Wpis z mikrobloga

#ralesnatinderze <-- tag do obserwowania

Dziewczyna nr 26
Nie mam konkretnie sprecyzowanego typu damskiej urody. Nie jestem gościem, który mówi, że "podobają mi się tylko zielonookie brunetki z lokami". Pod tym względem uważam, że jestem bardzo elastyczny. Oczywiście, umawiam się tylko z dziewczynami, które uznaje za atrakcyjne, ale jak najbanalniej to zabrzmi - wolę ładną szatynkę od brzydkiej blondynki itd. Jednym z niewielu wizualnych elementów, które moja kandydatka musi spełniać, to kwestia figury. Jako że sam jestem szczupły, preferuję też dziewczyny o podobnej sylwetce, a takie z nadwagą czy otyłe są dla mnie po prostu aseksualne.
Z dziewczyną dobrze mi się pisało. Na zdjęciach wyglądała na taką, której do naprawdę fajnej figury brakuje 8-10 kg, na co byłem jeszcze w stanie przymknąć oko, tym bardziej, że ma ładne rysy twarzy, więc gdyby udało jej się jeszcze te kilka kg zejść, byłoby naprawdę nieźle. Niestety na żywo okazało się, że to kwestia nie 8-10 kg, a raczej 25-30 kg. Poczułem się trochę oszukany, jednak postanowiłem robić dobrą minę do złej gry.
Dziewczyna, z racji tego, że większość dzieciństwa spędziła zagranicą, pracuje jako korepetytorka oraz lektorka języka obcego w szkole językowej. Poszliśmy na herbatę, a potem na spacer. Ciężko mi powiedzieć coś z moich wrażeń nt. spotkania, bo raczej w głowie miałem to, że już się więcej nie zobaczymy. Ogólnie było ok, starałem się całkiem dużo opowiadać i zdecydowanie to ja bardziej "prowadziłem" spotkanie. Po ok. 2h zaproponowałem, że odprowadzę ją na autobus. Wieczorem wymieniliśmy jeszcze kilka wiadomości, ale kolejnego dnia ją zghostowałem.

Dziewczyna nr 27
Pracuje w administracji publicznej. Gdy ją pytałem, jak lubi spędzać czas wolny i jakie ma zainteresowania, ciężko było jej wskazać cokolwiek. Mówiła, że lubi chodzić na domówki i że kocha zwierzęta.
Poszliśmy na drinka. Ostatni kontakt fizyczny z wariatką nr 22 z pewnością mnie nie zniechęcił, a raczej dodał odwagi. Dlatego po około godzinie spędzonej w barze zaproponowałem dziewczynie, żebyśmy poszli do mnie.
Włączyłem cicho muzykę vinted, zapaliłem świece, zrobiłem klimacik. Specjalnie schowałem pilot, żeby nie korciło mnie włączyć tv xd. Usiedliśmy i pogadaliśmy trochę. Starałem się złapać jakiś kontakt fizyczny. Objąłem dziewczynę i dotykałem ją po kolanie. W końcu przemogłem się i rozpocząłem całowanie. W trakcie całowania złapałem ją za cycka, ale odsunęła moją rękę, więc wiedziałem że dziś na całowaniu się zakończy.
Przez resztę pobytu u mnie leżeliśmy wtuleni w siebie, co jakiś czas się całowaliśmy, słuchaliśmy muzyki i rozmawialiśmy. Całe nasze spotkanie trwało około 3h. Na koniec odprowadziłem ją na tramwaj.
Co prawda piszemy ze sobą, ale patrząc na to, jak ta konwersacja wygląda, to myślę, że jak to ładnie określił nasz argentyński mireczek - będzie to relacja osteopatyczna, czyli rozejdzie się po kościach. W ramach ciekawostek - to pierwszy raz nie tylko na tinderze, ale w całym moim życiu, gdy już na pierwszej randce było całowanie.

#tinder
  • 73