Można powiedzieć, że to pierwsze ofiary polskiego taternictwa. Lista, którą zamyka nie tyle Wanda Rutkiewicz, ale choćby i niedawne wypadki turystek ginących w Tatrach.
Przyznam się Wam, że przygotowując jakiś czas temu właśnie audiobiografię Wandy Rutkiewicz z fragmentami oryginalnych jej nagrań nie sądziłem, że prekursorek polskiego kobiecego wspinania można szukać już w okresie międzywojennym. A gdyby sięgnąć jeszcze dalej, to w czasach Rzeczypospolitej. To przecież księżna Beata Łaska z Kościeleckich była to pierwszą w historii tatrzańską turystka. W 1565 roku w otoczeniu dworzan odbyła wycieczkę w Góry Śnieżne, jak zwano dawniej Tatry. Małżonek Olbracht Łaski za wyprawę w głąb Tatr zamknął ją w wieży kieżmarskiego zamku (choć oczywiście tamta sprawa z pazernym wojewodą i żoną-byłą kochanką Zygmunta Starego była bardziej złożona).
Naszych dzisiejszych bohaterek nikt nie karał za wycieczki po Tatrach, choć może gdyby tak robił i zniechęcił dziewczyny do niebezpiecznych wypraw nie zginęłyby właśnie 6 października 1929 roku. Były to siostry, 16-letnia Lida i 17-letnia Marzena Skotnicówny. Wcześniej wspinały się w towarzystwie takich legend jak Bronisław Czech
"Skotnicówny poszły z Zakopanego na Halę Gąsienicową i przez Zawrat zmierzały do Pięciu Stawów. Czekali tam na nie znajomi i stamtąd miały odbywać wyprawy wspinaczkowe. Wiele okoliczności przemawia za tym, że atak wprost z drogi na południową ścianę był dziełem przypadku" czytamy w książce "W stronę Pysznej" (1961). Wspomniany Czech był wtedy na szlaku z innymi taternikami i spotkali nastolatki, które przyłączyły się do ich ekipy. Czech miał być świadkiem wypadku, gdy grupa z towarzyszącymi jej dziewczętami wspinała się na na Zamarłą Turnię.
Po wypadku gazety w Polsce pisały: "Obie runęły z wysokości 30 metrów. Turyści pospieszyli, aby udzielić pomocy nieszczęśliwym ofiarom. Niestety, znaleziono już tylko dwa zniekształcone trupy".
Julian Przyboś, który znał Marzenę Skotnicównę z gimnazju w Cieszynie i miał być w niej nieszczęśliwe zakochany poświęcił jej wiersz Z Tatr. Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni.
fajen bo udało się naprawić lapka, laptop 13 lat, wiatraczek głośnio chodził, chrzęścił, zamówiłem nowy, zamontowałem, wymieniłem też pastę na procku na nową i śmiga cichutko, temperaturki fajne, umiem coś
Można powiedzieć, że to pierwsze ofiary polskiego taternictwa. Lista, którą zamyka nie tyle Wanda Rutkiewicz, ale choćby i niedawne wypadki turystek ginących w Tatrach.
Przyznam się Wam, że przygotowując jakiś czas temu właśnie audiobiografię Wandy Rutkiewicz z fragmentami oryginalnych jej nagrań nie sądziłem, że prekursorek polskiego kobiecego wspinania można szukać już w okresie międzywojennym. A gdyby sięgnąć jeszcze dalej, to w czasach Rzeczypospolitej. To przecież księżna Beata Łaska z Kościeleckich była to pierwszą w historii tatrzańską turystka. W 1565 roku w otoczeniu dworzan odbyła wycieczkę w Góry Śnieżne, jak zwano dawniej Tatry. Małżonek Olbracht Łaski za wyprawę w głąb Tatr zamknął ją w wieży kieżmarskiego zamku (choć oczywiście tamta sprawa z pazernym wojewodą i żoną-byłą kochanką Zygmunta Starego była bardziej złożona).
Naszych dzisiejszych bohaterek nikt nie karał za wycieczki po Tatrach, choć może gdyby tak robił i zniechęcił dziewczyny do niebezpiecznych wypraw nie zginęłyby właśnie 6 października 1929 roku. Były to siostry, 16-letnia Lida i 17-letnia Marzena Skotnicówny. Wcześniej wspinały się w towarzystwie takich legend jak Bronisław Czech
"Skotnicówny poszły z Zakopanego na Halę Gąsienicową i przez Zawrat zmierzały do Pięciu Stawów. Czekali tam na nie znajomi i stamtąd miały odbywać wyprawy wspinaczkowe. Wiele okoliczności przemawia za tym, że atak wprost z drogi na południową ścianę był dziełem przypadku" czytamy w książce "W stronę Pysznej" (1961). Wspomniany Czech był wtedy na szlaku z innymi taternikami i spotkali nastolatki, które przyłączyły się do ich ekipy. Czech miał być świadkiem wypadku, gdy grupa z towarzyszącymi jej dziewczętami wspinała się na na Zamarłą Turnię.
Po wypadku gazety w Polsce pisały: "Obie runęły z wysokości 30 metrów. Turyści pospieszyli, aby udzielić pomocy nieszczęśliwym ofiarom. Niestety, znaleziono już tylko dwa zniekształcone trupy".
Julian Przyboś, który znał Marzenę Skotnicównę z gimnazju w Cieszynie i miał być w niej nieszczęśliwe zakochany poświęcił jej wiersz Z Tatr. Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni.
#tatry #gory #turystyka #wspinanie #podhale #zakopane #rozowepaski #truestory #alpinizm
źródło: Siastry Skotnicówny2
Pobierz