobie określił może być zupełnie co innego.
Sensem obiektywnym byłby sens np.
Bog Cie tworzy i mówi żebyś zbierał dla niego kasztany to będziesz zbawiony
@galek: Dobrze to opisałeś. To jest cel, w jakim cie stworzył. Powód, co nie jest tożsame z sensem. Sens możesz sobie nadać tylko ty jako świadomy byt. Nie musiłabyś zgadzać się z celami tyrana, mógłbyś nawet je uważać za bezsensowne. Celowość≠sens. Oczywiście bóg może uważać, że sensem jego istnienia jest przymuszanie cię do czegoś, aby coś tam, ale dalej to jest jego sens życia a nie koniecznie twój.
Cel życia nadawalby mu sens
@galek: Ale sens jest to doświadczenie wypływające z wnętrza podmiotu a nie przydzielane z zewnątrz. Nie mogę ci rozkazać, żeby coś miało dla ciebie sens, a wyznaczać ci cele mógłbym. To nie są tożsame pojęcia. Poczucie sensu może wypłynąć tylko z twojego jestestwa, nie da się go narzucić. Generał może wyznaczyć ci cel ataku, ale to czy znajdziesz w tym działaniu sens, to tylko twoje wewnętrzne,
@galek: Dla generała. Ty możesz uznać go za kompetnie bezssensowny. Nikt ci tego poczucia nie może odebrać ani zabronić.
@galek: A to działanie możesz ocenić jako bezsensowne, szkodliwe i nieracjonalne. Możesz mieć swoją ocenę sensowności działań i celów bo cele i twoja ocena sensu nie jest tożsama. Nigdy nie oceniłes czyich działań jako pozbawionych według ciebie sensu? No ludzie moi, chyba to dosyć oczywiste. Możesz uważać, że moje p---------e jest bezsensowne, nikt takiej oceny nie może cię pozbawić.Nie narzucę ci swojego poczucia sensu. To należy tylko do