Wpis z mikrobloga

Cześć wszystkim. Niecały rok temu usunąłem ostatnie konto i zniknąłem bez zapowiedzi. Później wróciłem na chwilę na zmienionej tożsamości ale jakieś pół roku temu usunąłem również tamto konto i pożegnałem się wpisem, który dostał kilkaset plusów i latał nawet screenshotowany po wykopie. Niech więc ten wpis stanowi jego kontynuację, napiszę tutaj pokrótce co u mnie od tamtego czasu.

Wiem że kilku z was się martwiło, zwłaszcza chłopy takie jak @ProstyHuop, @eisil, @PrawaRenka i wielu innych z tagu #przegryw i powstało na mój temat sporo mitów więc chciałbym napisać tutaj takie sprostowanie i też wytłumaczyć się z jednej rzeczy. Musiałem przybrać zmienioną tożsamość i chciałbym wam się z tego wytłumaczyć na wstępie. Zostałem skreślony z listy studentów i pół roku neetowałem i niestety już zrobiło się w domu bardzo toksycznie. Na początku próbowałem więc ogarnąć sobie zwykłą rutynę czyli wyjść z łóżka, jeść normalnie, posprzątać chociaż te drobne rzeczy i wyjść w ogóle z domu na świeże powietrze. Później bardzo mnie kusiło wrócić na wykop bo lubię tutejszą kulturę i sposób bycia, ale miałem kilku wrogów i do tego bałem się, że znowu popadnę w ruinę psychiczną. Założyłem więc po dwóch miechach nowe konto, odciąłem się od starej tożsamości i na tagu siedziałem znacznie mniej. Przeglądałem sobie głównie inne tagi dodatkowo pisząc co u mnie regularnie, bo taka forma pamiętnika działa dla mnie jak terapia ale i na tag boży czasem zajrzałem.

Kulminacją była końcówka marca. Od małego mnie jarały komputery i to nie chodzi wcale o lecenie za pędem owiec do mitycznego it tylko po prostu szczerze uwielbiałem klimaty informatyczne. Zawsze miałem #archlinux którego potrafiłem konfigurować godzinami z uśmiechem na ustach. Przez rok czasu składałem CV, a ostatnie pół roku bardzo intensywnie do tego podchodziłem i często nawet nie przechodziłem etapu HR, większość CVek oczywiście była zlewana. Na końcu miałem jedną rozmowę gdzie dopuścili mnie do technicznej ale też wcale nie czułem, że się popisałem, a moje projekty nie były zbyt skomplikowane i nie czułem jakbym miał nimi kogoś wgnieść w fotel. Przez znikomy odzew na wysyłane CV (wszyscy chyba już słyszeli o #kryzysit, nawet #programista15k z doświadczeniem się boi dzisiaj o pracę) rodzina dawała mi coraz mocniej znać, że pora brać to co jest i dać sobie spokój, bo to programowanie to jakieś oszustwo jak #frajerzyzmlm i nie ma w tym pracy tylko ludzie kuszą na szkolenia za kilkanaście tysięcy żeby wydoić oszukanych.

Ja już się pogodziłem z sytuacją i ze łzami w oczach zacząłem przeglądać ogłoszenia do magazynów, restauracji. Nawet zwykły sklep wydawał mi się w tamtym momencie wybawieniem. Następnego ranka otworzyłem jednak maila i stało się coś w co po prostu nie mogłem uwierzyć. Zacząłem aż na głos wydawać z siebie zwierzęce odgłosy i biegać jak poparzony po całym domu. Dostałem ofertę jako Junior Java Developer. Rozmowa techniczna po której nie pokładałem zbyt wielkich nadziei okazała się być wystarczająco dobra z mojej strony. Była to hybryda ale do wojewódzkiego pociągiem nie miałem znowu tak najdalej więc mogłem sobie spokojnie pozwolić na dojazdy.

Była to pierwsza praca więc początki były ciężkie. Na start zarabiałem 5k co dla profesjonalistów może się wydawać śmiesznymi pieniędzmi, ale ja i tak nie mogłem wytrzymać ze szczęścia, bo jeszcze chwila i mógłbym skończyć w fastfoodzie, a tak dostałem pracę marzeń. Oczywiście zmiana nawyków po długotrwałym #neet, do tego rzeczywistość była zupełnie inna niż marzenia i ta praca nie była wcale taka super, poza samym kodowaniem wiele innych obowiązków sprawiało mi duże problemy i samo przebywanie z ludźmi w biurze nie było łatwe. Ogromny codebase, zastany dług techniczny i przez to czułem się jak zwykły oszust. Miałem wrażenie, że ja nigdy nie wdrożę się do tego projektu patrząc na ogrom i skomplikowanie istniejącego kodu. Początkowo to nawet bałem się ludzi o rzeczy pytać, zwłaszcza jak miałem dni zdalne. Był taki moment, że uderzyła mnie brutalna rzeczywistość, spadły różowe okulary i znowu miałem ochotę tym wszystkim rzucić tak jak dawniej studiami informatycznymi. To by jednak wiązało się z toksyczną atmosferą w domu i dużo gorszą pracą w przyszłości więc oczywiście szybko gasiłem takie irracjonalne myśli.

Kluczowym momentem było przyjście drugiej wypłaty. Po pierwsze, wtedy już w miarę się oswoiłem z nową rzeczywistością. Po drugie wreszcie było mnie stać na spełnienie marzeń materialnych, bo jako wieczny biedak nic w życiu nie miałem. Złożyłem sobie mocny #gamingpc. Dziadek zobaczył, że to programowanie to wcale nie oszustwo w stylu mlm i jak mu pokazywałem otwarte IDE to widać było że napawała go duma. Wiejscy dziadkowie to nie rozumieją pojęcia prywatności i jak na #neet często mnie skazywali na ośmieszenie, tak tamtym razem chwalił się wszystkim, że jego syn to inżynier i pisze coś co dla niego wygląda tylko jak chińskie znaczki. Babcia zmieniła do mnie podejście i przed wyjściem na pociąg miałem od niej naszykowane pyszne kanapki i to wcale nie jest tak, że o to prosiłem tylko sama była dumna że wreszcie poszedłem do pracy i trwałem w poprawnym stylu życia. Wreszcie mogłem też normalnie porozmawiać z mamą i siostrą. Czułem się jakby spadł mi głaz z sumienia. Wreszcie nie miałem sobie nic do zarzucenia i przez to zrobiłem się normalniejszy społecznie, bo wcześniej niestety uciekałem w izolację.

Obecnie po podwyżce mam 7k i jestem bardzo zadowolony. Mam już nowego PC, nowego laptopa #thinkpad o jakim zawsze marzyłem, nowy mocny telefon (nie sądziłem że mnie będzie w ogóle kiedykolwiek stać na te highendowe modele...) generalnie wszystko co używam na codzień mam na wysokim poziomie, gdzie dawniej o takiej jakości mogłem tylko pomarzyć i jako biedak wiecznie byłem wnerwiony na przestarzałą elektronikę. Oprócz tego pozwalam sobie na drobne pasje, kupuje lepsze jedzenie. Siostra zaczyna mnie wyciągać z domu i chyba by chciała żebym trochę wyszedł do ludzi. Na to też przyjdzie jeszcze pora.

Mógłbym pisać dużo więcej ale tutaj już postawię kropkę. Za dużo przekręconych historii o mnie latało i do tego trochę głupio mi było za tamto odcięcie od dawnych kolegów ze świętego tagu, stąd też musiałem w końcu dodać właśnie taki wpis.

Na koniec takie małe przesłanie do ludzi z tagu #przegryw, nigdy się nie poddawajcie, walczcie o siebie, dbajcie o siebie i do przodu chłopy, nie ma takiej odtchłani z której człowiek nie wyjdzie ()

#chwalesie #czujedobrzeczlowiek #programowanie #programista15k #pracait #pracbaza #praca #depresja #nerwica #autyzm
  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Szumikkk: Gratulacje! Jako #programista40k dam ci radę, nie zasiedź się w tej firmie, 1-2 lata i szukaj czegoś za lepsze pieniądze, w międzynarodowym środowisku. Albo pojedź sobie na jakiś zagraniczny kontrakt, gdzieś w Europie na pół roku.
  • Odpowiedz