Wpis z mikrobloga

książek tak się wywyższają często jacy to oni nie są a prawda taka ze rozrywka jak każda inna bo treści są różne


@Ayessare:

no, bo to jest bzdura. Książki są lepsze, bo angażują aktywnie twój mózg i pomagają Ci się rozwijać, a dziwnym trafem Ci co tak #!$%@?ą to ich rozrywką jest akurat scrollowanie tiktoka albo innego medium społecznościowego, które są absolutnie śmieciową aktywnością. Granie okej, oglądanie filmów okej, o ile
  • Odpowiedz
No to teraz pytanie, jak ilościowo wygląda bilans zysków i strat, gdyby chcieć to zmierzyć. Czy gdy czytasz gównianą książkę, to zyski wynikające z tego, że angażujesz swój mózg, przewyższają straty wynikające z tego, że treść jest ogłupiająca, przeszkadza w kształtowaniu dobrego smaku, uniewrażliwia?


@Clermont:

Patrząc na dzisiejsze popularne alternatywy to oczywiście, że książka wygrywa. Powinieneś zadać sobie to pytanie nie w stosunku do gównianej literatury, która jest znikomym problemem tylko
  • Odpowiedz
Ale nawet jeśli byłoby jak mówisz to co to za argument że książki lepsze bo na filmie mi łatwiej tiktoka wyjąć xD


@xloginlogin123:

No nie wiem stary, w świecie gdy wszystko kradnie twoją uwagę to dosyć mocny argument, ale spoko, ja nikogo nie zmuszam. Jak ktoś nie chce to trudno, jego strata. Peace
  • Odpowiedz
Też bym miał wybujałe ego, gdybym wiedział że obcuje z kimś kto z lenistwa ma problemy z przeczytaniem czegokolwiek i uruchomieniem swojej wyobraźni/myślenia abstrakcyjnego, bo to w dobie wszystkiego co ma na ekranie, jest to za trudne.


Książki to jest z jakichś powodów nasza cała cywilizacja, dosłownie cała. K***wa, piszę takie coś na portalu gdzie 3/4 ludzi nie ma zielonego pojęcia o ironii i sarkazmie, ale życie mi wytłumaczą bo poogladali trochę
Dietetyq - >Też bym miał wybujałe ego, gdybym wiedział że obcuje z kimś kto z lenistw...

źródło: depositphotos_184427868-stock-photo-smart-man-reading-plenty-of

Pobierz
  • Odpowiedz
@Need Ale to, że istnieją gorsze rzeczy, nie sprawia, że słaba książka jest dobra. Nadal jest słaba. Tu dyskutujemy o książkach, nie o innych problemach. Ja rozumiem, że sama czynność czytania daje pewne korzyści, bez względu na treść. Zwracam tylko uwagę, że jeśli treść jest gówniana, to są też pewne straty, które moim zdaniem w wielu wypadkach są większe niż korzyści.
  • Odpowiedz
spotykałem się z trzema pannami, które w domu miały więcej książek niż mają mniejsze oddziały biblioteki i to nie greje, a klasyki literatury. Wszystkie trzy miały ubogą wyobraźnię i jakieś stockowe hobby, żadna nie wyróżniała się niczym ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@Hrabia_Horeszko: To. Sam poznawałem takie panny, tylko czytające fantasy wręcz kontenerami i to kompletnie nie przekładało się na ogarnięcie, wiedzę, ciekawość świata itd. Ba, wręcz z
  • Odpowiedz
@Dietetyq: Jasne że tak jest. W pełni się zgadzam. Sam znam mase ludzi która przeczytała masę książek, ale na poziomie Harlekina przeczytanego do 2 Karafek - bo rozrywka. Z osobowości tępi ludzie którym książki nic nie dały.

Ale też nigdy nie widziałem tego, by mole książkowe wszczynały jakąkolwiek walkę z resztą mediów, bo przecież sami z nich korzystają. Książki same ich nauczyły progresji. Ktoś kto poczytał Lema sam był ciekawy ekranu
  • Odpowiedz
Nadal jest słaba.


@Clermont:

Ja się z tym zgadzam, ale nie możemy żyć w przekonaniu, że to jest jakiś potężny problem, który dyskwalifikuje jakkolwiek czytelnictwo, bo to bujda. W dzisiejszym świecie większość złych rzeczy, polaryzacji, przekonań i tak dalej bierze się z tego, że gigakorporacje czerpią na naszym zaangażowaniu i poświęconym na ich platformach czasie, jest to osiągane w wątpliwie moralne sposoby, między innymi przez szerzenie teorii spiskowych i zwiększaniu zaangażowania
  • Odpowiedz
@wyjek: No wybujałe ego to może u niektórych występuje, ale to nie zmienia faktu że mem jest jak najbardziej prawdziwy. Nawet jak te czytane książki to tylko tzw. czytadła typu fantasy czy kryminały, a nie żadna literatura naukowa to i tak jest to tekst pisany i wymaga skupienia u czytelnika i ruszenia szarych komórek by sobie wyobrazić świat przedstawiony w książce. W przypadku filmu fantasy to obraz robi to tak jakby
  • Odpowiedz
@Need Uśredniając wszystkie zyski i straty, na pewno wyszłoby na lepsze, bo część z tych sięgających po słabą literaturę pewnie w końcu przebiłaby się też do tej dobrej. Ale wpis chyba nie walczy z tą tezą, tylko z nabożnym traktowaniem samego aktu czytania czegokolwiek.
BTW Myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że - z racji miejsca pracy - przez ręce przechodzi mi 90% polskiego rynku wydawniczego i uwierz, że jakieś 8 na
  • Odpowiedz
Zawsze mnie to irytowało. Ktoś obejrzy 1000h poradników zdobywając jakąś wiedzę czy poświęci 1000h żeby coś wyćwiczyć - głupi debil. Julka przeczyta Harrego Pottera - inteligentna, bystra, OCZYTANA.


@sierramikebravo: Ale kto tak twierdzi? Faktycznie częsty jest to pogląd czy teraz na potrzeby komentarza to wymyśliłeś?
  • Odpowiedz
@debug: sam czytam książki i to raczej klasyki literatury plus dobre scifi. Nie uważam żeby to jakoś rozwijało specjalnie, może dlatego że na co dzień czytam trudniejsze rzeczy. Dobry film gdzie analizuje się obraz, dźwięk, historie, aktorów, jest dużo trudniejszy w odbiorze niż książka i bardziej rozwija moim zdaniem. Tak samo koncert jazzowy czy klasyki wymaga wiele żeby go przyswoić, znacznie więcej niż konsumpcja książki, może poza poezją ale to nie
  • Odpowiedz
@wyjek: na książki 150 lat temu też gadali, że szkodzą, debili z młodzieży robią, Staśko ma głupoty w głowie zamiast przy pługu #!$%@?ć, Czesława nie chce małżonka wybranego przez starych bo się naczytała o jakiejś głupiej miłości i chce mezalians popełnić itp. tu w sumie problemem jest też że granie utożsamia się z dzieciakami, masz 30-40lat i grasz to jesteś looserem itp, taka #!$%@? stygma
  • Odpowiedz
bawię się z dzieciakiem kuzynki zestawem Lego City; biorę prom kosmiczny, ładuję do niego ludki, robię ziuuu, zmieniam głos jak przy pierwszym lądowaniu na Księżycu, ląduję, mówię "wylądowaliśmy na Księżycu" a młody do mnie "wujek, ale to nie Księżyc, to biurko". Kilka minut przygotowywałem dziecko do zabawy w lądowanie na Księżycu, a on widział tylko starego chłopa który moduluje głos i wydając z siebie dźwięki przenosi model z klocków z podłogi na
  • Odpowiedz
Jak w latach '90 czytałem Władcę Pierścieni, to miałem do dyspozycji tylko kilka rycin, więc mój Smeagol wyglądał inaczej, mój Gandalf był znacznie starszy, a Aragorn w mojej głowie wyglądał bardziej jak Conan. Dzisiaj nie znajdziesz dzieciaka, który wyobraża sobie Legolasa innego niż Orlando Bloom i Białego Wilka innego niż Henry Cavill albo Geralt z Dzikiego Gonu.


Czy jest to złe? Z perspektywy dorosłego nie, ale jak dzieciak dostaje wszystko na tacy
  • Odpowiedz